Trojan, Exploit, Rootkit, Keylogger – choć te nazwy brzmią niczym wakacyjne drinki, są to złośliwe programy, mogące poważnie zagrozić nie tylko bezpieczeństwu komputera, ale też użytkownika i jego portfela. To właśnie przy wykorzystaniu takich narzędzi dokonuje się kradzieży tożsamości, loginów i haseł do kont bankowych czy profili w mediach społecznościowych. W związku z rosnącym zagrożeniem, związanym z codziennym użytkowaniem sieci, w 2018 r. powstał startup CyberRescue, który stawia przed sobą ambitny cel – pomóc tym, którzy stali się ofiarami hakerów. Co więcej – 70 proc. specjalistów tam pracujących to kobiety.
ZOBACZ TEŻ: W USA dane jednej osoby są warte 57,5 dolara, w Polsce marne gorsze
To nasza broń kobieca
Dziewczyny z CyberRescue walczą z zagrożeniami na dwóch frontach. Z jednej strony odpowiadają za pomoc osobom, które już padły ofiarą przestępców, bądź też doprowadziły do sytuacji, w której ich wrażliwe dane wystawione są na niebezpieczeństwo. W swojej pracy stykają się z wieloma różnymi przypadkami – fałszywymi e-mailami o wycieku danych, przejęciami kont w mediach społecznościowych, kradzieżami telefonów czy też oszustwami na portalach aukcyjnych i sklepach internetowych. W takich sytuacjach ludzie zwracają się do nich, a po przyjęciu zgłoszenia CyberRescue podejmuje wszelkie działania mające na celu rozwiązanie sprawy i pomoc klientowi. W zależności od zaistniałego problemu startup w imieniu poszkodowanego m.in. pozyskuje informacje na temat podejrzanych sklepów, zabezpiecza skradzione narzędzia płatnicze (karty, telefon komórkowy, smartwatch etc.), przygotowuje wnioski dla policji i prokuratury czy też pilnuje terminów rozpatrzenia reklamacji. W każdym z przypadków to właśnie CyberRescue odpowiada za wszystkie formalności, dzięki czemu poszkodowany, poza samym zgłoszeniem problemu do firmy, nie musi nic robić.
– Osoba, która straciła swoje dane bądź pieniądze np. przez nieumyślne kliknięcie w link, zawsze jest zestresowana. Nie da się ukryć, że dla naszych klientów takie wydarzenia są sytuacją kryzysową, w której emocje często biorą górę. Dlatego też postanowiliśmy, że w CyberRescue 100 proc. działań będzie znajdowało się po naszej stronie, aby nie przysparzać poszkodowanym dodatkowego stresu związanego z koniecznością podjęcia często wieloetapowych, skomplikowanych procedur - mówi Weronika Bartczak, ekspertka ds. cyberbezpieczeństwa CyberRescue. – Doświadczenie pokazuje, że kobiecy skład jest tutaj bardzo dużą zaletą. Wrodzona empatia i umiejętność słuchania sprawia bowiem, że klienci dużo bezpieczniej czują się, gdy po drugiej stronie siedzi kobieta – dodaje Bartczak.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Dzięki zgromadzonemu doświadczeniu i stałemu kontaktowi z poszkodowanymi, ekspertki CyberRescue mają obszerną wiedzę na temat tego, które z zagrożeń są obecnie najniebezpieczniejsze oraz z jakich nowych metod ataku korzystają przestępcy. Postanowiły więc przekuć to w drugie z wykorzystywanych narzędzi, które pozwala na profilaktykę i pomaga unikać przynajmniej części cyberprzestępstw.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: CBA szuka do pracy chętnych... kobiet. Polki szturmują zawody z branży IT
– Największym wrogiem potencjalnej ofiary jest niedoinformowanie, a największym sprzymierzeńcem hakera jest pośpiech. To właśnie przez niego, ale też i nierozwagę, klikamy w linki zawierające złośliwe oprogramowanie czy pobieramy załącznik z podejrzanego e-maila – mówi Ewelina Dogońska, odpowiadająca w CyberRescue za promocję i marketing. Aby pomóc swoim klientom w lepszym zrozumieniu sposobu działania przestępców, firma regularnie przesyła przygotowane przez nią alerty, informujące o grasujących zagrożeniach wraz z instrukcjami jak rozpoznać oszustwo. Wiadomości te wysyłane są poprzez komunikator Messenger. – Wybór platformy podyktowany jest względami praktycznymi. Zależało nam, by być blisko naszych użytkowników, ponieważ ich informacje zwrotne pozwalają na zrozumienie tego, w jaki sposób ludzie reagują na konkretne zagrywki hakerów. Dzięki temu nasi klienci mają także poczucie, że mogą zwrócić się do nas z problemem niczym do koleżanki, która zawsze pomoże czy udzieli dobrych rad – dodaje Dogońska.
CyberRescue zaczęło swoją działalność pod skrzydłami mAcceleratora - funduszu inwestycyjnego mBanku, dzięki czemu ich usługi są dostępne za darmo dla osób posiadających konto mBank. Plany startupu sięgają jednak dużo wyżej. – Przez rok naszego działania zbudowaliśmy bazę kilkudziesięciu tysięcy zaangażowanych użytkowników, którzy wielokrotnie potwierdzali, że zarówno nasza pomoc, jak i działania edukacyjne uchroniły ich przed poważną stratą. Myślimy o sobie jako o odpowiedniku straży pożarnej w cyberprzestrzeni – dodaje Ewelina Dogońska z CyberRescue.