"Puls Biznesu" informuje o tym, że w GetBacku istniał pion inwestycji. W biurach w całej Polsce pracowało aż 80 osób zajmujących się pozyskiwaniem finansowania dla GetBacku przez sprzedaż obligacji. Okazało się, że ludzie ci handlowali także obligacjami innych firm powiązanych z prezesem Get Backu. Na świadczenie tych usług dla innych firm nie było umów.
Miliony prowizji
Zatrudnieni w Getbacku sprzedawcy dostawali gigantyczne prowizje. Jak podaje "Puls Biznesu" szefowa zespołu sprzedawców w 2017 roku otrzymała 6,5 mln zł. - Oprócz własnych sprzedawców, dział pozyskiwał także zewnętrznych dystrybutorów. Jednym z nich była firma partnera życiowego szefowej pionu inwestycji, która zarobiła 5 mln zł. Wiele z tych spółek to nic nie mówiące nazwy, często w ich lokalach znajduje się kwiaciarnia czy zwykły sklep - czytamy w gazecie.
Oprocentowanie nawet 144 proc.
Wedlug dziennikarzy Pulsu Biznesu niektóre z zaprzyjaźnionych osób kupowały obligacje o oprocentowaniu 24, 60, a nawet 144 proc. W odróżnieniu do inwestorów zewnętrznych, tym osobom udało się skonsumować zyski. Do wybranych inwestorów trafiały także pieniądze z pionu odpowiedzialnego za współpracę z zewnętrznymi dystrybutorami produktów inwestycyjnych np. domami maklerskimi. W ten sposób wytransferowano z firmy ok 70 mln zł., z czego ponoć 15 mln trafiło do Konrada K. Centralne Biuro Antykorupcyjne już zajmuje się sprawą wycieku pieniędzy z GetBack.