Zatory finansowe w firmach
Model systemu płatności dominujący w polskiej gospodarce rujnuje przedsiębiorstwa. Polega on na tym, że kontrahent biznesowy płacąc za odebrany towar czy wykonaną usługę stara się maksymalnie odsunąć w czasie moment przelewu. Normą są terminy płatności przypadające za dwa lub trzy miesiące, ale bywa, że jest to nawet 6 miesięcy. Taka długa perspektywa najbardziej dotkliwa jest dla sektora MSP – małe i średnie firmy nie mają wystarczająco silnej pozycji, żeby skutecznie negocjować i domagać się krótszych terminów płatności, nie mają też często wystarczających zasobów finansowych, żeby kilka miesięcy oczekiwania na przelew przetrwać. Niektórym to się nie udaje, stąd tak dużo bankructw – 988 w 2018 roku. Aż 54 proc. polskich firm otrzymuje należne pieniądze z ponad 60-dniowym opóźnieniem − wynika z badania Skaner MŚP zrealizowanego przez Keralla Research na zlecenie BIG Infomonitor (za IV kw. 2018 roku). W ciągu ostatnich dwóch lat nigdy nie było to aż tak dużo. Znacząco zwiększyła się też liczba firm, które w badaniu przyznały, że problem opóźnień przelewów ze strony ich partnerów nie jest im obcy.
Rząd pomoże?
Chociaż w wielu innych krajach UE zatory płatnicze też są problemem, czasem mówi się, że to polska specjalność. Reguluje je polska ustawa z dn. 8.03.13 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. Realia rynkowe są jednak dalekie od dobrych chęci i blokują możliwość wykorzystania potencjału rozwojowego przez polskich przedsiębiorców, w tym szczególnie tych z sektora MŚP. Na pomoc firmom ruszył rząd przygotowując nową ustawę, która ma pomóc przedsiębiorcom w zniwelowaniu opóźnień w płatnościach. W jej projekcie tak zdefiniowano problem.: „(…) stosowanie zbyt długich, często nieuzasadnionych gospodarczym charakterem danej transakcji, terminów płatności za dostarczone towary i usługi. Brak terminowej zapłaty za towary lub usługi, jak również długie oczekiwanie na nią, generuje szereg negatywnych konsekwencji.”
Zapisy ustawy zakładają m.in. skrócenie terminu zapłaty w transakcjach, w których dłużnikiem jest podmiot publiczny do 30 dni, bez możliwości wydłużenia (wyjątek - podmioty lecznicze z terminem 60-dniowym); wprowadzenie ustawowego obowiązku stosowania maksymalnego, 60-dniowego terminu zapłaty w transakcjach, w których wierzycielem jest MŚP, a dłużnikiem duży przedsiębiorca. Są też jednak obawy związane z ustawą i wynikają z braku precyzji niektórych przepisów, a także zwiększenia obowiązków nakładanych na dłużników.
- Długie terminy płatności hamują rozwój przedsiębiorstw utrudniając wprowadzanie na rynek nowych produktów, powodują konieczność podnoszenia cen produktów lub usług czy zmniejszanie funduszu wynagrodzeń, a nawet ograniczanie zatrudnienia. Za wcześnie jeszcze na ocenę czy ustawa, która ma wejść w życie w czerwcu pomoże w realny sposób i na dużą skalę, ale były już próby odgórnego regulowania zatorów i jak widać po danych, nie zakończyły się spektakularnym sukcesem. Lepszą i skuteczniejszą pomoc oferuje rynek i różne mechanizmy finansowania biznesu, szczególnie tego małego. Ja najwięcej mogę powiedzieć o faktoringu, bo tym się zajmuję i z licznych rozmów przeprowadzanych z przedsiębiorcami, którzy zgłaszają się do nas po finansowanie wynika, że faktoring to lepszy sposób na przetrzymywane przelewy niż ustawa. Wprawdzie przedsiębiorca korzystając z faktoringu musi za wsparcie zapłacić, ale jeśli biznes przez niego prowadzony przynosi dochody, to jest w stanie podzielić się zyskiem w zamian za dostęp do swoich już zarobionych pieniędzy już następnego dnia po wystawionej fakturze. Tym bardziej, że koszty faktoringu od kilku lat spadają, my też je obniżyliśmy. Jeśli termin zapłaty na fakturze to np. 90 dni, co nie jest wcale w polskiej gospodarce rzadkością, to możliwość dostępu do tych pieniędzy 3 miesiące wcześniej daje ogromny komfort i możliwość rozwoju przedsiębiorcy – ocenia Maciej Wilk - Dyrektor Regionu Śląskiego w eFaktor S.A.