Lot AF 447 przypominał katastrofę w Smoleńsku. To największa, najbardziej śmiercionośna i jednocześnie najbardziej tajemnicza tragedia w historii Air France.
Airbus A330-200 (znany też jako F-GZCP) leciał z Rio de Janeiro do Paryża. Lot odbywał się 1 czerwca 2009 roku.
>>> Silnik Tupolewa ZMIELIŁ CIAŁA jak maszynka do mięsa
Kiedy samolot opuścił strefę powietrzną Brazylii, nic nie zapowiadało tragedii. Po 40 minutach samolot niespodziewanie wyemitował serię automatycznych komunikatów informujących o awarii wielu systemów pokładowych. Niedługo później utracono kontakt z Airbusem.
Patrz też: Ściągnij: Symulator Tu-154M za darmo do pobrania
Jedynym śladem po katastrofie okazały się dryfujące w oceanie odłamki samolotu i fragmenty ciał. W sumie zebrano 51 zwłok po 219 pasażerach i 12 członkach załogi - po reszcie ślad zaginął.
Szczątki odnalazła ekipa WHOI
Szczątki Airbusa A330-200, lot AF 447, odnaleźli badacze Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI). Samolot wleciał do wnętrza sztormu i znalazł się na obszarze, do którego nie zapuścił się żaden inny statek powietrzny. Nie wiadomo, dlaczego piloci zdecydowali się na tak ryzykowny manewr. Nie wiadomo też, dlaczego doszło do katastrofy - nie udało się odnaleźć czarnych skrzynek.
Airbusa A330 odnaleziono na głębokości ok. 4000 metrów. Jak potwierdziła francuska minister transportu, Nathalie Kosciusko-Morizet, szczątki samolotu zawierają ludzkie ciała.