Praca popłaca. Chłopak zarabia 200 funtów dziennie
Jak informuje portal, właściciel powiedział, że zachowanie ptaków stało się nie do zniesienia. Mewy uprzykrzały życie klientów, ponieważ zabierały im jedzenie z tacek. Próbowały dziobać ludzi, co uniemożliwiało spożycie posiłku. Boyd próbował odstraszać ptaki sztucznymi orłami ustawionymi wokół knajpy, jednak mewy szybko zrozumiały, że atrapy nie stanowią dla nich żadnego zagrożenia.
"Więc rozmawiałem z Coreyem i powiedziałem: "Czy chciałbyś pracować w sklepie przez zimę, a latem być pełnoetatowym odstraszaczem mew?" - przytacza wypowiedź Alexa Boyda The Mirror - czytamy na portalu. Chłopak zgodził się od razu, ponieważ, jak przyznał, chciał zająć się czymś co go wyróżni - opisuje portal polsatnews.pl.
- Po prostu szarżuję na mewy, kiedy je widzę. Muszę też uważać, czy nie zbliżają się do ludzi, a kiedy to robią, biegnę na nie i odpędzam je - powiedział Corey. Jak podaje polsatnews.pl, swoją pracę chłopak traktuje bardzo poważnie i często przekomarza się z klientami, że jest prawdziwym orłem.
"Kiedy przychodzą i rozmawiają z nim, wydaje z siebie odgłosy ptaków. Mówi: 'Nie mówię po angielsku, mówię jak orzeł'" - przytacza The Mirror.
Wdzięczni wczasowicze bardzo często za obronę przed atakiem mew dziękują chłopakowi napiwkami.
"Kiedyś zarobiłem 72 funty na napiwkach w jeden dzień. To było przyjęcie weselne i wszędzie było pełno mew, które próbowały się do nich dostać. Poszedłem tam, wykonałem swoją pracę, a oni powiedzieli: 'To za opiekowanie się nami" - powiedział Grieveson.
18-latek jest przekonany, że odganiane mewy próbują się na nim zemścić. Jak cytuje polsatnews.pl, "w tej chwili nie zostawią mojego samochodu samego. Czyszczę go codziennie, a kiedy wracam, jest pokryty odchodami mew. Myślę, że próbują się zemścić" - zadeklarował. "Już wcześniej mewy uderzały mnie skrzydłem w twarz" - dodał zawodowy odstraszacz mew.
Młody mężczyzna zarabia nawet 200 funtów dziennie.