- Podniesienie progu zamówień publicznych do 170 tys. zł bezpośrednio wpływa na strategię biznesową i możliwości rozwoju małych oraz średnich przedsiębiorstw
- Analiza danych rynkowych ujawnia, że nowelizacja jest odpowiedzią na trendy rynkowe i zyskała poparcie 85% instytucji zamawiających
- Uproszczenie procedur dla kontraktów o niższej wartości to kluczowy element optymalizacji procesów w niemal 32 tysiącach jednostek publicznych
- Eksperci rynku wskazują, że większa elastyczność wymaga wdrożenia nowych zasad zarządzania ryzykiem w celu utrzymania transparentności i rentowności wydatków
- Czy nowe regulacje otworzą małym firmom drogę do zdobycia przewagi konkurencyjnej na rynku wartym ponad 1,3 miliarda złotych?
170 tysięcy złotych bez przetargu. Rząd urealnia przepisy pod presją inflacji
Od 1 stycznia 2026 roku urzędy i instytucje publiczne będą mogły swobodniej realizować mniejsze zakupy. Nowelizacja Prawa zamówień publicznych podnosi próg, od którego stosowanie formalnych procedur staje się obowiązkowe, z obecnych 130 000 zł do 170 000 zł netto. To nie jest arbitralna decyzja, lecz bezpośrednia reakcja na realia gospodarcze. Skumulowana inflacja, która w 2023 roku sięgnęła 11,4%, a w 2024 roku 3,6%, sprawiła, że dotychczasowy limit po prostu stracił na wartości. Ustawodawca, dążąc do uelastycznienia systemu, zyskał poparcie zarówno zamawiających, z których aż 85% opowiedziało się za zmianą, jak i ponad połowy wykonawców. Nowe regulacje mają charakter systemowy i obejmą szeroki zakres kontraktów, od zamówień klasycznych po umowy koncesji na usługi czy roboty budowlane.
Skala tej zmiany jest znacząca. Mówimy o segmencie rynku obejmującym blisko 9 tysięcy zamówień publicznych rocznie, których łączna wartość w 2024 roku przekroczyła 1,3 miliarda złotych. Nowe zasady odczuje niemal 32 tysiące podmiotów, głównie z sektora samorządowego, które na co dzień realizują większość kontraktów o niższej wartości. Co ważne, ustawodawca zadbał o stabilność prawną. Specjalne przepisy przejściowe gwarantują, że wszystkie postępowania rozpoczęte przed 1 stycznia 2026 roku będą prowadzone według starych zasad, nawet jeśli umowa zostanie podpisana już w nowym roku. Daje to instytucjom jasność i czas na dostosowanie się do nadchodzących zmian.
Elastyczność ma swoją cenę. Jak uniknąć pułapek uproszczonych zamówień?
Dla instytucji publicznych, takich jak gminy czy szkoły, wyższy próg oznacza przede wszystkim mniej biurokracji i więcej elastyczności. Zlecenia o wartości do 170 000 zł będzie można realizować szybciej, bez konieczności publikowania ogłoszeń w oficjalnych biuletynach czy tworzenia obszernej dokumentacji przetargowej. To ogromne ułatwienie zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw, dla których skomplikowane procedury często stanowiły barierę nie do przejścia. Uproszczenie zasad może dodatkowo ożywić konkurencję na rynku, gdzie już w 2024 roku na jedno zamówienie przypadało średnio 2,89 oferty, i otworzyć drzwi do publicznych kontraktów firmom, które dotąd stały z boku.
Uproszczenie procedur niesie ze sobą jednak również pewne ryzyka. Zamówienia realizowane poza rygorem ustawy oznaczają brak formalnego nadzoru ze strony Urzędu Zamówień Publicznych. Może to prowadzić do mniejszej przejrzystości i osłabienia mechanizmów, które chronią wykonawców w razie sporów. Pojawia się także obawa, że niektóre firmy mogą celowo kształtować swoje oferty tak, by ich wartość nieznacznie mieściła się poniżej nowego progu 170 000 zł, co w praktyce mogłoby prowadzić do sztucznego zawyżania cen. Dlatego kluczowym wyzwaniem dla tysięcy jednostek publicznych będzie teraz pilne, bo do końca 2025 roku, zaktualizowanie wewnętrznych regulaminów. To od nich będzie zależeć, czy uproszczenie zasad przełoży się na efektywne wydawanie publicznych pieniędzy i utrzymanie uczciwej konkurencji.
Polecany artykuł:
