Wiele firm, które znalazły się w tarapatach z powodu pandemii koronawirusa, restrukturyzację rozpoczęło od zwalniania starszych pracowników. Takie same plany ma rząd, który szykuje cięcia etatów w administracji rządowej. O jakie urzędy dokładnie chodzi? Są to m.in. urzędy obsługujące organy administracji rządowej w województwie, jednostki podległe i nadzorowane przez premiera, ministra czy wojewodę, a także ZUS, KRUS czy NFZ. Zwolnienia mają iść w parze z rekonstrukcją rządu i ma być elementem szukania oszczędności. Już niedługo pracę ma stracić co najmniej 2,5 tys. urzędników. Wczoraj wicepremier Jadwiga Emilewicz w rozmowie z Radiem Zet potwierdziła, że etaty potrzebne są przede wszystkim młodym ludziom.
ZOBACZ TEŻ: Nawet co siódmy pracownik z Ukrainy zniknie z polskiego rynku pracy
Minister rozwoju, dopytywana jednak o to, czy najszybciej pracę stracą starsi pracownicy, zapewniała, że nie będzie tutaj automatycznego podejścia, a każdy przypadek będzie analizowany osobno.
- Wydaje się, że nie arbitralnie, nie automatycznie, ale te miejsca, które są potrzebne dziś młodszym ludziom, którzy wchodzą na rynek, myślę, że takie partnerstwo pokoleń będzie zrozumiałe - powiedziała wicepremier w Radiu Zet. Jak dodała, rząd rozpocznie restrukturyzację od tzw. martwych etatów, czyli nieobsadzonych miejsc pracy. Zdaniem Emilewicz, fakt, że etaty te nie są teraz zajęte oznacza, że są po prostu niepotrzebne.
SPRAWDŹ TAKŻE: Pracujesz za granicą? Wraca podwójne opodatkowanie