Jednak Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju z decyzją w tej sprawie się nie spieszy. Sprawy w swoje ręce bierze koncesjonariusz odcinka Katowice - Kraków i czyni starania, by elektroniczny system poboru opłat wprowadzić u siebie jeszcze przed latem. Czy to się uda?
W Polsce mamy już ponad 1550 km autostrad. Część z tych dróg zarządzana jest przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, a część przez trzy spółki. Koncesjonariuszem A4 Kraków - Katowice jest Stalexport Autostrada Małopolska, za odcinek A1 Gdańsk - Toruń odpowiada Gdańsk Transport Company, a drogą A 2 Konin - Świecko zarządza Autostrada Wielkopolska.
Różnice między autostradami państwowymi a koncesyjnymi dotyczą m.in. e-myta, czyli elektronicznego pobierania opłat za przejazd daną trasą. Autostrady koncesyjne wciąż nie mają takiego e-systemu, podczas gdy państwowe są objęte systemem viaTOLL (obowiązkowo dla aut ciężarowych i dobrowolnie dla osobówek), dzięki któremu auta mogą przejeżdżać przez bramki bez konieczności zatrzymywania się. Opłaty dokonywane drogą elektroniczną sprawiają, że ruch na drodze jest płynny, a przy bramkach nie tworzą się korki.
Koncesjonariusze gotowi na e-myto
Koncesjonariusze naszych autostrad są już gotowi do wprowadzenia elektronicznego systemu poboru opłat. Jednak większość z nich nie chce działać na własną rękę i cierpliwie czeka na konkretne wytyczne państwa w tej sprawie. - My zgłaszamy gotowość do wprowadzenia elektronicznego systemu poboru opłat. Ale w tym wypadku kwestie techniczne nie są takie istotne. Najważniejsze są kwestie prawne i podatkowe, które muszą być uregulowane - podkreśla Zofia Kwiatkowska, rzecznik Autostrady Wielkopolskiej. Na odgórne wytyczne czeka też Gdańsk Transport Company. Zaś Stalexport Autostrada Małopolska zdecydował się na inną politykę.
Jeden system w całym kraju
- Poprosiliśmy Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju o spotkanie, by porozmawiać o wdrożeniu e-myta. Zależało nam, aby w spotkaniu tym również wzięli udział przedstawicie firmy Kapsch, która na trasach Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zarządza jedynym elektronicznym systemem poboru opłat - przyznaje Emil Wąsacz, prezes spółki, i tak argumentuje swoje działania: - Uważamy, że system poboru opłat powinien być jak najbardziej przyjazny jego użytkownikom. Kierowca przejeżdżający różnymi odcinkami autostrad powinien podpisać umowę z jedną instytucją, jego pojazd powinien być wyposażony w jedno urządzenie pokładowe i powinien otrzymywać tylko jedną fakturę za korzystanie z dróg, bez względu na to, ilu operatorów pobrało od niego opłatę. Ponieważ na obecnym etapie właścicielem jedynego systemu funkcjonującego w Polsce na drogach zarządzanych przez GDDKiA jest GDDKiA, a zarządza nim Kapsch, wymaga to wspólnych rozmów z GDDKiA i firmą Kapsch - wyjaśnia Emil Wąsacz.
Kapsch już deklaruje pełną gotowość do obsługi systemu na prywatnym odcinku A4. - Zyskaliby na tym i kierowcy, i Skarb Państwa. Jeśli wprowadzimy system e-myta na odcinku Kraków - Katowice, to niebawem będzie można przejechać od granicy ukraińskiej do niemieckiej bez konieczności stania w korkach - mówi Krzysztof Gorzkowski z Kapscha.
Gra na zwłokę
Do sprawy ostrożnie podchodzi Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. - Wspólnie z GDDKiA i spółką Stalexport Autostrada Małopolska S.A. prowadzimy prace analityczne nad możliwością wdrożenia elektronicznego systemu poboru opłat na koncesyjnym odcinku autostrady A4, opartego na systemie viaToll. Prace są na wstępnym etapie, ponieważ wdrożenie takiego rozwiązania wymaga przeprowadzenia prawnych i technicznych analiz uwzględniających m.in. zapisy umowy koncesyjnej, umowy na budowę i eksploatację Krajowego Systemu Poboru Opłat zawartej z konsorcjum Kapsch oraz obecne uwarunkowania prawne - tłumaczy Piotr Popa, rzecznik resortu.
Niestety, nie wiadomo, ile dokładnie czasu potrzeba na przeprowadzenie wszystkich niezbędnych procedur. - Zależałoby nam, aby elektroniczny pobór opłat wprowadzić jeszcze przed wakacjami, kiedy na wszystkich autostradach obserwowany jest wzmożony ruch pojazdów, ale biorąc pod uwagę stan rozmów ze stroną publiczną, wydaje się to niemożliwe - twierdzi Emil Wąsacz.