"Super Express": Work Service jest największym graczem na polskim rynku HR, ale początki były skromne. Jak doszło do utworzenia firmy?
Tomasz Hanczarek: - Gdy razem z dwoma kolegami w 1999 roku zakładaliśmy agencję pracy tymczasowej Work Service, byliśmy jeszcze studentami wrocławskiej Akademii Ekonomicznej. Poznaliśmy się, działając w uczelnianym samorządzie. Mieliśmy wtedy różne pomysły - np. zorganizowaliśmy akcję, którą nazwaliśmy Letnia Akademia Ekonomiczna. To był cykl wykładów, w których namawialiśmy studentów, żeby byli aktywni, kreatywni, żeby zakładali własne spółki i oprócz nauki zajmowali się również samorozwojem. Uważaliśmy, że z tej uczelni powinni wyjść ludzie, którzy będą zajmować się biznesem - czy to u kogoś, czy samodzielnie. Dlatego od momentu rozpoczęcia studiów przez cały czas byliśmy aktywni, organizowaliśmy się w różne grupy. Nasza aktywność została zauważona. Wkrótce dostaliśmy szansę zorganizowania akcji reklamowej na dużą skalę dla jednego z koncernów tytoniowych. Nie mając jeszcze wtedy firmy, natomiast mając otwarte głowy, zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie. To było trochę, jak porywanie się z motyką na słońce, bo promocję trzeba było przeprowadzić aż w 500 miejscowościach w całej Polsce. Na szczęście mieliśmy kolegów studentów w różnych ośrodkach akademickich, którzy chętnie skorzystali z możliwości zarobienia paru złotych i włączyli się w ten biznes.
- Potem poszło już z górki?
- Nie od razu świat zawojowaliśmy, po drodze były też porażki, ale bez nich nie ma pełnego doświadczenia. Miałem szczęście, bo dzięki pierwszemu zleceniu poznałem człowieka, który był właścicielem agencji reklamowej. Ona dopiero raczkowała, brakowało tam fantazji i mocy przerobowych. Nam nie brakowało ani jednego, ani drugiego.
- Jednak postanowiliście ująć swoją działalność w ramy instytucjonalne.
- Po tym pierwszym dużym zleceniu pojawiły się nowe. Robiliśmy akcje promocyjne poszczególnych marek i produktów, wykorzystując nasz dostęp do braci studenckiej, ale cały czas były to metody trochę partyzanckie, coś w rodzaju pospolitego ruszenia. Dawaliśmy zarobić kolegom, a jednocześnie sami mieliśmy z tego radość. Potem jednak pojawiła się refleksja - jeśli tak dobrze nam idzie, to trzeba przestać myśleć o tym jak o zabawie, tylko traktować w kategoriach działalności zarobkowej. I to z szansami na wielki rozwój, bo oprócz fantazji mieliśmy wielkie ambicje. W pewnym momencie zdecydowaliśmy więc, że trzeba tę działalność włożyć w ramy prawne i utworzyliśmy spółkę. Kolejną promocję organizowaliśmy już jako Work Service.
- Co sprawiło, że firma szybko stała się liderem agencji pracy tymczasowej?
- Cały czas organizowaliśmy promocje, ale zaczęliśmy też szukać zleceń w innych obszarach. I wówczas zgłosił się do nas jeden z hipermarketów, który chciał wynająć pracowników tymczasowych. To był strzał w dziesiątkę. Z centrami handlowymi współpracowała wtedy tylko jedna agencja - światowy gigant Adecco, firma zachodnia z miliardowymi przychodami. Trafiliśmy na niszę, gdzie konkurencji prawie nie było. Mieliśmy też tańszą ofertę, znaliśmy mentalność Polaków i polskie realia. Od początku nie tylko dostarczaliśmy naszym klientom pracowników, ale byliśmy dla nich również doradcami - robiliśmy audyty i szkolenia.
- Podobno po całej Polsce krążą wasze rekrutobusy.
- To jest coś, co sami wymyśliliśmy, takie nasze mobilne biuro. Rekrutobus przyjeżdża do wsi czy małej miejscowości, staje na rynku, a w środku jest biuro z Internetem, klimatyzacją, testami manualnymi i wszystkim co potrzebne jest do zatrudnienia pracownika. My, w odróżnieniu od konkurencji, rekrutujemy ludzi tam, gdzie mieszkają, a oni nie muszą jeździć tam, gdzie mamy swoje biura. Jesteśmy największą szansą dla osób wykluczonych, bo nam zależy, żeby wysłać ich do pracy.
- Nadciąga kryzys. Czy pracodawcy szukają elastycznych form zatrudnienia? Nastały złote czasy dla agencji pracy tymczasowej?
- Uważam, że elastyczne formy zatrudnienia są dobre dla gospodarki i pracodawców, ale też dla pracowników. Bo pracownik tymczasowy zarabia tyle samo co jego kolega zatrudniony na takim samym stanowisku na podstawie umowy o pracę. Jeśli jednak czasownik straci pracę, to znając już jego kwalifikacje, mogę mu zaproponować inną, bo mam dostęp do ofert około 500 swoich klientów. Zresztą ostatnio zmienia się portret polskiego pracownika. Polacy są teraz bardziej mobilni, lepiej wykształceni, znają języki, za granicą nie pracują na zmywaku czy w polu, tylko są menedżerami średniego, a nawet wyższego szczebla. Rośnie całe nowe pokolenie freelanserów, osób, którym nie zależy na stałej pracy - np. programiści nie chcą pracować codziennie od 8 do 16, wolą pracować przez 2 miesiące po 20 godzin na dobę, żeby zarobić mnóstwo pieniędzy i spędzić np. 3 miesiące w Brazylii. Po powrocie szukają pracy. I gdzie mogą się zgłosić. Właśnie do nas!
- Work Service to pierwsza w Polsce firma z sektora HR, która będzie notowana na GPW. Dlaczego zdecydowaliście się na ten krok?
- Firma musi się rozwijać, mamy bardzo ściśle określoną strategię rozwoju. Chcemy w ciągu 3 lat być numerem 1 na całym rynku nowej Europy (byłe demoludy plus Rosja). Uważamy, że jest to możliwe, ale nie bez pozyskania dodatkowego kapitału i przeprowadzenia tych strategicznych zmian. Planujemy debiut giełdowy na początku stycznia 2012 roku.
- Przygotowania do wejścia na giełdę to gorący okres. Znajduje pan czas na coś poza pracą?
- Kocham sport, uwielbiam piłkę ręczną i futbol. Lubię grać w tenisa, a kiedyś grałem w kometkę i trenowałem tenisa stołowego. Nie lubię siłowni, natomiast wszelkie gry zespołowe są dla mnie wspaniałe. Kibicuję swemu 15-letniemu synowi, który jest kapitanem drużyny piłki ręcznej w Śląsku Wrocław. Uważam, że w polskich szkołach zbyt małą wagę przywiązuje się do rozwijania zainteresowań sportowych młodzieży. Tymczasem sport drużynowy uczy bycia w grupie, a to na kolejnym etapie życia może się przełożyć na umiejętność współpracy przy prowadzeniu biznesu.
Tomasz Hanczarek
Współzałożyciel i prezes zarządu Work Service. Firma, którą zarządza, jest liderem na polskim rynku Human Resources. Na początku stycznia 2012 roku Work Service planuje zadebiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych.