Ryszard Bugaj

i

Autor: Karol Serewis

Były doradca Dudy krytykuje 500+: Wielu biednych nie dostanie ani grosza

2016-02-15 12:19

- Adresatem i beneficjentem polityki, także społecznej i demograficznej PiS, ma być przede wszystkim rodzina, nie jednostka. To ma różne skutki, które raczej nie są dobre, np. to, że pieniędzy nie dostanie dużo biednych ludzi, a dostaną lepiej sytuowane rodziny - mówi PAP Ryszard Bugaj, były członek Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Docelowo koszty programu 500+ to ok. 22 mld złotych rocznie - przypomniał Bugaj, który jest ekonomistą, prof. PAN. Jego zdaniem to i dużo, i mało. - Mimo wszystko to jednak niewiele ponad 1 proc. PKB. A poza tym standardy europejskie są jeszcze wyższe, wydatki na cele socjalne i demograficzne są tam kilka razy wyższe - wskazał.

Czytaj koniecznie: Tak wygląda wniosek o 500 zł na dziecko. Zobacz wzór wniosku

Zdaniem Bugaja "co do zasady" należy zaryzykować wydanie tak dużych pieniędzy na cele pronatalistyczne i jednocześnie podwyższyć dochody Polaków. - Należy to zrobić, nawet nie mając gwarancji sukcesu. Trzeba zaryzykować. Ale przyjęta formuła jest dość kontrowersyjna i grozi nieefektywnością, niesprawiedliwością i przysporzy PiS wielu nowych krytyków na dłuższą metę - zaznaczył.

I kontynuował: - Będą skutki uboczne. Bo będą ludzie znacznie bogatsi, którzy dostaną te pieniądze, i ludzie znacznie biedniejsi, którzy nie dostaną. Ale w tej formule wsparcia, jaką zaproponował PiS, to nieuniknione. Inne pomysły, jak je rozdysponować, są jeszcze gorsze. Na przykład pomysł, żeby na masową skalę robić testy dochodowe. Test dochodowy jest bardzo kosztowny i pochłonąłby sporą część z owych 22 mld złotych rocznie zaplanowanych na program 500+. A poza tym taki test i tak jest w dużym stopniu niepewny i mógłby być nieefektywny. Słyszałem, że tylko Marek Borowski zgłosił ciekawą alternatywę, która zresztą i tak ma wady: na pierwsze dziecko 250 złotych miesięcznie, na kolejne odpowiednio więcej".

- Rząd twierdzi, że to nie jest program socjalny, tylko demograficzny, że to inwestycja w przyszłość. Mi się wydaje, że to jest program i taki, i taki. Nie lekceważyłbym faktu, że np. w części rodzin wielodzietnych może poprawić się sytuacja dzieci. To byłby z pewnością efekt socjalny. Co do demografii - generalnie moje zdanie jest takie, że problemy demograficzne powinny być rozwiązywane w formie bezpośrednich dotacji na dzieci, ale nie w tej formie, lecz różnych świadczeń. Przykładowo, można pieniądze dać szkołom, by organizowały różne wyjazdy, aktywności dla dzieci, finansowały posiłki itd. Pieniądze można by też przeznaczyć na rozwiązywanie problemów mieszkaniowych - dodał prof. Bugaj.

Zobacz także: Nie będzie 500 zł na dziecko? PO chce, aby prezydent Duda zawetował ustawę

Jego zdaniem za decyzją PiS o takiej, a nie innej formule, stoją kwestie ideowe i polityczne. - To przysparza PiS zwolenników, ale też przeciwników. PiS to konserwatyści, a przynajmniej chcą pokazać się jako konserwatyści. Dlatego adresatem i beneficjentem polityki, także społecznej i demograficznej, ma być przede wszystkim rodzina, a nie jednostka. To ma różne konsekwencje, moim zdaniem to raczej nie są dobre konsekwencje, jak na przykład właśnie takie, że pieniędzy nie dostanie dużo biednych ludzi, a dostaną lepiej sytuowane rodziny - konkludował Bugaj.

 

Źródło: PAP

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze