Na Twitterze masowo zaczęły pojawiać się wpisy ostrzegające przed aplikacją. Wątpliwości wzbudziło zwłaszcza to, co dzieje się z przerobionymi w Prismie grafikami. Podobnie jak wiele innych aplikacji, Prisma nabywa prawa autorskie do zamieszczanych przez nas fotografii.
Akceptacja regulaminu zawiera więcej haczyków. Stawiając przysłowiowego ptaszka, godzimy się na otrzymywanie informacji o zmianach i nowościach w aplikacji. I chociaż media społecznościowe zaczęła zalewać fala zdjęć przerobionych przez Prismę, a aplikacja ma już 1 mln użytkowników, kwestia praw autorskich pozostaje rozstrzygnięta ze stratą dla internautów.
Może cię zainteresować: Robot przyjmie od ciebie zamówienie w Pizzy Hut i zastąpi opiekunkę [GALERIA]
Dodatkowo Prisma wykorzystuje ciasteczka cookies, dzięki którym śledzi, jakie strony internetowe odwiedzamy i z jakich dodatków do przeglądarki korzystamy. Te informacje mogą trafić później do reklamodawców. To nie koniec inwigilacji, ponieważ aplikacja uzyskuje także dostęp do naszego aparatu i galerii zdjęć. Ponadto jest całkowicie bezpłatna. I chociaż w sieci pojawiła się fala hejtów z tego powodu, to łatwo zaobserwować jedną prostą zależność: polityka prywatności Instagrama jest niemalże identyczna.
Przeczytaj również: Facebook zrobi z nas poliglotów. Automatycznie przetłumaczy post na 45 języków!
Czyżby głosy w internecie odzwierciedlały uprzedzenia rasowe albo brak zaufania do rosyjskiego biznesu? Chociaż Prisma nie jest produktem amerykańskim, to jednak oferuje szereg ciekawych narzędzi. Internauci mają do swojej dyspozycji ok. 20 filtrów, za pomocą których ich portrety upodabniają się do obrazów wielkich malarzy – Chagalla, Muncha czy Picassa. Aplikacja działa w systemie iOS, a w lipcu zadebiutuje w systemie Android.
Rosyjska apka bije rekordy popularności wśród celebrytów, można również obejrzeć w niej zdjęcia Warszawy. Pytanie tylko brzmi, czy użytkownicy nie pożałują swoich decyzji, kiedy ich podobizny zaczną krążyć po internecie bez ich wiedzy. Jak podaje tvn24bis.pl, Prisma Labs dokonuje przeróbki graficznej zdjęć z zaangażowaniem własnych serwerów, a aplikacja działa wyłącznie online. Co oznacza to dla zwykłego użytkownika? Startup nabywa prawa do przerobionego zdjęcia i nie mamy żadnego wpływu na to, gdzie zostanie ono wykorzystane.
Źródła: tvn24bis.pl, se.pl, bankier.pl, warszawa.naszemiasto.pl