Borusewicz osiągnął w ubiegłym roku wiek emerytalny. Przez ostatnich dziesięć lat był marszałkiem Senatu. Przestał pełnić tę funkcję w połowie listopada ubiegłego roku. Obecnie jest wicemarszałkiem izby wyższej. Ale mimo że nadal otrzymuje wynagrodzenie z Kancelarii Senatu, nie omieszkał wypłacić sobie gigantycznej odprawy emerytalnej w wysokości 100 tys. zł. Nabył do niej prawo, przechodząc w ubiegłym roku na emeryturę. Jest jedno "ale". Borusewicz wypłacił sobie największą z możliwych odpraw, równoznaczną z wysokością sześciokrotności wynagrodzenia jako marszałka Senatu (zarabiał ok. 16 tys. zł). Gdyby chciał wypłacić sobie taką samą odprawę już jako wicemarszałek Senatu, byłaby ona o kilka tysięcy złotych niższa. Umożliwiają mu to jednak przepisy. - Podstawę prawną wypłaty odprawy emerytalnej byłemu marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi stanowił art. 28 Ustawy z dnia 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych - informuje nas Kancelaria Senatu.
Co na to marszałek? - W ubiegłym roku nabyłem prawa emerytalne, więc wziąłem odprawę, ale zawiesiłem pobieranie emerytury. I będąc obecnie wicemarszałkiem Senatu, nie pobieram tego świadczenia. Poza tym z tych 100 tys. przekazałem 40 tys. zł na Stowarzyszenie Wolnego Słowa dla osób represjonowanych - mówi nam Borusewicz. Informacji o darowiźnie jednak w oświadczeniu za 2015 r. nie ma.
Dodatkowo, jak wynika z oświadczenia majątkowego, polityk Platformy Obywatelskiej wypłacił sobie również ekwiwalent za urlop w wysokości 80 tys. zł. Za samo pełnienie funkcji marszałka i wicemarszałka Senatu dostał w ubiegłym roku 200 tys. zł.