W badania wynika, że już teraz obywateli Ukrainy zatrudnia 15 proc. naszych firm. Wbrew stereotypom tylko 45 proc. Ukraińców pracowało na stanowiskach robotników niewykwalifikowanych, natomiast 34 proc. zasiliło szeregi robotników wykwalifikowanych, 26 proc. – specjalistów, 11 proc. – pracowników biurowych i administracyjnych, a 4 proc. – menedżerów średniego szczebla.
Aż 40 proc. firm uczestniczących w badaniu deklarowało, że rozważa zatrudnienia Ukraińca (52 proc. odrzuca taki pomysł). Większość tych, którzy biorą pod uwagę tę opcję chce ich zatrudniać w charakterze robotników niewykwalifikowanych (67 proc.). 39 proc. znalazłoby miejsce dla robotników wykwalifikowanych, 23 proc. – dla specjalistów, 13 proc. – dla pracowników biurowych i administracyjnych, 5 proc. – dla kadry kierowniczej średniego szczebla, a 2 proc. – dla kadry zarządzającej.
Czytaj również: Nawet milion Ukraińców może dostać pracę w Polsce. PiS im to utrudni?
W deklaracjach przedsiębiorców to wcale nie mniejsze wymagania wymagania finansowe są najważniejszym argumentem za zatrudnianiem obywateli Ukrainy (wskazało go 6 proc. badanych). 38 proc. polskich menedżerów podkreślało przede wszystkim możliwość rozwiązania swoich palących problemów kadrowych, a 27 proc. – możliwość pozyskania ludzi z odpowiednimi kompetencjami.
Plany związane z zatrudnianiem nowych pracowników (ale również kłopoty ze znalezieniem osób do pracy) polskie firmy sygnalizują już od jakiegoś czasu. Poprzednia edycja badania „Plany Pracodawców” była rekordowa jeśli chodzi o deklarowane rekrutacje w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Sygnalizowało to 36 proc. badanych, podczas gdy 6 proc. zapowiadało zmniejszenie swoich zespołów.
Zobacz także: Ukraińcy pracujący w Polsce zakładają związek zawodowy
Najnowsze wyniki, będące plonem pracy ankieterów z maja 2016 roku pokazały, że zamiar zatrudniania nowych ludzi ma 35 proc. ankietowanych. Wynik ten jest zatem tylko o 1 punkt procentowy niższy wobec poprzedniego kwartału, niemniej ciągle był to nie tylko rekordowy maj w historii badania, ale w ogóle drugi najwyższy poziom tego wskaźnika od pierwszej edycji „Planów pracodawców”.
Badanie pokazuje także, że 24 proc. firm zakłada, że w ciągu najbliższego półrocza zaproponuje pracowników podwyżki wynagrodzeń. - Jest to o 6 pkt. procentowych mniej niż w poprzedniej edycji, ale warto podkreślić, że mimo tego był to rekordowy maj w historii badania – czytamy informacji nt. wyników badania.
Może Cię zainteresować: W Polsce pracuje coraz więcej Ukraińców. W ubiegłym roku było ich milion
- Rekordowy od pół roku apetyt pracodawców na zwiększanie zatrudnienia zderza się coraz częściej z trudnościami firm w pozyskaniu odpowiednich osób. Pula kandydatów nie rośnie tak szybko, co prowadzi do sytuacji, w której pracodawcy są zmuszeni rozważać zwiększanie wynagrodzeń nawet poza głównym sezonem podwyżek na przełomie roku, aby przekonać najbardziej poszukiwanych kandydatów, ale też nie dopuścić do odpływu najlepszej kadry – komentuje Agnieszka Bulik, dyrektor ds. prawnycha i public affairs Randstad. – Jeszcze co najmniej do końca roku możemy się spodziewać wzrostu rotacji pracowników, wabionych atrakcyjniejszymi zarobkami oferowanymi przez nowych pracodawców.
Źródło: Randstad, oprac. MK