Właściciel największej wyszukiwarki torrentów aresztowany
Kiedy Amerykanom udało się schwytać założyciela KickassTorrents (KAT) – największej strony z tzw. torrentami, w mediach technologicznych zawrzało. Okazało się, że król torrentów jest Ukraińcem, a do tego w lipcu 2016 r. został zatrzymany na terenie Polski. 30-letni Artem Waulin usłyszał zarzuty prania brudnych pieniędzy i naruszania praw autorskich. Do zatrzymania doszło na lotnisku im. Chopina w Warszawie, ale cała sprawa nie była nagłaśniana na prośbę przedstawicieli amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. O całym zajściu jako pierwsze napisały portale w Stanach Zjednoczonych.
Amerykańska prokuratura wyceniła materiały, które były udostępniane za pośrednictwem KickassTorrents, na 1 mld dolarów. Przez działalność strony do współdzielenia plików straty poniosły nie tylko wielkie korporacje działające w przemyśle rozrywkowym, ale także artyści, którzy otrzymaliby procent od sprzedaży swoich utworów. Użytkownicy KAT pobierali nielegalnie filmy, które były jeszcze w kinach, seriale, muzykę, gry, a także oprogramowanie i e-booki. Sytuację opisały m.in. serwisy wyborcza.pl w wp.pl.
Jeżeli wierzyć szacunkom tech.wp.pl, to działające od 2008 r. KickassTorrents zajęły 69. miejsce w rankingu 100 najbardziej popularnych serwisów internetowych na świecie. W ciągu miesiąca ze strony z torrentami korzystało nawet 50 mln użytkowników z całego świata. Internauci w dalszym ciągu ściągaliby pirackie pliki, gdyby nie akcja zrealizowana z udziałem amerykańskich tajniaków. Tajny agent skarbówki IRS (Internal Revenue Service) zakupił w serwisie reklamę wartą 1000 – 3200 dolarów. Właściciela KickassTorrents udało się namierzyć dzięki numerowi konta w Estonii, które podał do przelewu.
Przeczytaj również: Tajny wywiad ma dostęp do kont użytkowników Pokemon Go? Poznaj szokujące fakty
Amerykańscy prokuratorzy skierowali sprawę do sądu w Chicago, dzięki czemu przestały działać pliki z torrentami KAT na siedmiu różnych domenach. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że podobne próby były podejmowane już wcześniej przez sądy w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Włoszech, Danii, Belgii i Malezji. Zawsze kończyły się fiaskiem.
Najbardziej znany agregator torrentów zamknięty
W sierpniu 2016 r. serwis next.gazeta.pl doniósł o zamknięciu wyszukiwarki plików torrent – torrentz.eu. W 2015 r. była to druga pod względem popularności strona o tematyce torrentowej. Internauci mogli znaleźć na niej odnośniki do serwisów, które umożliwiały pobieranie plików.
Mimo że wymiar sprawiedliwości zatrząsł w posadach rynkiem torrentów, w dalszym ciągu w internecie funkcjonuje wiele stron z torrentami. Dodatkowo powstają klony znanych serwisów P2P, które wykorzystują domeny o nazwie zbliżonej do torrentów-matek i mają podobną szatę graficzną.
Może cię zainteresować: Pokemon Go zarobił w miesiąc 200 mln dolarów
Kryzys torrentów w Polsce. Przypadek Torrenty.org
Jeszcze przed schwytaniem Artema Waulina broń złożyli administratorzy popularnego katalogu polskich torrentów, Torrenty.org. O tym, że strona kończy działalność, administratorzy serwisu poinformowali użytkowników za pośrednictwem serwisu Polskie-Torrenty.com. Już wcześniej komunikowali się z internautami w ten sposób. Profil Polskie-Torrenty.com na Facebooku służył im do komunikowania „awarii". Z opublikowanego komunikatu wynikało, iż serwis Torrenty.org został zamknięty z niewyjaśnionych przyczyn. O całym zajściu poinformował Spieder's Web.
W przeciwieństwie do zagranicznej konkurencji, serwis Torrenty.org oferował płatny dostęp do kont premium. Te osoby, które wykupiły rozszerzoną usługę, straciły zainwestowane w nielegalne pliki pieniądze.
Śmierć polskich serwisów streamingowych
Oprócz pobierania torrentów, polscy internauci mogli nielegalnie oglądać filmy online. Taką możliwość mieli użytkownicy Kinomaniaka, E-kino, Seansik TV czy Iitv.info. Również te strony, a dokładniej ich serwerownie, zniknęły z powierzchni ziemi.
Zobacz także: 4 nowości w Google Maps. Zamówisz mytaxi z poziomu Mapy Google
Torrenty w świetle naszego prawa
Co ciekawe, polskie prawo autorskie nie zabrania wprost korzystania z plików pochodzących z nielegalnych źródeł. Jak można przeczytać w art. 23. ustawy prawo autorskie, „wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego (...) Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego." Jak widać, polskie przepisy dopuszczają zastosowanie pobranych już plików na własny użytek, jednak wykluczają ich udostępnianie osobom trzecim. A to kłóci się już z ideą funkcjonowania torrentów, które można ściągnąć na dysk właśnie dlatego, że udostępnia je wiele osób jednocześnie. (Im więcej użytkowników jest dostępnych, tym szybszą prędkość pobierania można osiągnąć.)
Polska alternatywa dla torrentów
Swoje wzloty i upadki miała również szwedzka strona the Pirate Bay. Ten znany i lubiany przez polskich internautów serwis niejednokrotnie znikał z sieci, aby odrodzić się jak feniks z popiołów. Jednak prawdziwy fenomen stanowi serwis chomikuj.pl, który doczekał się również swojego zagranicznego klona w Czechach. Zarejestrowani użytkownicy mogą przechowywać na serwerze rozmaite pliki. Te chronione prawami autorskimi teoretycznie są zabezpieczone fikcyjnymi hasłami, które często pokrywają się z nazwą użytkownika lub są podane w opisie konta.
Czy torrenty odejdą do lamusa? Na razie trudno jest wyrokować w tej sprawie, jednak wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy wywołują rozgoryczenie wśród internautów. Torrenty stanowiły reakcję na wysokie ceny płyt DVD i CD oraz abonamentów telewizyjnych, jednak w dobie szybkiej cyfryzacji rzeczywistości oraz popularności danych w chmurze z czasem mogą stracić rację bytu. Jak zauważył serwis Yibada, teoretycznie schedę po Torrentz.eu i Kickass Torrents (KAT) mogłyby przejąć kolejne pod względem wielkości serwisy, Extratorrent i the Pirate Bay. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że również ich właściciele staną przed wymiarem prawa.
Źródła: tech.wp.pl, arstechnica.com, wyborcza.pl, next.gazeta.pl, en.yibada.com