- Analiza rynkowa ujawnia, że za ostatnim spadkiem cen skupu tuczników stoi wrześniowa decyzja Chin o wprowadzeniu ceł antydumpingowych
- Eksperci wskazują, że afrykański pomór świń (ASF) stał się w Polsce chorobą endemiczną, co praktycznie uniemożliwia jego całkowite zwalczenie
- Obecne ceny pasz sprawiają, że dla ponad 65% gospodarstw zajmujących się hodowlą osiągnięcie rentowności produkcji jest niemożliwe
- Rządowe wsparcie w formie kredytów i ubezpieczeń często nie dociera do małych gospodarstw z powodu zbyt skomplikowanych procedur
Spadek cen żywca i drogie pasze. Jaka jest sytuacja finansowa hodowców?
Nastroje w polskim rolnictwie niestety wciąż dalekie są od optymizmu, co potwierdzają najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego. Chociaż wskaźnik oceniający ogólną sytuację w gospodarstwach w pierwszej połowie 2025 roku był nieco lepszy niż rok wcześniej, to jego ujemna wartość (-23,6) jasno pokazuje, że producenci nadal borykają się z poważnymi trudnościami finansowymi. Szczególnie mocno odczuli to hodowcy trzody chlewnej. Jak informuje portal WiesciRolnicze.pl, w ciągu zaledwie kilku tygodni ceny skupu tuczników w klasie E spadły z poziomu około 8,00 zł/kg do zaledwie 7,50 zł/kg. Główną przyczyną tego rynkowego załamania jest decyzja Chin, które 10 września tego roku wprowadziły wysokie cła antydumpingowe na wieprzowinę z Europy. Problemy nie omijają także rynku wołowiny, gdzie serwis Agrofakt.pl zwraca uwagę na niepokojące zjawisko. Mimo że pogłowie bydła w czerwcu 2025 roku zmalało o 3% w porównaniu z rokiem ubiegłym, wartość eksportu tego mięsa wzrosła aż o 32%, co może świadczyć o tym, że rolnicy, przyciskani trudną sytuacją, wyprzedają swoje stada.
Jedną z kluczowych barier, na którą wskazuje ponad 60% gospodarstw w niemal całej Polsce, są stale rosnące koszty produkcji. Informacje zebrane przez portal AgroProfil.pl są alarmujące, ponieważ aż dla 65% gospodarstw zajmujących się hodowlą obecne ceny pasz sprawiają, że osiągnięcie jakiejkolwiek rentowności staje się niemożliwe. Niestety, prognozy rynkowe nie napawają optymizmem. Analitycy banku Credit Agricole, na których analizy powołuje się Tygodnik-Rolniczy.pl, przewidują, że w 2026 roku cena bydła może spaść z obecnych 15,00 zł/kg do poziomu 12,00 zł/kg. Taki scenariusz stanowiłby poważne zagrożenie dla stabilności finansowej rolników, zwłaszcza tych, którzy inwestują w rozwój stad. Co ciekawe, nawet sektor drobiarski, który jest naszym eksportowym liderem, odczuł w lipcu spadki cen na rynku krajowym. To pokazuje, że pogłębia się przepaść między dużymi producentami nastawionymi na eksport a mniejszymi, którzy działają na lokalnym rynku.
Walka z ASF i biurokracją. Dlaczego rządowe wsparcie nie dociera do rolników?
Niezmiennym i niezwykle poważnym zagrożeniem dla stabilności produkcji zwierzęcej w Polsce pozostaje afrykański pomór świń, czyli ASF. Jak podaje portal AgroPolska.pl, od 2014 roku z powodu tej choroby trzeba było zlikwidować ponad 227 tysięcy świń, co przyniosło straty liczone w miliardach złotych. W strefach objętych ograniczeniami hodowcy otrzymują w skupie ceny niższe nawet o 40–50 złotych za sztukę, co w wielu przypadkach całkowicie przekreśla opłacalność produkcji. Sytuacja jest na tyle trudna, że według ekspertów z portalu Witrynawiejska.org.pl, ASF stał się w naszym kraju chorobą endemiczną. Oznacza to, że jej całkowite wyeliminowanie jest praktycznie niemożliwe. Dramatyczne skutki wirusa widzieliśmy w latach 2020–2021, gdy dotarł on do Wielkopolski, serca krajowej hodowli trzody chlewnej, powodując historycznie największe straty w branży.
Kryzys w hodowli pogłębiają dodatkowo obciążenia administracyjne oraz mechanizmy wsparcia, które często nie przystają do realiów. Serwis Agrofakt.pl przytacza wymowny przykład: właściciel gospodarstwa utrzymującego 200 świń musi w ciągu roku wypełnić ponad 50 różnych formularzy. Chociaż od października 2025 roku Ministerstwo Rolnictwa uruchomiło preferencyjne kredyty obrotowe, wielu rolników wskazuje, że skomplikowane procedury ograniczają do nich dostęp. Podobnie wygląda sytuacja z wprowadzonymi w tym roku ubezpieczeniami od ponad 50 chorób zakaźnych. Mimo że składka jest refundowana w 70%, to warunek posiadania minimum 14 sztuk świń, jak podaje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), stanowi barierę dla małych gospodarstw, które stanowią aż 70% całego sektora. Również limit wsparcia na inwestycje poprawiające dobrostan zwierząt, ustalony na 150 tys. zł, jest często niewystarczający, by przeprowadzić kompleksową modernizację w większych fermach, co pokazuje, że oferowana pomoc nie zawsze trafia w realne potrzeby producentów.
Polecany artykuł:
