Hubert Biskupski

i

Autor: ARCHIWUM

Nabici w polisę

2012-12-18 3:00

Całkiem niedawno mój znajomy zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc. Jego mama - starsza pani na emeryturze - została tak wzięta w obroty przez rzutkiego "doradcę" bankowego, że wykupiła polisę inwestycyjną. Wychodząc z banku, była przekonana, że znalazła bezpieczny sposób na pomnażanie swoich oszczędności. Miraż 10-procentowych zysków prysł jednak jak bańka mydlana, gdy syn starszej pani dokładnie przeczytał, na czym polega ta polisa. Wpłacanie połowy emerytury przez kilkanaście lat bez możliwości wypłaty środków to dramat dla mamy mojego kolegi. Niestety, umowa została zawarta i nic już nie można zrobić.

Niech ta historia będzie przestrogą dla wszystkich - szczególnie teraz, gdy banki rozpoczęły ofensywę sprzedażową

i wciskają nam na potęgę polisy inwestycyjne i ubezpieczeniowe. Rzecznik ubezpieczonych w specjalnym raporcie nie zostawił suchej nitki na tych produktach. Często są one skonstruowane tak, że nie zarobimy na nich ani grosza. Ba! Możemy sporo stracić, gdy tymczasem bank będzie regularnie pobierał liczne opłaty (wstępna, za zarządzanie, administracyjna, likwidacyjna sięgająca nawet 99 proc. kapitału!). Zarobi też,

i to sporą prowizję, "doradca" finansowy. Często przekracza ona 100 proc. środków wpłaconych przez klienta w pierwszym roku umowy. W Wielkiej Brytanii wysokość prowizji dla sprzedawcy polis jest jawna. KNF, który otrzymał już raport, też opowiada się za takim rozwiązaniem. Ale wyobrażam sobie, jak silny będzie sprzeciw banków wobec nowych przepisów.

Rzecznik ubezpieczonych nazwał polisy ubezpieczeniowe "majstersztykiem w obejściu prawa". Swoją drogą dziwi niezwykła pobłażliwość w tej kwestii ministra finansów i nadzoru skarbowego, które z taką zawziętością potrafią ścigać nieszczęśników, którzy nie nabili na kasę towaru za 2 zł.

Najnowsze