Sprzedaż mieszkań przyspiesza i rosną też ceny. Z raportu money.pl wynika, że tylko w marcu średnie stawki za metr kwadratowy mieszkania wzrosły nawet o ponad 3 proc. Okazuje się jednak, że ceny u deweloperów rosną i w najbliższym czasie będą rosły wolniej niż na rynku wtórnym. Dlaczego? Po pandemicznym zawirowaniu na rynku nieruchomości, deweloperzy mają większą nadwyżkę lokali, której po prostu muszą się pozbyć. Zatem w najbliższym czasie to deweloperzy będą w mniejszej skali podnosić stawki, raczej szukając stabilizacji i cen zapewniających równowagę na rynku. Z kolei na rynku wtórnym ceny mogą rosnąć mocniej - w granicach 1-3 proc. kwartalnie. A gdzie ceny mogą wzrosnąć najbardziej? Najbardziej i najszybciej idą w górę cenniki lokali w Trójmieście (Gdańsk-Gdynia-Sopot). I jeśli sytuacja epidemiczna się nie pogorszy, nie będzie kolejnych obostrzeń, to właśnie tam przyjdzie płacić za własne M najwięcej.
Skąd tak duże zainteresowanie mieszkaniami? Poza oczywistym powodem, czyli po prostu brakiem własnego dachu nad głową, są niskie stopy procentowe i wysoka inflacja, które sprawiają, że trzymane oszczędności się nie opłaca, więc warto je zainwestować. Co ciekawe, dodatkowo na rynek wchodzi coraz więcej funduszy zagranicznych, które także zgłaszają zapotrzebowanie na mieszkania, zwłaszcza w kontekście długoterminowych inwestycji.