Na stronie Agencji Mienia Wojskowego trwa przetarg na używany sprzęt. Są elementy pieca piekarskiego, sprzęt do nurkowania, piły łańcuchowe, krajalnice do chleba, samochody, które znamy z naszych ulic, jak i te, które spokojnie mogłyby służyć jako eksponaty w muzeum. Ceny kuszą - samochód Opel Astra rocznik 2000 za 750 zł. Na stronach motoryzacyjnych taki model kosztuje co najmniej dwa razy tyle. Ciekawi nas też saksofon marki Amati. AMW oferuje go za 600 zł, podczas gdy normalnie za ten używany instrument muzyczny musimy zapłacić około 1500 zł.
Sprawdź również: Pierwszy z trzech boeingów dla VIP-ów jest już w Polsce [ZDJĘCIA]
- W przypadku przetargów cenę ustala komisja przetargowa - tłumaczy Małgorzata Weber z Agencji Mienia Wojskowego. - Jeśli nie uda się czegoś sprzedać, oczywiście możemy cenę obniżyć, żeby oferta była atrakcyjniejsza.
Trzeba przyznać oferty przetargu na samochody osobowe i dostawcze albo sprzęt gastronomiczny faktycznie kuszą. Pytanie jednak, co z ofertami na sprzedaż Autobusu pasażerskiego Autosan czy ciężarówki Star 200 (każda za minimum 10 000 zł)? Albo kto zdecyduje się na zakup części zamiennych do pochodzących z PRL-u UAZów?
- Do nas sprzęt trafia w różnym stanie - przyznaje AMW. - W jednym oddziale może być to rzecz niemal nowa, podczas gdy w drugim zniszczona, zużyta. Ale sprzęt jest u nas i sprzedajemy go do skutku.
ZOBACZ TEŻ: Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej odwołany
W przetargu udział może wziąć każdy. Wystarczy zgłosić się do Agencji Mienia Wojskowego, wpłacić „wpisowe", stanąć do licytacji i... zaoferować najwyższą cenę. Tylko w samym marcu „aukcje" sprzętu należącego dawniej do armii odbywać się będą w 6 miastach w Polsce. Warto się zainteresować, bo za małe pieniądze można kupić naprawdę wszystko.
- Takich aukcji w ciągu roku organizujemy kilkadziesiąt - mówi Małgorzata Weber z AMW. - Najtudniej sprzedać, rzecz jasna, nieruchomości. Wystawiamy je czasami do przetargu wiele razy. Inne rzeczy sprzedajemy bez trudu - dodaje z uśmiechem.
Towaru w magazynach nie brakuje. Pierwsza „fala" wojskowego sprzętu, który masowo był wystawiany w przetargach, to efekt przejścia Wojska Polskiego na zawodowstwo w 2009 roku. Wiązało się to z opróżnianiem magazynów ze sprzętu dla poborowych, a także urządzeń, które np. stosowano w wojskowych stołówkach. Kolejny powód to stopniowa modernizacja armii. Po co wyrzucać, skoro można sprzedać?