W czasie kampani wyborczej kandydat PiS-u deklarował, że jak zostanie wybrany na urząd, to każda rodzina dostanie 500 zł na drugie i kolejne dziecko, a biedniejsi nawet na pierwsze. Teraz urzędujący prezydent już nie jest tak stanowczy i wyjaśnia, że "ten plan musi zostać zrealizowany w absolutnym współdziałaniu z rządem, bo rząd będzie musiał przygotować tutaj projekt ustawy".
Sprawdź koniecznie: Prezydent Andrzej Duda obiecuje, ale skąd weźmie pieniądze
- Cały czas powtarzam, że ja się z żadnych obietnic nie wycofuję. Proszę, by słuchano mnie z przychylnym podejściem (...), a nie wycinano z kontekstu poszczególne słowa i podawano, że to oznacza wycofanie się z obietnic - powiedział prezydent.
Podczas kampanii kwestia współpracy z rządem przy licznych obietnicach wyborczych nie była jednak poruszana przez Dudę. Tę rozbieżność prezydentowi wytyka premier Ewa Kopacz. - To nie rząd obiecywał, tylko pan prezydent w kampanii. (...) Rozumiem, że pan prezydent chciał przekazać tylko jedną informację, że skoro skończyła się wyborcza kampania prezydencka, to wszystkie obietnice są nieaktualne - kwitowała szefowa rządu.
- Jeśli dzisiaj pierwsza z tych obietnic - bardzo ważna, bo ponoć miała dotyczyć wszystkich dzieci w Polsce - jeśli z tej obietnicy się wycofują, to co pomyśleć o obietnicach dużo bardziej kosztownych z budżetu państwa, które były składane w czasie kampanii. To zaskakujące - dodała Kopacz.
Zarówno premier jak i prezydent podkreślają jednocześnie chęć wzajemnej współpracy. Duda stwierdził stanowczo, że chce się spotkać z rządem. Z kolei Kopacz przyznala, że "chcę współpracować, jako szefowa rządu" i jest do tego gotowa wraz z całym gabinetem.
Źródło: newsweek.pl / gazeta.pl