Hakerzy mogą podglądać co dzieje się w twoim domu, biurze i wszędzie tam, gdzie zinstalowałeś kamerkę ze zdalnym dostępem do transmisji. Zamiast poprawy bezpieczeństwa na własne życzenie wystawiamy się na włamanie lub kradzież danych, często dość wrażliwych - różne rzeczy robimy i mówimy, (dłubanie w nosie to najmniejszy kłopot : ) nieświadomi, że dzieje się to przed obiektywami własnych kamer, do których - jak się okazuje - można mieć łatwy dostęp z zewnątrz.
ZOBACZ TEŻ: Niemiecka prasa po meczu z Polską: sędziowie pomogli Polakom
Dlaczego to takie proste? Bo większość posiadaczy kamer nie zmienia podstawowego hasła połączenia. To ten sam przypadek jak przy routerze - zazwyczaj nie ma problemu z podpięciem się pod wi-fi sąsiada, jeśli pozostawił on standardowe hasło. Stąd w sieci bez problemu można znaleźć nadawane na żywo "relacje" z basenów, banków (które instalują kamery śledzące poczynania swych pracowników), ale i dziecięcych sypialni, obserwowanych przez kamery założone przez rodziców. Bez trudu takie nagrania mogą trafić w łapy pedofilów...
Skala zjawska jest ogromna. Tylko w Wilekiej Brytanii sprzedaje się rocznie ponad 350 tysięcy kamer internetowych. W sieci można zobaczyć 60 tysięcy godzin relacji z kamer, których właściciele o tym kopmpletnie nie wiedzą - donosi DailyMail. Brytyjscy politycy już zajęli sie nowym zagrożeniem; chcą wymóc na producentach zaostrzenie procedur bezpieczeństwa i wymuszanie na użytkownikach zmiany fabrycznych ustawień kamer.