Wartości obu zespołów nie ma nawet co porównywać, bo przy pierwszej z brzegu okazji, zestawiając napastników Rooneya i Vokes, mamy 10-krotną przebitkę - 35 milionów euro do 3,5! Tak naprawdę Walijczycy mają jedną gwiazdę, zawodnika Realu Madrytu Garetha Bale'a, który był bohaterem najdroższego transferu - 100 000 000 euro. Pozostali to zawodnicy jak na współczesny europejski futbol tani, o cenach wahających się między 2 a 5 milionów, poza jednym rodzynkiem, zawodnikiem Arsenalu Aaronem Ramseyem.
ZOBACZ TEŻ: EURO 2016. Polska-Niemcy. Ile są warte obie reprezentacje? [INFOGRAFIKA]
Anglicy to prawdziwy gwiazdozbiór, wyceny zaczynają się od 15 milionów euro za bocznych obrońców po 40 milionów za Harry'ego Kane, króla strzelców angielskiej Premiership. Jednak uwaga kibiców jest skoncentrowana na nieskrywanej niechęci, którą darzą się obie strony.
- Nie lubią nas. My też ich nie lubimy. To będą derby - mówi Jack Wilshere, który notabene wystąpi naprzeciw swojego kolegi z Arsenalu i to występującego obok w linii pomocy Ramseya.
- Na papierze jesteśmy lepsi. Ilu Anglików załapałoby się do pierwszego składu naszej drużyny? Żaden - odpowiedział na to Bale.
Oprócz walki o honor i miano najlepszych, w tle są pieniądze i polityka. Dokładnie za tydzień odbędzie się w Wielkiej Brytanii refendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej. Wyjście Zjednoczonego Królestwa ze wspólnoty byłoby ciosem dla Walijczyków, bo jako biedniejszy region korzystają z funduszy unijnych. Tylko że Walijczyków jest 3 miliony, a mieszkańców Anglii - aż 53 miliony! Więc wpływ na wynik referendum będą mieli niewielki, swoje racje postarają się udowodnić na boisku. Tylko, że wedle niektórych, euforia po wygranej i generalnie lepsze humory Anglików mogą przełożyć się na weselsze decyzje wyborcze, a zgodzie z polecanym przez rząd pozostaniem w UE. A refrendum tylko dzień po zakopńczeniu fazy grupowej.