Firma audytorska Fraud Control określiła to, co zaobserwowała w należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowe firmie Mesko, jako "nieprawidłowości na niespotykaną dotąd skalę - czytamy w gazecie.
Jak podaje "Rzeczpospolita", Mesko mogłoby mieć lepsze wyniki finansowe, ale od lat żerują na spółce "budzący wątpliwości dostawcy" (...) Chodzi o spółkę Radena-S, której właścicielem jest były oficer bułgarskiego wojska.
Dziennik opisuje, że Radena-S handluje tylko z Mesko, sprzedając m.in. proch do pocisków małokalibrowych za około 46 euro za kg, otrzymuje od polskiej spółki 100 proc. wartości kontraktu w przedpłacie, nie ponosząc ryzyka. "Tymczasem na rynku można ten sam proch kupić trzy razy taniej" - czytamy w "Rz".
To nie koniec fatalnych wiadomości. "Rz" podaje, że budzących wątpliwości firm jest więcej - to dostawcy systemów naprowadzających rakiety, usług transportowych, a nawet tonerów, za których usługi Mesko ma przepłacać. Skarżyskie Mesko to największa państwowa spółka zbrojeniowa, zatrudnia 5 tys. pracowników.
- Zewnętrzny audyt w spółce zlecił pod koniec 2017 roku ówczesny prezes Mariusz Kolankowski. Jak ujawniliśmy na naszych łamach, niewygodny audyt decyzją nowego p.o. prezesa nie został dokończony (...)".
Sprawę w gazecie wyjaśniał Dariusz Szlafka, prezes spółki. Zapewniał o wszczęciu własnego audytu wewnętrznego, ale w miniony poniedziałek zrezygnował jednak ze stanowiska.
Źródło: "Rzeczpospolita"