Atom w Polsce. Cztery kraje w grze o drugą elektrownię. Jest dżoker

Rząd rozpoczyna kluczowy dialog w sprawie budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce, która ma zastąpić jedną z dzisiejszych jednostek węglowych. Jak ustalił DGP, o kontrakt powalczą USA, Francja, Korea Południowa i nieoczekiwany "dżoker" – Kanada. Wybór partnera to kluczowy element, od którego zależy przyszłość polskiego programu jądrowego.

Flagi, elektrownia atomowa

i

Autor: Shutterstock (5)
  • Polska rozpoczęła poszukiwania partnera technologicznego dla drugiej elektrowni jądrowej, rozsyłając zaproszenia do czterech państw.
  • Do USA, Francji i Korei Południowej dołączyła Kanada, która dzięki zmienionym wymogom technologicznym może stać się "dżokerem" w grze.
  • Włączenie Kanady ma zwiększyć konkurencję i zabezpieczyć projekt, biorąc pod uwagę obciążenie dotychczasowych faworytów globalnym renesansem jądrowym.
  • Sprawdź, jakie lokalizacje są brane pod uwagę i kto jest naturalnym kandydatem na inwestora.

Kto zbuduje drugą elektrownię jądrową w Polsce?

Rząd formalnie rozpoczął poszukiwania partnera technologicznego do budowy drugiej w Polsce elektrowni jądrowej. Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", w ostatnich tygodniach drogą dyplomatyczną przekazano listy do czterech potencjalnych dostawców technologii. W korespondencji przedstawiono podstawowe założenia inwestycji oraz wyrażono chęć rozpoczęcia dialogu, który ma na celu wypracowanie szczegółowych warunków konkurencyjnego przetargu.

Jak ustalił DGP, do rywalizacji o budowę drugiej elektrowni jądrowej w Polsce zaproszono cztery państwa: Stany Zjednoczone, Francję, Koreę Południową oraz, co jest nowością, Kanadę. Udział pierwszych trzech graczy nie jest zaskoczeniem – byli oni zaangażowani w rywalizację o kontrakt na pierwszą elektrownię na Pomorzu. Zaproszenie czwartego konkurenta to nowy i istotny element, który może wpłynąć na dynamikę całego postępowania. Rząd liczy, że właściwy dialog z partnerami ruszy najpóźniej po wakacjach.

Dlaczego Kanada jest dżokerem w grze o polski atom?

Włączenie Kanady do rozmów to strategiczne posunięcie polskiego rządu. Sygnałem otwarcia na nowego gracza były zmiany w aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ). Złagodzono w nim wymogi technologiczne – formułę "wodnych ciśnieniowych reaktorów generacji III (+)" zastąpiono ogólniejszym zapisem o "wielkoskalowych reaktorach wodnych". To otwiera drogę dla kanadyjskiej technologii ciężkowodnej CANDU, która do tej pory była wykluczona.

Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", zaproszenie dodatkowego gracza ma dwa główne cele. Po pierwsze, chodzi o pobudzenie rywalizacji na mało konkurencyjnym rynku. Według rozmówcy gazety, „Kanadyjczycy mogą być w tej grze «dżokerem»”, a ich obecność, nawet bez ostatecznego zwycięstwa, zmotywuje głównych pretendentów do przedstawienia lepszych ofert. Po drugie, jest to działanie mające na celu dywersyfikację ryzyka – zabezpiecza projekt na wypadek, gdyby któryś z faworytów wycofał się z rywalizacji lub jego moce przerobowe okazały się niewystarczające.

Wielcy gracze mają problemy? Renesans jądrowy obciąża faworytów

Zaproszenie do gry dodatkowych partnerów jest tym bardziej uzasadnione, że globalny renesans jądrowy stawia pod znakiem zapytania moce przerobowe głównych faworytów. Zarówno Amerykanie, jak i Francuzi ogłosili ambitne plany rozbudowy energetyki jądrowej we własnych krajach, co może ograniczyć ich dostępność dla projektów zagranicznych. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, Westinghouse zapowiedział budowę dziesięciu nowych reaktorów w USA, a francuski EDF planuje sześć, z perspektywą kolejnych ośmiu, co zmusi oba koncerny do znaczącego powiększenia mocy przerobowych. 

Warto przypomnieć, że obie firmy miały w ostatnich latach problemy z terminowością – Westinghouse musiał anulować projekt VC Summer z powodu opóźnień i kosztów, a budowy prowadzone przez EDF w Finlandii, Francji i Wielkiej Brytanii kończyły się znacznymi poślizgami.

Wątpliwości dotyczą także koreańskiego koncernu KHNP. Choć niedawno podpisał on kontrakt na budowę elektrowni w Czechach, to według doniesień medialnych wycofuje się z walki o inne inwestycje w Europie. Jak spekuluje branża, może mieć to związek z porozumieniem z Westinghousem w sprawie praw do technologii APR1400. Dodatkowy niepokój budzi objęcie prezydentury w Korei Południowej przez sceptycznego wobec atomu Lee Jae-myunga.

Gdzie powstanie druga elektrownia i co dalej z projektem?

Równolegle do rozmów z potencjalnymi dostawcami technologii, rząd analizuje lokalizacje dla drugiej siłowni. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", jako preferowane brane są pod uwagę Bełchatów i Konin. W obu przypadkach kluczową rolę odgrywa Polska Grupa Energetyczna, która jest właścicielem kompleksu bełchatowskiego i negocjuje przejęcie pełni udziałów w spółce powołanej do budowy elektrowni w Koninie. Rząd wytypował również dwie lokalizacje rezerwowe – Kozienice i Połaniec, których gospodarzem jest Enea. Za naturalnego kandydata do roli inwestora uważane są też Polskie Elektrownie Jądrowe, spółka realizująca już projekt na Pomorzu.

Rządowy plan minimum na ten rok zakłada zdefiniowanie ramowych zasad dla krajowych spółek, które chciałyby wziąć udział w projekcie. Jak czytamy w DGP, pozwoli to włączyć je do dialogu z partnerami technologicznymi. Te działania stanowią kolejny, kluczowy krok w realizacji założeń, jakie zawiera zaktualizowany polski program jądrowy, którego konsultacje publiczne właśnie się zakończyły. Do rządu wpłynęło kilkaset uwag od kluczowych interesariuszy, w tym od francuskiego EDF, krajowych spółek energetycznych oraz PEJ, co pokazuje skalę zainteresowania i wagę projektu dla polskiej transformacji energetycznej.

Polska energetyka 2025. Ta piramida rozwiąże problemy? | CNC #39
QUIZ: Polska za Gierka. Pamiętasz ten okres w PRL?
Pytanie 1 z 10
Chociaż na oko można się było nie zorientować, żona Edwarda Gierka, Stanisława, miała wyższe wykształcenie. Pracę magisterską obroniła na:
Edward i Stanisława Gierek
Super Biznes SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki