5 lat warszawskiego Reaktora, legendarnej wylęgarni start upów [GALERIA, WIDEO]

2016-07-31 15:33

Właśnie mija 5 lat od założenia na warszawskim Żoliborzu Reaktora, miejsca wspólnej pracy dla pracowników startupów. Mimo, że zajmuje tylko pół willi, to dorobił się wielu wychowanków, którzy zdobyli międzynardową sławę.

Na parterze i na piętrze mnóstwo niedużych pokoi, na każdych drzwiach karteczka z inną nazwą. W kuchni, na korytarzach, w salonie i w ogrodzie można spotkać żywo dyskutujące grupki młodych ludzi. Tak prezentuje się Reaktor, żoliborska przestrzeń dla start-upów.

— Szukaliśmy fajnego miejsca na biuro i nie mogliśmy znaleźć niczego, co dałoby nam możliwość pracy w kreatywnym środowisku, bez zmuszania wszystkich do siedzenia w głośnym open space. Postanowiliśmy stworzyć miejsce, które będzie nasze, start-upowe. Takie, w którym będzie można pracowaći zorganizować imprezę bez pytania o zgodę. Po prostu takie, gdzie będziemy się dobrze czuli, rozwijając nasze firmy — mówi Borys Musielak, współzałożyciel Reaktora.

Ogłoszenie na Facebooku

Pomysł padł w maju 2011 roku podczas spotkania Borysa Musielaka z Jakubem Filipowskim w Open Coffee (otwarte spotkania, które mają łączyć inwestorów z pomysłodawcami). Obaj szukali siedzib dla swoich start-upów: Filmastera (społecznościowy portal dla miłośników kina) i HumanWay (wsparcie rekrutacji pracowników głównie przez zarządzanie ogłoszeniami; sprzedany potem Pracuj.pl). Zamiar start-upowego współdzielenia biura ogłosili na Facebooku.

— Kilka dni później odezwała się do mnie Anna Walkowska, koleżanka ze studiów w Polsko-Japońskiej Szkole Wyższej Technik Komputerowych, która rozwijała swój start-up Homplex, który jest wsparciem dla projektantów i architektów wnętrz. Zaczęliśmy działać we trójkę. Miesiąc później wynajęliśmy pół willi na Żoliborzu i zaprosiliśmy inne start- -upy do wspólnej pracy. Odzew był bardzo pozytywny, przez kilka tygodni zapełniliśmy dom — opowiada Borys Musielak.

Dużym ułatwieniem na starcie było to, że wszyscy troje mieli doświadczenie w prowadzeniu firm, dzięki czemu łatwo wypromowali ideę Reaktora w społeczności start-upowej. Postanowili pójść za ciosem, poszerzać sieć kontaktów dla siebie, dla rezydentów Reaktora i wszystkich chętnych. Tak narodziła się idea spotkań z cyklu OpenReaktor.

— W lipcu 2011 r. wyprawiliśmy parapetówkę, która przeszła do historii jako pierwsze wydarzenie w Reaktorze. Przyszło ponad sto osób, co uświadomiło nam potrzebę organizowania oddolnych wydarzeń networkingowych dla start-upów w Warszawie. Od razu wiedzieliśmy, że trzeba to robić częściej. Zdecydowaliśmy się na comiesięczne spotkania pod nazwą OpenReaktor, na które zapraszamy ciekawych prelegentów z całej Europy i start-upową społeczność. Zorganizowaliśmy już 46 OpenReaktorów i prawdopodobnie drugie tyle innych imprez — wspomina Borys Musielak.

Fajna przestrzeń

Przez pięć lat przewinęło się przez Reaktor ponad 250 osób i mniej więcej 60 start-upów. Wiele osiągnęło sukcesy, choćby: Kekemeke (aplikacja do zbierania pieczątek lojalnościowych i zamieniania ich na prezenty), Symu.co (portal ułatwiający prezentowanie klientom narzędzi internetowych — stron, aplikacji), Sugester.pl (system do obsługi helpdesku: zbiera firmowe maile we wspólnej skrzynce i przydziela je pracownikom), Fakturownia (program online do wystawiania faktur, ma 120 tys. użytkowników) czy Gametrade (portal do bezpłatnej wymiany i sprzedaży gier komputerowych i wideo) i HumanWay, które — podobnie jak Filmastera — założyciele sprzedali większym firmom. Teraz w Reaktorze gości siedem start-upów.

— Szukaliśmy miejsca, a Reaktor był blisko. Na początku myśleliśmy o nim jako o siedzibie tymczasowej. Okazało się jednak, że to nie tylko fajna przestrzeń, ale też ludzie, którzy bardzo chętnie dzielą się doświadczeniem. Spotkałam się tu z dużą otwartością, zaufaniem i wsparciem dla tych, którzy dopiero się pojawiają ze swoimi pomysłami. Widać, że to miejsce żyje i dużo się w nim zmienia, ciągle coś się dzieje. Naprawdę dobrze się tu pracuje, jesteśmy tu już drugi rok — mówi Katarzyna Gapińska-Prokopczyk, współwłaścicielka start-upu BusinessEdge (agencja marketingowa, wsparcie dla komunikacji rynkowej firm), rezydentka Reaktora.

Obustronne korzyści

Wynajęcie powierzchni w Reaktorze kosztuje od tysiąca do 2,5 tys. zł miesięcznie zależnie od wielkości pokoju i liczby pracowników. Można wynająć nawet pojedyncze biurko — już za 600 zł. Pokoje są umeblowane, najemcy mają do dyspozycji także salon i ogród. Koszty praktycznie się nie zmieniają w dużej mierze dzięki sponsorom: Avivie (ubezpieczenia) i Toolbox for HR (najlepsi rekruterzy wśród deweloperów). Korzyści są obustronne — sponsorzy mają dostęp do ciekawych firm na wczesnym etapie, mogą zawrzeć korzystne umowy, zainwestować. Podczas wydarzeń organizowanych przez Reaktora ich przedstawiciele prowadzą prezentacje, a firmowe logotypy widnieją m.in. na zaproszeniach i w internecie (Facebook, e-maile, strona WWW).

— Reaktor jest organizacją non-profit. Nie mamy ambicji zarabiania. Naszą misją jest promowanie przedsiębiorczości w Warszawie i pomaganie twórcom start-upów w osiągnięciu sukcesu. Po czterech latach widać, że ten model działa — podkreśla Borys Musielak.

Trampolina do kariery

Prowadzenie Reaktora pomogło całej trójce we własnych biznesach. Jakub Filipowski kieruje jednym z najlepszych software house'ów (taka firma tworzy oprogramowanie, wykorzystując aplikacje internetowe) w kraju, Anna Walkowska razem z władzami Warszawy buduje stołeczny akcelerator biznesu waw.ac i kieruje polskim oddziałem światowej sieci networkingowo-eventowej StartUP Grind, zaś Borys Musielak po sprzedaniu Filmastera Sambie TV (aplikacje wsparcia telewizji internetowych i smartTV) buduje Sambę TV w Europie, jednocześnie — dzięki pomocy Marty Diany Koziarskiej — rozwijając Reaktora.

— Z trójki założycieli zostałem tylko ja. Jakub Filipowski na początku intensywnie z nami działał, potem sprzedał firmę i wrócił do Poznania. Pozostaje jednak w sieci mentorów Reaktora i cały czas wspiera nas zdalnie — informuje Borys Musielak.

Wpływy z najmu wystarczają na utrzymanie Reaktora, w razie większych kosztów przedsięwzięcie wychodzi mniej więcej na zero. Pieniądze od sponsorów idą na organizowanie wydarzeń, a jest ich kilkanaście w roku, każde z cateringiem i piwem, z czego Reaktor już zdążył zasłynąć w środowisku start-upowym. Oczywiście nie tylko tym — z materiałów dostępnych po sesjach produkowane są tzw. tutoriale wideo umieszczane na kanale vimeo OpenReaktora (serwis internetowy umożliwiający użytkownikom oglądanie i udostępnianie plików filmowych). Są tak wartościowe, że używa ich nawet Akademia im. Leona Koźmińskiego na swoich kursach przedsiębiorczości.

Z ostatniej chwili: Samba TV z dyrektorem Musielakiem opuszczają Reaktor i przenoszą się do nowej lokalizacji - w willi na Żoli już się nie mieścili.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze