Hubert Biskupski: Ręczne sterowanie spółkami

2013-05-14 4:00

W prasie pojawiły się ogłoszenia o konkursie na członków zarządu PGNiG. Do wzięcia są stanowiska prezesa i wiceprezesa ds. handlowych. Oczekiwania wobec kandydatów nie są wygórowane, nawet znajomość angielskiego nie jest obowiązkowa.

Rozpisanie konkursu na członka zarządu spółki Skarbu Państwa to wymóg prawny. Wymóg, który w naszej rzeczywistości jest w wielu wypadkach fikcją. Największa nawet wiedza i doświadczenie nie wystarczą, potrzebne jest polityczne poparcie. To, jak ręcznie steruje się spółkami Skarbu Państwa, pokazał ostatnio premier, który w niezbyt subtelny sposób dał do zrozumienia, że należy rozstać się z prezes PGNiG Grażyną Piotrowską-Oliwą i nowemu ministrowi Skarbu Państwa zlecił realizację tego zadania. Rada nadzorcza posłusznie dokonała więc dekapitacji, by premier jako pierwszy mógł się pochwalić czystką. Gadulstwem premiera zajmie się teraz KNF, bo są podejrzenia, że szef rządu mógł naruszyć prawo, informując o zmianach personalnych w giełdowej spółce, zanim zrobiły to jej władze w komunikacie dla inwestorów i wpłynąć tym samym na kurs PGNiG. Choć w USA czy Europie Zachodniej za takie zachowanie polityk poniósłby srogą karę, stawiam dolary przeciw orzechom, że premierowi włos z głowy nie spadnie. U nas przecież obowiązują inne standardy.

O tym, jak ważne jest zaplecze polityczne, przekonał się też były już minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Premier odwołał go po aferze z podpisaniem memorandum w sprawie drugiej nitki rurociągu jamalskiego, choć w rzeczywistości to nie on odpowiadał za informacyjny chaos. Gdyby szef rządu miał karać winnych, to powinien zacząć od Kancelarii Premiera, wicepremiera Janusza Piechocińskiego i służb specjalnych. Ale to z powodów politycznych było niemożliwe. Skoro gawiedź musiała poznać winowajcę, to znaleziono kozła ofiarnego

- Budzanowskiego. Minister, który nie był posłem i który naraził się frakcjom w PO, czyszcząc spółki Skarbu Państwa z ludzi Schetyny i próbując czyścić z ludzi Grabarczyka, był bez szans. No cóż, polityka to brutalna zabawa.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze