O stanie polskiej energetyki, perspektywie budowy elektrowni atomowych na terenie Polski oraz wynikających stąd korzyściach i obawach dyskutowali goście kolejnego Śniadania z "Super Biznesem": przedstawiciele rządu, parlamentu oraz eksperci.
Hubert Biskupski, z-ca red. nacz. "Super Expressu", szef Super Biznesu:
- Jesteśmy posiadaczami dużych złóż węgla brunatnego i kamiennego, nacisk kładziemy także na pozyskanie gazu z łupków. Czy wobec tego jest w tej chwili sens rozpatrywania pozyskiwania energii jądrowej poprzez budowę elektrowni atomowych?
Hanna Trojanowska, wiceminister gospodarki, pełnomocnik rządu ds. Polskiej Energetyki Jądrowej:
- Podejmując w 2009 r. decyzję o uruchomieniu prac nad programem polskiej energetyki jądrowej, rząd miał na uwadze trzy podstawowe przesłanki: bezpieczeństwo energetyczne, ekonomię i ochronę środowiska. Elektrownie jądrowe są bowiem źródłem będącym w stanie zapewnić długoterminowe bezpieczeństwo dostaw energii po racjonalnych kosztach, z uwzględnieniem wymogów ochrony środowiska. Oczywiście mamy świadomość, że węgiel jest, i pozostanie jeszcze przez dekady, głównym paliwem dla elektroenergetyki.
Technologie jądrowe, które z powodzeniem pracują na świecie od ponad 50 lat, charakteryzują się bardzo wysokimi standardami bezpieczeństwa, co przekłada się na wysoką kulturę techniczną przy przystosowaniu i eksploatacji tego typu obiektów. Powinno nam również zależeć na tym, żeby powstała nie tyle elektrownia jądrowa w Polsce, co przede wszystkim polska elektrownia jądrowa. Przypomnę, że nawet w trakcie realizacji pierwszego programu jądrowego w latach 80., wszystkie w zasadzie elementy elektrowni jądrowej, poza naczyniem reaktora i elementami paliwowymi, były produkowane w kraju. Zaangażowanie polskiego przemysłu będzie możliwe także i tym razem.
H.B.: - "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku". Interesujący dokument, dobre założenia, ale jak mają się one do rzeczywistości?
Andrzej Czerwiński, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, przewodniczący sejmowej Podkomisji ds. Energetyki:
- Przyjęliśmy politykę energetyczną do 2030 roku, zawarliśmy w niej dwie ustawy i harmonogram dojścia do celów. Powinniśmy je więc zrealizować. Mamy nową Ustawę prawo atomowe, Ustawę o inwestycjach w energetykę jądrową, harmonogram prac przy budowie elektrowni jądrowej. Mamy również działającego systematycznie pełnomocnika do spraw wdrożenia tego systemu. Uważam, że ważna jest stabilność tych działań. Oczywiście, korekta wynikająca z nowych sytuacji jest niezbędna. Nie może być jednak tak, że co roku ktoś wpada na nowe pomysły, za których realizację muszą płacić obywatele.
H.B.: - Czy nie zaniepokoiły państwa wypowiedzi premiera, co prawda sprzed kilku miesięcy, na temat tego, że program energetyki jądrowej należy zawiesić, bo nie stać nas na dwa wielkie programy - gaz łupkowy i energię atomową?
Andrzej Czerwiński: - Nie powiedział tego premier, tylko pan prezes Kilian, który z biznesowego punktu widzenia ma prawo tak to oceniać. Premier jeszcze wczoraj (red. - 18 czerwca) powiedział wyraźnie o energetyce jądrowej, że powinniśmy konsekwentnie dążyć do tych rozwiązań, wsłuchując się jednocześnie w kwestie związane z gazem. Nie możemy jednak - to już mój komentarz - prowadzić do zaniechań. Jeśli za półtora roku, dwa lata, okaże się, że gazu łupkowego jest za mało, co wtedy? Pani minister (Trojanowska) ma bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Niedługo powinna nas poinformować, gdzie będzie zlokalizowana pierwsza elektrownia jądrowa, jaka technologia zostanie w niej zastosowana, a na biurko premiera powinna dostarczyć dokument o gotowości do przetargu.
Hanna Trojanowska: - Rolą państwa w rozwoju energetyki jądrowej jest znalezienie uzasadnienia dla jej wdrożenia na wiele lat oraz stworzenie struktury legislacyjnej i instytucjonalnej. Przypomnę, że mamy tutaj obowiązek wypełnienia wysokich standardów bezpieczeństwa, do czego potrzebna jest konkretna instytucja - dozór jądrowy. Kolejne kwestie to przygotowanie kadr dla przyszłej energetyki jądrowej, to także aktywizacja polskiego przemysłu, który powinien już w tej chwili poznać wymagania obowiązujące przy ubieganiu się o przetargi. Administracja rządowa odpowiada także za budowę składowiska odpadów nisko i średnio aktywnych.
Monitorujemy prace inwestora, Polskiej Grupy Energetycznej, która już rozpoczęła rozmowy na temat współudziału z Tauronem, KGHM-em i Eneą. Z analiz wynika, że będzie potrzebny również partner strategiczny. Natomiast prace związane z wyborem lokalizacji, technologii, sposobu finansowania, są zadaniem inwestora, który przedstawi nam wyniki. Rozdział odpowiedzialności w tym względzie został określony w obowiązujących ustawach i zarządzeniach.
H.B.: - Nie ma pan problemu, zwracam się do przedstawiciela inwestora, z dysonansem polegającym na tym, że spółka matka mówi nieco innym głosem niż spółka córka?
Marcin Ciepliński, dyrektor ds. strategii i rozwoju PGE Energia Jądrowa S.A.:
- Nie dostrzegam tu dysonansu. Choć nie przebija się to może do ogólnej świadomości, PGE działa dzisiaj w wielu obszarach energetyki i jest liderem również w energetyce odnawialnej. Energetyka jądrowa jako temat żyje w Polskiej Grupie Energetycznej nie od 2009 roku, ale znacznie dłużej. Wbrew niektórym interpretacjom, nie jest to więc temat, który został jej narzucony. W moim przekonaniu zasadniczym problemem, i to jak sądzę należy odczytywać również z wypowiedzi prezesa Kiliana, jest brak pewności co do stabilności regulacyjno-rynkowej w długim horyzoncie czasu. Taką potrzebę akcentujemy na zewnątrz jako grupa. Byłoby dobrze, gdyby przy okazji przyjmowania programu polskiej energetyki jądrowej określić działania (nie rozwiązania, bo na to nadal jest za wcześnie), jakie będą podjęte, żeby tę pewność regulacyjno-rynkową w przyszłości zagwarantować. Nie tylko dla energetyki jądrowej, ale dla wszystkich form wytwarzania energii.
H.B.: - Panie dyrektorze, wrócę do kwestii lokalizacji, o której wspomniała pani minister. Tu jest pewien problem. Myślę, że w dużej mierze z powodu popełnionych jakiś czas temu błędów w dziedzinie komunikacji społecznej, powstał dość silny opór lokalnych społeczności. Czy państwo macie plan, jak przekonać lokalną społeczność do tego, że inwestycja w energię jądrową jest dla niej korzystna?
Marcin Ciepliński: - Od początku przeprowadzania różnych badań opinii społecznej, a krótko przed informacją o trzech lokalizacjach, które PGE wskazało w wyniku dalszych badań, widać było wyraźnie, że rozłożenie poparcia w różnych rejonach kraju, mówię tylko o północy, czyli Pomorze versus Pomorze Zachodnie, jest różne. O ile na Pomorzu poziom deklarowanego wsparcia dla rozwoju energetyki jądrowej w rozmowach indywidualnych z ludźmi był bardzo wysoki, o tyle na Pomorzu Zachodnim dość niski. Przed wybraniem się do Gąsek również przeprowadziliśmy badanie opinii społecznej. Poziom poparcia nie był aż tak wysoki, jak na Pomorzu, ale liczba osób będących za lub obojętnie patrzących na tę kwestię stanowiła powyżej 50 procent. Jednak chwilę później lokalna społeczność zorganizowała sprzeciw, uruchomiła również działania formalne (referendum), w których dała wyraz swojej woli. Jednocześnie nie była chętna do podejmowania z nami jakiegokolwiek dialogu. Dlatego do Gąsek nie wybraliśmy się na badania lokalizacyjne i zapewne w dłuższej perspektywie nie będziemy się tam wybierać. Przechodząc do tych miejsc, gdzie możemy coś robić, na Pomorzu uruchomiliśmy niedawno lokalne punkty informacyjne, w których są zatrudnieni ludzie stamtąd, którzy sami się do nas zgłaszali, widząc szansę dla tych regionów. Którzy powiedzieli - chcemy przekonać innych, a potrzebna nam jest do tego wiedza na temat energetyki jądrowej i najprostsze narzędzia, dzięki którym w sposób możliwie jasny przekażemy tę wiedzę ludziom. Teraz, krótko przed rozpoczęciem badań lokalizacyjnych, prowadzimy edukację. My i nasi eksperci jesteśmy gośćmi w szkołach na Pomorzu, na spotkaniach, czy to z nauczycielami, czy z uczniami. Te spotkania mają dobrą opinię, są interesujące, dają asumpt do przemyśleń. Droga, którą chcemy dalej iść, to informacja i edukacja. To jest, mam nadzieję, podstawa sukcesu, jeśli chodzi o kontakty z lokalnymi społecznościami.
H.B.: - Panie pośle, czy będziecie wspierać rząd w działaniach na rzecz budowy źródeł energii atomowej?
Zbigniew Girzyński, poseł PiS:
- Jeżeli chodzi o ten obszar, na pewno każdy rząd, nie tylko obecny, może liczyć na wsparcie Prawa i Sprawiedliwości. Mówimy o inwestycjach, które przekraczają ramy czasowe funkcjonowania nawet najbardziej trwałej władzy. Energii zużywamy coraz więcej. Jest to proces cywilizacyjny nie do zatrzymania. Zaryzykowałbym tezę, że nasze cywilizacyjne zapóźnienie, a zwłaszcza upadek polskiego przemysłu, spowodowało, że dzisiaj ten problem jest mały, nie duży. Gdyby nasz przemysł wyszedł z okresu transformacji w nieco lepszej kondycji, dzisiaj zapotrzebowanie energetyczne gospodarki byłoby o wiele większe.
Alarmowo rośnie potrzeba szukania nowych sposobów pozyskiwania energii. Będąc uzależnionymi od dostaw ropy i gazu z jednego kierunku, co jest kłopotliwe, za chwilę, jeśli nie podejmiemy działań dotyczących powstawania nowych elektrowni i sieci przesyłowych, będziemy uzależnieni energetycznie od krajów sąsiednich. Chcąc nie chcąc, będziemy czerpali energię atomową, tyle że z elektrowni w Kaliningradzie. Dlatego sprawą absolutnie niezbędną jest stworzenie wokół tego projektu szerokiego porozumienia. Jeżeli mogę mieć jakieś pretensje do tych, którzy obecnie sprawują władzę, to na pewno o opieszałość pewnych działań. Weźmy np. Temelin i Czechy, które są w zestawieniu z Polską niewielkim przecież krajem. 40-milionowe państwo w sercu Europy pozbawione technologii o charakterze jądrowym jest niestety przykładem technologicznego uwstecznienia. Choćby z tego powodu powinniśmy tę kwestię podnieść do rangi spraw łączących środowisko polityczne.
Herbert Leopold Gabryś, przewodniczący Komitetu ds. Polityki Klimatyczno-Energetycznej Krajowej Izby Gospodarczej:
- Energetyka nuklearna z punktu widzenia rozwoju tego, co nazywamy innowacyjną gospodarką, jest bez wątpienia potrzebna. Czekamy jednak na wyraz strategii dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego państwa, w której ta część podstawowa - kierunki rozwoju, szacowanie struktury konsumpcji, rozbudowy itd., byłaby ponad opcjami politycznymi i stanowiła kierunek dla gospodarki. Dziś gospodarka energochłonna, np. hutnictwo, przemysł chemiczny, papierniczy, szklarski, myśli o ucieczce z Polski. Nie tylko z przyczyn polityki klimatyczno-energetycznej UE, która jest główną siłą sprawczą w tej materii, ale także z powodu niejasności i zatracenia państwa, co do strategii budowania bezpieczeństwa energetycznego. A także bezpieczeństwa cen, dostaw, jakości i sygnałów co do kierunków rozwoju energetyki. To powinien być podstawowy temat.
Andrzej Czerwiński: - Ta strategia jest dosyć intensywnie realizowana. Mamy drugie czytanie Prawa Energetycznego, które nazywane jest małym trójpakiem. Jest duża szansa, że jeszcze w tym roku będziemy mieć tak zwany duży trójpak, czyli tworzone w tej chwili w parlamencie ustawy regulujące właśnie podstawy inwestowania, pokazujące, z jakich źródeł energii powinniśmy czerpać w perspektywie. Naszym nadrzędnym celem jest stworzenie rynku energii, na którym odbiorca końcowy będzie podmiotem. Zgadzam się, że te ustawy powinny być przyjęte już trzy lata temu, ale dyskusja jest naprawdę gorąca. Żeby z różnych wniosków wybrać to, co najlepsze, trzeba na to poświęcić sporo czasu.
Jacek Brzozowski, Pracodawcy RP:
- Z punktu widzenia przedsiębiorców nie jest istotne, czy wybudujemy elektrownię atomową, węglową czy OZE. Chodzi o to, aby dostarczyć gospodarce energii na racjonalnym poziomie cenowym, umożliwiającym konkurowanie na rynkach globalnych. Bezpieczeństwo, owszem, ale przede wszystkim ekonomia. Co z tego, że wybudujemy własne źródło energii, elektrownię atomową, skoro będzie ona dostarczać energię po cenach niesatysfakcjonujących przemysł, uniemożliwiających efektywną konkurencję na rynkach globalnych? Zgodzę się z tym, że brakuje stabilnej wizji, jaka ma być polska energetyka i w którą stronę ma się rozwijać. Jak można podejmować decyzję biznesową o inwestycji kilkudziesięciu miliardów złotych w elektrownię jądrową, kiedy nie wiadomo, w jakich warunkach ekonomicznych i prawnych będą działali wszyscy inni uczestnicy rynku energetycznego? Według mnie nie da się w żaden sposób przewidzieć ekonomicznej opłacalności tego przedsięwzięcia.
Ryszard Pazdan, przewodniczący Komisji BCC ds. Zmian Klimatycznych i Ryzyk Środowiskowych:
- Wczoraj (red. - 18 czerwca) pan premier po posiedzeniu Rady Ministrów oświadczył, że program energetyki atomowej jest odsuwany w czasie i że wypada z naszych bieżących spraw. Miesiąc temu pan minister skarbu powiedział, że decyzje, co zostanie zbudowane i jak to będzie wyglądało, zostaną podjęte w 2015 r., raczej nie wcześniej. Oświadczył też, że należy liczyć się z tym, że powstaną cztery elektrownie gazowe i dwie węglowe. Tych wypowiedzi jest wiele, bardzo różnych. Jako przedsiębiorcy przyzwyczajeni do klasycznego zarządzania zmianami odbieramy to jako totalny chaos. A w kwestii budowy elektrowni atomowych, chcielibyśmy mieć pewność co do takich inwestycji.
H.B.: - Co do tego, czy wizja jest, czy jej nie ma, państwo nie do końca się zgadzacie. Cieszę się jednak, że jest zgoda co do tego, że warto inwestować w elektrownię atomową i warto dywersyfikować źródła dostaw energii.