De minimis – gwarancja rozwoju firmy

2013-11-19 1:00

Przedsiębiorcy zyskali w kredytach z gwarancją de minimis szansę na pozbycie się przejściowych kłopotów finansowych i nabranie rozpędu. Właściciele firm, będący uczestnikami kolejnego śniadania biznesowego,  potwierdzają, że banki wreszcie oferują produkt w sam raz dla nich. Może nawet spadnie dzięki niemu bezrobocie?

W debacie wzięli udział: Halina Wiśniewska, dyrektor Centrum Poręczeń i Gwarancji BGK, Danuta Trzmielewska, z-ca Dyrektora Departamentu Produktów Bankowych SGB-Bank S.A., Barbara Kosicka, dyrektor biura KIG NET Krajowej Izby Gospodarczej oraz przedsiębiorcy, którzy skorzystali z kredytu z gwarancją de minimis.

Hubert Biskupski, z-ca red. naczelnego „Super Expressu”, szef „Super Biznesu”:

– Co oznacza łaciński zwrot „de minimis”? Jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać taką gwarancję i czy związana z tym procedura jest skomplikowana?

Halina Wiśniewska, Dyrektor Centrum Poręczeń i Gwarancji BGK:

– Gwarancja de minimis to dopuszczalna przepisami unijnymi pomoc publiczna, która może być udzielona przedsiębiorcom z sektora MŚP. Graniczne parametry kwalifikujące firmę do sektora MŚP to liczona według etatów maksymalna liczba pracowników – 250 osób, oraz obrót nie większy niż 50 milionów euro.

Aby ubiegać się o gwarancję de minimis, przedsiębiorca musi spełniać te kryteria oraz posiadać zdolność do spłaty kredytu wraz z odsetkami. Program de minimis to pomoc przeznaczona dla tych, którzy prowadząc działalność, mają szansę na rozwój. Gwarancja de minimis pozwala im łatwiej, szybciej i prościej skorzystać z kredytu bankowego na finansowanie bieżącej działalności.

H.B.: – Jaką rolę odgrywa w udzielaniu tej gwarancji BGK, a jaką banki, które udzielają tych kredytów?

Halina Wiśniewska: – BGK, jako gwarant przejmuje część ryzyka związanego z kredytem udzielonym danemu przedsiębiorcy. Przejmowanie tego ryzyka na etapie udzielenia kredytu nie oznacza jednak, że w sytuacji kiedy przedsiębiorca tego kredytu nie będzie mógł oddać, spłaci go za niego BGK i na tym sprawa się zakończy. Potem następuje etap, w którym przedsiębiorca musi te pieniądze w określonym terminie naszemu bankowi zwrócić. Gwarancja de minimis zabezpiecza roszczenia banku kredytującego, natomiast nie jest to dotacja. Dlatego tak ważne jest, aby z tych kredytów korzystali ci, których trudności finansowe są przejściowe, mający szansę na spłatę zobowiązań kredytowych w terminie.

H.B.: – Co dzięki tym gwarancjom uzyskują banki?

Danuta Trzmielewska, SGB-Bank S.A., z-ca dyrektora Departamentu Produktów Bankowych:

– Reprezentuję bank zrzeszający banki spółdzielcze. Jednym z ich podstawowych celów jest umożliwianie korzystania ze źródeł finansowania firmom działającym na terenach wiejskich i miejskich, a przez to wpływanie na rozwój lokalnej społeczności i poprawianie stanu lokalnego rynku zatrudnienia. Banki spółdzielcze organizują spotkania z klientami, promując gwarancję de minimis jako formę zabezpieczenia. Sugerujemy, że jeżeli przedsiębiorca ma przejściowe problemy, możemy wspomóc go kredytem na finansowanie bieżących potrzeb, przy wykorzystaniu tej gwarancji. Często bywa bowiem tak, że klient ma zdolność kredytową, ale problemem jest brak odpowiedniego zabezpieczenia. Ta forma wpisuje się w potrzeby przedsiębiorców, którzy nie muszą obciążać swojego majątku, a banki łagodniej oceniają ich zdolność kredytową, ponieważ ryzyko w większości przejmuje Skarb Państwa.

H.B.:– Ile udzieliliście państwo dotąd kredytów z tymi gwarancjami?

Danuta Trzmielewska: – Według stanu na koniec września, udzieliliśmy 408 gwarancji. Byliśmy zresztą pionierami: bank spółdzielczy we Wronkach udzielił kredytu zabezpieczonego gwarancją de minimis już w pierwszym dniu wdrożenia tego instrumentu. Spośród wszystkich udzielonych od marca br. kredytów z gwarancją de minimis 60 procent stanowią kredyty udzielone przedsiębiorcom ze wsi i miast do 30 tys. mieszkańców.

H.B.: – Pan Witold Świtkowski, klient ESBANK Bank Spółdzielczy w Radomsku. Proszę w skrócie opowiedzieć o swojej działalności gospodarczej i powiedzieć, w jakim celu wziął pan kredyt z gwarancją de minimis?

Witold Świtkowski, Przedsiębiorstwo Budowlano-Usługowe „Wiktor”:

– Prowadzę trzy rodzaje działalności: usługi budowlane w sektorze zamówień publicznych, działalność handlową i produkcję, między innymi drzwi i okien ppoż. O ile w handlu wystarczy kredyt obrotowy, usługi budowlane mają to do siebie, że ciągle brakuje gotówki na prowadzenie działalności. Czasami od momentu rozpoczęcia danej inwestycji do pierwszej faktury mija pół roku. Brakuje więc środków obrotowych. Już w momencie podpisania umowy muszę mieć majątek, obrotowy, żeby zabezpieczyć gwarancję. Gwarancja należytego wykonania też wymaga zaangażowania albo gotówki, albo majątku. W ten scenariusz bardzo dobrze wpisuje się pomoc de minimis. Zwiększając swój majątek mogę starać się o większe środki obrotowe. Kiedyś musiałem zrezygnować z bardzo dobrego przedsięwzięcia biznesowego właśnie dlatego, że brakowało mi majątku na uzyskanie gwarancji. Bardzo dobry plan nie został zrealizowany, bo nie było takiej pomocy.

H.B.: – Pańska firma, mieszcząca się w przedziale MŚP, zatrudnia aż 150 osób. Co oznaczałaby dla nich niemożność uzyskania tego kredytu obrotowego?

Witold Świtkowski: – Utratę pracy. Dla firmy byłaby to śmierć gospodarcza.

H.B.: – Pan Bartosz Jakubowski z Wielunia, klient Raiffeisen Polbank. W jakim celu wziął pan kredyt z gwarancją de minimis?

Bartosz Jakubowski, Biuro Ekonomiczno-Handlowe Jan Zasada:

– Zajmujemy się produkcją rowerów na rynek polski, ale również zagraniczny. W tej chwili około 60 procent produkcji to produkcja eksportowa. W sezonie zatrudniamy do 150 osób, poza sezonem trochę mniej. Branża rowerowa niestety cechuje się dużą sezonowością, ponadto cykl produkcyjny, od momentu złożenia zamówienia na komponenty do dostarczenia gotowego produktu na rynek i spływu gotówki, to często 180–210 dni. Zdarzają się niestety momenty, kiedy w firmie brakuje gotówki. Musimy więc posiłkować się kredytami obrotowymi. Środki obrotowe są potrzebne po to, żebyśmy mogli zdobywać nowe kontrakty i otwierać nowe rynki zbytu. Dzięki uruchomieniu kredytu obrotowego z gwarancją de minimis, nie musieliśmy dawać zabezpieczeń na własnym majątku, a jednocześnie dość łatwo było ten kredyt uzyskać, więc była to dla nas bardzo dogodna opcja.

H.B.: – Pan Janusz Michaelis z Wielkopolski, klient Nadnoteckiego Banku Spółdzielczego. Wziął kredyt po to, żeby zainwestować w nową myśl technologiczną.

