Niedzielski wskazuje, że system no fault zakłada z jednej strony prowadzenie przez placówki medyczne rejestru zdarzeń niepożądanych, z drugiej – wprowadzenie systemu odszkodowań dla pacjentów. Jak mówi, projekt przewiduje, że odszkodowania będą przyznawane na podobnej zasadzie jak przy niepożądanych odczynach poszczepiennnych, a podstawą tej zasady ma być brak dochodzenia w sprawie osoby winnej. Zauważa, że "no fault" to jeden z głównych elementów zmiany w obszarze jakości leczenia, która wzbudza tyle dyskusji. I - jak dodaje - nie tyle z zewnętrznymi interesariuszami, ile wewnątrz samej administracji publicznej.
Czytaj również: Pracujesz i masz ponad 40 lat? Obowiązkowa kolonoskopia do medycyny pracy?!
Przygotowaliśmy merytoryczną analizę, pokazującą, jak ten system działa w innych krajach. To właśnie dzięki brakowi dochodzenia winy jest szansa na to, że takie zdarzenia będą zgłaszane, a pacjenci otrzymają szybko odszkodowanie. Poza tym wyłączyliśmy kwestię zgonów z klauzuli no fault. System, który proponujemy, ma być nowoczesny, ale i wyważony" - zaznacza Niedzielski w wywiadzie. Dodaje, że pacjent będzie mógł, nawet jak otrzyma rekompensatę, pójść do sądu.
Niedzielski informuje, że obywatele będą mogli składać wnioski do rzecznika praw pacjenta. "Widzimy, że Fundusz Kompensacyjny w sprawie szczepień COVID-19, którym właśnie zarządza rzecznik, bardzo sprawnie działa. Chcemy więc powielić ten schemat" - mówi.
"To będzie finansowanie z budżetu państwa (...). Szacujemy, że początkowo 16,4 mln zł, w kolejnym roku 32,7 mln zł, potem corocznie 42,3 mln zł. Jednak to trudna kalkulacja. Nie wiemy, ile będzie wniosków. Teraz przecież nie ma ewidencji" - zapowiada minister zdrowia. Niedzielski przekazał, że projekt został już złożony do Komitetu Stałego Rady Ministrów.