Nie wiadomo, co zawiera plik. Umieszczono go w dziale dotyczącym wojny w Afganistanie. Być może znajduje się w nim 15 000 raportów które nie zostały jeszcze opublikowane, a które, jak twierdzi Assange, zawierają dane pozwalające na identyfikację źródeł wywiadowczych.
Nie wiadomo też, na ile naprawdę Stany Zjednoczone interesują się samym Assange. Sekretarz obrony, Robert Gates, pytany przez dziennikarzy, czy Departament Obrony ma zamiar przesłuchać Assange, odpowiedział: "Nie sądzę, byśmy musieli to robić. Myślicie, że powie nam prawdę?".
Jednak pewne kroki zostały podjęte. Przed kilkoma dniami jeden ze współpracowników Wikileaks, Jacob Appelbaum, który wybierał się na konferencję DEFCON, został zatrzymany na lotnisku i przez trzy godziny był przesłuchiwany przez funkcjonariuszy Biura Imigracyjnego oraz armii. Sprawdzono jego laptop, dokumenty oraz telefony komórkowe. Wszystko, oprócz telefonów, zostało mu zwrócone.
Później, po jego wystąpieniu na DEFCON, podczas którego poinformował o zajściu, podeszło do niego dwóch agentów FBI, którzy chcieli z nim rozmawiać. Próbowali dowiedzieć się, czy Appelbaum uważa, iż jego prawa zostały naruszone. Gdy ten odmówił rozmowy z nimi, agenci odeszli.
Sam Assange, gdy dziennikarze wypomnieli mu, że działanie Wikileaks może narazić ludzi na śmierć, stwierdził: No tak, wszystko się mogło zdarzyć. Ale nic się nie wydarzyło.
Polecamy również na KopalniaWiedzy.pl: Talibowie dziękują... Wikileaks