Janusz Michaelis, Przedsiębiorstwo Usługowo-Produkcyjno-Handlowe ROLMECH:

– Jako jedyni w Polsce zajmujemy się produkcją samojezdnych maszyn czyszczących wielkopowierzchniowe sklepy, magazyny, itp. Komponenty do nich, np. silniki napędowe, pozyskiwaliśmy z Włoch. Jednak z chwilą, kiedy nasze produkty zaczęły być konkurencyjne w stosunku do maszyn firm włoskich, odmówiono nam dalszej sprzedaży komponentów. Co więcej, w banku, którego klientem byłem przez 30 lat, nagle wymówiono mi kredyt obrotowy. Natychmiastowa spłata kredytu, wymagająca wyjęcia środków z obrotu postawiła firmę
w bardzo trudnej sytuacji. Na szczęście nadspodziewanie szybko pomógł mi Nadnotecki Bank Gospodarczy w Białośliwiu. Gwarancja de minimis pozwoliła na uzyskanie kredytu obrotowego. W tej chwili wszystkie komponenty produkujemy sami. Bardzo mocno poszerzyłem kooperację, dzięki czemu wiele innych firm mogło zwiększyć zatrudnienie. Wyrób finalny jest bardzo konkurencyjny. Gwarancja pozwoliła zmodernizować maszynę, zwiększyć jej wydajność do 5 tys. m2/h. Byłem zdziwiony otwartością banku w stosunku do mnie, nie miałem żadnych kłopotów z uzyskaniem kredytu, napisałem tylko jeden wniosek, pozostałe formalności załatwił bank. I poinformował, że pieniądze są na koncie.

H.B.: – Pan Artur Łukaszewicz, klient Banku Spółdzielczego w Białymstoku. Prowadzi pan we franczyzie dwanaście sklepów sieci Lewiatan i również korzysta z gwarancji de minimis. Proszę powiedzieć, w jakim celu brał pan kredyt?

Artur Łukaszewicz, Przedsiębiorstwo „Artur”:
– Ostatni kredyt, w rachunku bieżącym przeznaczyliśmy na remont sklepu, rozbudowę i poszerzenie asortymentu. Dzięki temu dwukrotnie zwiększyliśmy w tym sklepie zatrudnienie. O pomocy de minimis mogę powiedzieć, że nareszcie komuś się coś w tym kraju udało. Korzystaliśmy z tej gwarancji już nie pierwszy raz w tym roku, dostęp do niej jest naprawdę łatwy. Poszliśmy do banku, przedstawiliśmy plan działania (oczywiście mieliśmy zdolność kredytową) i bez problemu uzyskaliśmy kredyt. Uważam, że jeżeli ktoś ma pomysł, doświadczenie i chęci, powinien zaryzykować i wziąć taki kredyt. Dzięki gwarancji bankowej, nie ma potrzeby angażowania dużej części swoich aktywów. Współpracuję z bankiem spółdzielczym, którego personel jest na tyle dobrze wykwalifikowany i przeszkolony, że wszystko toczy się szybko i bez problemu. Może to brzmi jak bajka, ale naprawdę tak to wygląda.

Halina Wiśniewska: – Bank Gospodarstwa Krajowego wśród zadań statutowych ma wspieranie rozwoju przedsiębiorczości. Kiedy rząd zdecydował się na uruchomienie programu pomocy de minimis w formule gwarancji, bardzo nam zależało, żeby tę szansę wykorzystać i z tak dobrym produktem wejść na rynek. Jak również na tym, aby jego dostępność była powszechna, a formalności ograniczone do minimum. Bardzo zaangażowany był w to minister finansów, który wziął na siebie ryzyko związane ze szkodowością programu. Udało nam się zawrzeć umowy z ponad 20 bankami. Według danych na koniec września, udzieliliśmy prawie 23 tys. gwarancji, z których skorzystało ponad 21 tys. przedsiębiorców. Różnica w liczbach bierze się stąd, że niektórzy przedsiębiorcy skorzystali z nich już dwukrotnie, a nawet trzykrotnie.

Danuta Trzmielewska: – Istotna też jest korzyść dla banku, bo korzystając z poręczeń gwarancji de minimis banki uwalniają środki, które mogą być przeznaczone na zwiększenie akcji kredytowej dla MŚP.
Halina Wiśniewska: – Według danych na koniec września, udzieliliśmy ponad 4 200 000 000 złotych gwarancji, co oznacza, że udzielonych było prawie 7 300 000 000 złotych kredytów obrotowych. Tę kwotę trzeba odnieść do wolumenu 60 miliardów złotych, bo taka jest skala kredytowania działalności bieżącej kredytami obrotowymi.

H.B.: – Ponad 10 procent – to dużo.

Halina Wiśniewska: Szacujemy, że do końca tego roku uda nam się udzielić ponad 7 miliardów złotych gwarancji i ponad 10 miliardów złotych kredytów obrotowych.

H.B.: – Jak takie gwarancje wpływają na rozwój gospodarki, na funkcjonowanie państwa i sektora MŚP?

Barbara Kosicka, dyrektor BiuraKIGNET, Krajowa Izba Gospodarcza:

– Sektor MŚP stanowi 96–99 procent liczby firm funkcjonujących w Polsce. W ogromnej większości są to firmy mikro, zatrudniające do 9 pracowników. Sektor MŚP buduje zdrową ekonomię i gospodarkę, zatrudnia ludzi i daje pracę również ogromnym rzeszom ludzi z nim powiązanych – rodzinom, społecznościom etc. Od lat wszystkie badania pokazywały, że polski sektor MŚP chronicznie cierpi na brak kapitału. To główna przeszkoda w rozwoju firm. Kiedy przychodzą lata spowolnienia gospodarczego, firmy oparte na własnym kapitale zachowują się ostrożnie. Przez lata ten sektor napędzał się więc głównie środkami zakumulowanymi przez właścicieli. W okresie spowolnienia okazało się to dobrym rozwiązaniem, bo nie dotknęła nas tak bardzo fala kryzysu, ale myślę, że najwyższy czas, żebyśmy zaczęli intensywniej budować kapitał polskich właścicieli firm. Kapitał zagraniczny w rozwoju współczesnych gospodarek jest niezbędny, ale chodzi o zachowanie zdrowych proporcji. Wprowadzenie gwarancji de minimis, ułatwiających podejmowanie działań, zwłaszcza w sytuacji kiedy właściciele mają dobre, sprawdzone pomysły, to pierwsze świetne rozwiązanie. Mamy nadzieję, że jest to początek dobrych działań w kierunku poprawy sektora MŚP w Polsce.

Halina Wiśniewska: – Od drugiej połowy listopada umożliwiamy klientom uzyskiwanie także kredytów inwestycyjnych z gwarancją de minimis. Warunki będą takie same, jak dla kredytów obrotowych, z tym że o ile gwarancja de minimis może być udzielona maksymalnie na 27 miesięcy, w przypadku kredytów inwestycyjnych ten okres będzie wynosił 99 miesięcy, czyli ponad 8 lat. Do tej pory nie było gwarancji wspierających rozwój podwyższonego ryzyka związanego z innowacyjnością. Prowadzimy jednak rozmowy, aby w ramach programu operacyjnego „inteligentny rozwój” wygospodarować środki na fundusz gwarancyjny kredytów obarczonych wyższym ryzykiem, związanym z wdrażaniem nowych technologii.

H.B.: – Prowadziliście państwo badania dotyczące tego, kto korzystał z gwarancji de minimis, jakie sektory, jakie przedsiębiorstwa...

Halina Wiśniewska: – 72 procent stanowią gwarancje, które były udzielone mikroprzedsiębiorcom, czyli tym najbardziej potrzebującym. Małym przedsiębiorstwom udzielono 23 procent gwarancji i tylko 5 procent średnim. Jeżeli chodzi o wolumeny, to tutaj większy udział mają firmy małe – 41 procent, firmy mikro zaciągnęły 31 procent wartości udzielonych gwarancji. Średnia wartość gwarancji to 186 tys. złotych, czyli mówimy o niskim finansowaniu, co też jest bardzo dobre. Jeżeli chodzi o branże, to 41 procent udziału w portfelu gwarancji ma handel, 19 procent budownictwo, 19 procent przetwórstwo przemysłowe. To też potwierdza, że z tych gwarancji korzystają ci, którzy rzeczywiście potrzebują. Zgodnie z wynikami badań, 90 procent firm ustabilizowało swoją sytuację finansową, zlikwidowało zatory płatnicze, 88 procent utrzymało lub poprawiło pozycję rynkową. Co bardzo ważne, 83 procent utrzymało zatrudnienie lub ograniczyło zwolnienia, a 1/3 utrzymała wzrost zatrudnienia. To potwierdza, że ten program jest rzeczywiście dobry.

H.B.: – Takiego konsensusu jak podczas dzisiejszej debaty chyba jeszcze dotąd nie było. Ani tylu pozytywnych opinii na temat i ministerstwa finansów, i sektora bankowego. Dziękuję państwu.

Najnowsze