Dane firmy Nielsen mogą zaskakiwać. Mimo pandemii koronawirusa, która rok temu dotarła do Polski, rynek FMCG (podstawowe kategorie produktów spożywczych i chemicznych, bez żywności świeżej) wzrósł w ubiegłym roku o 4,8 proc., do 198,2 mld zł. Wśród kategorii spożywczych najszybciej rosły produkty suche, znacząco zwiększyła się także sprzedaż nabiału. „Rzeczpospolita” wskazała, że „wpływ pandemii jest łatwo zauważalny na liście bestsellerów – urosły kategorie do gotowania i pieczenia, takie jak mąka (o 27 proc.), mleko (14 proc.) czy oleje (15 proc.)”. To wiąże się bezpośrednio z zamknięciem wielu punktów i lokali gastronomicznych, a także zwiększeniem czasu, który spędzamy w domach. Coraz częściej gotujemy, ale przede wszystkim samodzielnie pieczemy: chleb, bułki a także słodkie ciasta. To ma odzwierciedlenie chociażby w 20-proc. zwiększeniu sprzedaży gorzkiej czekolady, która ma zastosowanie w wypiekach. Oprócz produktów sypkich, rodacy w minionym roku, chętnie kupowali także słone przekąski oraz gotowe słodycze.
Ale największe zmiany zaobserwowano w najsilniejszej kategorii: czyli w alkoholach. Konsumenci nie tylko więcej wydawali, ale też chętniej sięgali po droższe produkty.
Wartość alkoholi, według Nielsena, wzrosła ogółem o 7 proc. W ujęciu ilościowym sprzedaż spadła z powodu piwa, które straciło 1,6 proc. ilościowo, ale wartościowo zyskało 3,1 proc. Najmocniej ilościowo urosły takie kategorie, jak whisky (15 proc.), wino (8 proc.), rumy (30 proc.) i giny (26 proc.) – wyliczają analitycy. Ogółem wszystkie kategorie zyskały w ujęciu wartościowym. Nielsen podaje, że, owszem, pijemy droższe trunki, jednak wzrost wydatków przy stabilnej sprzedaży wódki i spadającej piwa – dwóch największych wartościowo kategoriach – nie był w stanie zmienić trendu spadkowego całego koszyka.