Co łączy kość w penisie i kolano, kiedy umiera odcięta głowa – 5 zaskakujących faktów o człowieku

2011-02-13 22:20

Co łączy kość w penisie i kolano. Kiedy umiera odcięta głowa. Dlaczego wzrost warto mierzyć rano. Czy biczowanie się przynosi ulgę w cierpieniu. Czy nasze twarze są symetryczne  – czyli 5 zaskakujących faktów o człowieku.

Kość w penisie a kolano

Gatunek ludzki ma nadnaturalnej wielkości penisy. Szympansy mają penisy dwa razy mniejsze, a goryle – nawet osiem razy mniejsze, czyli o długości zaledwie 2 centymetrów. A jednak w przeciwieństwie do zwierzęcych braci, w ludzkim penisie kość nie występuje. Nie występuje, chociaż teoretycznie powinna się pojawić.

Za wykształcenie kości w penisie odpowiada proces wapnienia tkanek łącznych. Nasze ciało opanowało ten mechanizm. Znajdująca się w kolanie rzepka powstaje przez kostnienie ścięgien. Noworodki ją mają, ale składa się jeszcze z miękkiej tkanki łącznej – kostnieje dopiero między trzecim (dziewczynki) a piątym rokiem życia (chłopcy).

Patrz też: Czy penisa można złamać? MOŻNA!

Tymczasem tkanka łączna w ludzkim penisie kostnieje bardzo rzadko. Takie przypadki uznawane są za anomalie, kości podlegają wycięciu.

Zgodnie z teorią Richarda Dawkinsa, autora m.in. „Samolubnego genu” kość w ludzkim penisie zanikła, ponieważ dzięki niej samice-kobiety mogły dobrze ocenić ogólną kondycję organizmu samca-mężczyzny. Wiadomo bowiem, że problemy z erekcją są doskonałym wskaźnikiem na obecność chorób, np. cukrzycy czy depresji.

Kość penisa morsa (autor: Edgewise, domena publiczna)

Podczas snu rośniemy, w ciągu dnia się kurczymy

Jeśli chcesz poznać swój prawdziwy wzrost, powinieneś zmierzyć się rano. Kręgosłup składa się bowiem z twardych kostnych kręgów oraz miękkich krążków wypełnionych płynem, tzw. dysków.

W ciągu dnia dyski są ugniatane, dlatego stopniowo stają się coraz szersze, ale niższe. W ciągu nocy, gdy nie są obciążone – zachodzi odwrotny proces. Każdy z dysków „zyskuje” ok. 0,25 milimimetra wysokości. To stosunkowo niewiele, ale po przemnożeniu przez liczbę krążków – sporo.

Gdy rano wstajemy, jesteśmy wyżsi o 8-12 milimetrów. Oczywiście w ciągu dnia pod wpływem grawitacji kręgosłup się „ubija”. Zyskany w ciągu nocy centymetr tracimy najpóźniej w południe.

Nasze twarze nie są symetryczne

Choć wydaje nam się inaczej, ludzka twarz nie jest symetryczna. Jedna jej połowa jest bardziej zaokrąglona, druga – wydłużona. Linia oczu bardzo często przebiega krzywo, co można zauważyć w lustrze albo na robionych szybko zdjęciach: ujęcie, które uważamy za proste, jest wyraźnie pochylone.

Asymetryczna twarz Kasi Smolińskiej, jednej z uczestniczek programu Top Model. Literą "P" oznaczyliśmy twarz złożoną z prawych połówek twarzy, literą "L" - twarz złożoną z lewych połówek

Asymetryczność twarzy wpływa na to, że musimy nauczyć się rozpoznawać na zdjęciach. Naszą twarz znamy bowiem z lustra, gdzie strony są zamienione miejscami. Tymczasem aparat fotograficzny i kamera pokazują twarz w taki sposób, jak widzą ją inni – w efekcie jest to twarz inna niż ta, którą uznajemy za własną. Właśnie za sprawą asymetryczności.

Fizyczny ból potrafi łagodzić poczucie winy

Badacze z Uniwersytetu Queenslandzkiego wyjaśnili mechanizm stosowany w wielu religiach, w tym w chrześcijaństwie. Udało im się udowodnić, że fizyczny ból potrafi obniżyć poziom poczucia winy.

W eksperymencie poproszono dwie grupy ochotników o przypomnienie sobie sytuacji z przeszłości, w czasie której doprowadzili do wyrzucenia kogoś z grupy społecznej. Następnie rozwiązali kwestionariusz osobowy, którego celem było m.in. zmierzenie poczucia winy.

Później przedstawicieli jednej grupy poproszono o włożenie ręki do ciepłej wody, przedstawicieli drugiej – do pojemnika z lodem na tak długo, jak długo potrafią wytrzymać zimno. Ochotnicy trzymający dłonie w lodzie opisywali uczucie przejmującego bólu, ale ich poczucie winy wygasało szybciej, było o połowę mniejsze niż na początku.

Interpretujacy te wyniki Rob Nelissen z Uniwersytetu Tilburdzkiego doszedł do wniosku, że praktykowane niekiedy formy fizycznego wymierzania sobie kary, mogą być postrzegane jako efekt  nieuciszonego poczucia wina.

Kiedy umiera odcięta głowa

Potocznie uważa się, że odcięcie głowy jest równoznaczne z natychmiastową śmiercią. Gilotynę stosowano właśnie po to, by skrócić męki ludzi skazanych na śmierć. Jednak od momentu, gdy zaczęto ją stosować, pojawiały się głosy, że ścięte głowy potrafią poruszać oczami i ustami, napinać mięśnie twarzy itd.

W 1905 roku zaskakujący eksperyment przeprowadził dr Beaurieux. Tuż po ścięciu więźnia Henri Languille, jego powieki i wargi poruszały się w spazmach przez kilka sekund. Po tym czasie się uspokoiły. Zawołał wtedy głowę po imieniu – powoli otworzyła ona oczy i spojrzała na lekarza.

Identycznie stało się za drugim razem. W zapiskach lekarz podkreślił, że było to normalne spojrzenie żywego człowieka, a nie tępe, puste skierowanie wzroku. Dopiero za trzecim razem głowa nie zareagowała na imię.

Eksperyment przeprowadzony przez holenderskich naukowców wydaje się potwierdzać tezę, że ucięta głowa może przeżyć nawet minutę. Podczas eksperymentów na szczurach obserwowali aktywność mózgu po dekapitacji. Elektrody wykrywały działanie neuronów przez kilkadziesiąt sekund.

Aktywność mózgu szczura na 30 sekund przed i po odcięciu głowy (autor: CMvR AMLC)

Gdy szczury były usypiane przed odcięciem głowy, po ok. trzydziestu sekundach przez mózg przebiegała fala wyładowań, która go "wyłączała". Gdy uśmiercano zwierzęta świadome, nieuśpione, fala wyładowań przebiegała przez mózg w okolicy pięćdziesiątej sekundy.

Najnowsze