Sprawa dotyczy okresu, kiedy Tomasz G. nie był jeszcze posłem Prawa i Sprawiedliwości. Zarzuty usłyszałby 10 lat wcześniej, ale przez dekadę chronił go immunitet poselski.
Akcie oskarżenia czytamy, że w latach 1996-99, Tomasz G. będąc pełnomocnikiem rodzinnej firmy zajmującej się sprzedażą mebli, wyłudził z banków prawie 88 tys. złotych. Jak informuje "Głos Wielkopolski" były poseł PiS wykazywał się pomysłowością przy wyłudzaniu pieniędzy.
Zobacz koniecznie: Szokujące zakupy urzędników prezydenta. Krzyże, różańce, mięso i młot wyburzeniowy
Najpierw oskarżony szukał chętnych na kredyt po znajomych i wśród sąsiadów. Pieniądze miały pomóc w bieżącej działalność rodzinnej firmy. Następnie przyszła kolej na metodę "na bezdomnego", czyli klasyczne wyłudzanie pieniędzy na słupa - osób, które nie mają wymaganej przez banki zdolności kredytowej.
Tomasz G. miał - zdaniem prokuratorów - zapewniać kredytobiorców, że raty będą przez firmę spłacane. I rzeczywiście - jak podają śledczy - w kilku przypadkach działo się tak, że płacił kilka pierwszych rat, żeby uśpić czujność banków. Kiedy jednak banki się zorientowały, że pożyczki zaciągane były na "słupy", sprawę zgłosiły do prokuratury.
Za oszustwa grozi mu do 8 lat więzienia. Były poseł PiS nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Źródło: "Głos Wielkopolski"