Do tej pory odszkodowania za opóźnienia komunikacyjne kojarzyły się głównie z liniami lotniczymi i przejazdami kolejowymi. W przypadku odwołanego lotu klient ma prawo do zwrotu kosztów, zmiany planu podróży lub lotu powrotnego, a także prawo do uzyskania pomocy i odszkodowania. Również w przypadku opóźnień pociągów konsumenci mogą domagać się zwrotu części kosztów. Jeśli pojazd spóźni się więcej niż godzinę, pasażer może uzyskać odszkodowanie w wysokości 1/4 lub połowy ceny biletu.
Zobacz również: Najwyższe emerytury z ZUS w Polsce. Gigantyczne pieniądze. Elitarne grono
Po raz pierwszy jednak klient uzyskał zwrot kosztów przejazdu zastępczego w przypadku autobusu komunikacja miejskiej. Pomysłowy licealista z Warszawy, nie chcąc spóźnić się do szkoły zamówił Ubera. Czekając na swój autobus na przystanku przy ulicy Dobrej, nie przyjechały kolejne dwa pojazdy. Nastolatek wysłał później pismo do ZTM, domagając się zwrotu kosztów poniesionych z konieczności skorzystania z innego transportu. Zarząd Transportu Miejskiego wysłał oświadczenie o 16-minutowym spóźnieniu autobusu i odesłał do przewoźnika - firmy Arriva.
Czytaj także: PiS chce wprowadzić nowy podatek! Odczują go wszyscy Polacy
Firma nie chciała oddać pieniędzy sugerując, że chłopak żąda zwrotu kosztów biletu długookresowego, a nie za jeden przejazd Uberem. Spółka tłumaczyła, że posiadając bilet trzy miesięczny trzeba liczyć się opóźnieniami w komunikacji miejskiej. Licealista siew jednak nie poddał i oddał sprawę do sądu. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” rozprawa trwała zaledwie 10 minut, a sąd orzekł, że przewoźnik odpowiada za jazdę zgodnie z rozkładem. Zasądzono zwrot kwoty przejazdu w wysokości 22,23 złotych oraz pokrycie kosztów procesowych w wysokości 60 złotych. Wyrok nie jest prawomocny, ale Arriva nie podjęła jeszcze decyzji o ewentualnym odwołaniu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"