Najbliższą krewną płacenia telefonem jest technologia kart zbliżeniowych. Polski rynek okazał się największy w Europie i drugi po Kanadzie na świecie dla tej nowości. Po raz kolejny okazało się, że Polacy lubią nowe technologie i chętnie z nich korzystają.
Terminale, dzięki którym można płacić zbliżeniowo, pojawiły się przede wszystkim w kasach sieci handlowych, w kawiarniach, na parkingach i stacjach benzynowych. Tam pracowały intensywnie. Statystyki w roku 2012 szacują , że w ruchu było przeszło 12 mln kart, a w pierwszej połowie roku - 29,6 mln transakcji.
Szybkość i wygoda - ten argument najbardziej do wszystkich przemawiał. Ileż to razy widzieliśmy przy kasie starsze panie szukające okularów, by podpisać podsunięty przez kasjerkę rachunek. W tym przypadku - "Jeden biip i zapłacone!".
Telefon jest jeszcze lepszy
Smartfon zastępujący kartę płatniczą oznacza wejście na jeszcze wyższe piętro technicznej doskonałości i wygody użytkownika. Do znanych już zalet karty dodaje kolejne funkcjonalności. Dane transakcji dokonywanych w ten sposób są rejestrowane, można więc w każdej chwili sprawdzić na ekranie telefonu, co i kiedy zapłaciliśmy, i ile pieniędzy pozostało na naszym koncie. Saldo jest cały czas pod kontrolą. Ale na tym zalety technologii NFC (Near Field Communications) się nie kończą, bowiem można dzięki niej np. sprawdzać rozkład jazdy komunikacji miejskiej i kupować elektroniczne bilety na przejazd bez szukania najbliższego kiosku. Potencjalne możliwości są nieograniczone
- w kolejce czekają programy lojalnościowe i rabatowe czy interaktywne kupony i bony. Wygoda dokonywania płatności telefonem oznacza, że staną się one rewolucją na miarę bankowości internetowej.
- Zbliżeniowe płatności mobilne NFC to kierunek rozwoju rynku wspierający nasze cele biznesowe, rozwój bankowości mobilnej i płatności bezgotówkowych. To są rozwiązania innowacyjne, praktyczne i wygodne dla klientów. Technologia NFC pozwala na przyspieszenie obsługi transakcji, zmniejszenie kosztów oraz uruchomienie nowych dziedzin płatności, do tej pory zdominowanych przez gotówkę, np. parkomaty czy transport - mówi Joanna Erdman, menedżer BRE Banku.
- Wprowadzenie usług w technologii NFC - dodaje Miroslav Rakowski, prezes Polskiej Telefonii Cyfrowej - otwiera cały wachlarz możliwości. Płatności zbliżeniowe oferowane przez MyWallet są tylko jedną z nich. W telefonie mogą być zakodowane klucze cyfrowe, bilety, karty lojalnościowe, a nawet dokumenty tożsamości. Dążymy do tego, by w przyszłości smartfon był wszystkim, czego będziemy potrzebować wychodząc z domu. To może być wielki przełom w integracji usług telekomunikacyjnych i finansowych.
Nieoczekiwane zagrożenie
Miało być pięknie. Ale dziś nad płatnościami przez telefon wisi widmo ustawy, nad którą pracuje sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Posłowie chcą uregulować płatności kartami i, zapewne przez niedopatrzenie, objęli tymi samymi przepisami także płatności mobilne.
Celem dyskutowanej obecnie ustawy jest administracyjne obniżenie tzw. opłat interchange, które sklepy odprowadzają do banków za obsługę kart. Płatności telefonem mogą zostać uregulowane niejako "przy okazji" , jeśli w porę się ich nie wykluczy. A powinno się wykluczyć, przynajmniej na razie, bo początkowe koszty upowszechnienia nowej, wygodnej dla klienta technologii są spore.
Dla dopiero wchodzących na rynek płatności telefonem może to oznaczać zahamowanie rozwoju. Początkowe koszty są wysokie i miały być pokrywane z opłaty interchange. Banki nie będą chciały dokładać do interesu, jeśli administracyjnie ograniczy się ich przychody z nowej technologii - z tego powodu niemal w każdym kraju rozwój innowacyjnych technologii jest promowany.
Oczywiście jest szansa, że posłowie jeszcze się zastanowią nad wylaniem dziecka z kąpielą i pomogą raczkującemu rynkowi płatności mobilnych. Bo ten system jest przyszłością i być może za lat parę będziemy dziwić się oryginałom, którzy w sklepach wyciągają z kieszeni wymięte banknoty. Cóż to, telefonu nie mają?