Hubert Biskupski, "Super Biznes": GUS podał wstępny odczyt inflacyjny za listopad - 17,4 proc. Inflacja spadła z 17,9 proc. w październiku. Komentarz GUS wskazuje, że drożej płacimy za żywność. Systematycznie podnosi się także inflacja bazowa. Czy to oznacza, że szczyt inflacji mamy za sobą, czy to tylko chwilowa korekta i czeka nas, szczególnie w I kwartale 2023 dalszy wzrost inflacji?
Wiesław Janczyk: Odczyt inflacji przełamujący jej wzrostowy trend jaki odnotował GUS jest dobrym i oczekiwanym prognostykiem na przyszłość. Nie zapominając o tym, że inflacja nadal jest wysoka cieszymy się, że spodziewane od wakacji wypłaszczenie tego wzrostu jednak następuje. Należy pamiętać, że czynniki które zdecydowały o wzroście cen nie ustąpiły w całości. Ceny gazu, ropy, prądu i podstawowych metali czy surowców po odbiciu się od swoich maksimów szukają swojej ustabilizowanej wartości. Nadal gospodarki choć w różnym stopniu, zbierają pokłosie zakłócenia łańcuchów podażowych w czasie pandemii Covid-19, mamy nowe lock downy w Chinach już w bieżącym sezonie i wciąż generowane dotkliwe skutki trwającej brutalnej napaści Rosji na Ukrainę. Otrzymany po listopadzie dane GUS możemy potraktować jako jeden z sygnałów początku hamowania wzrostu cen.
W Polsce obniżenie się inflacji w listopadzie to głównie efekt spadku cen paliw na skutek niższych cen ropy i umocnienia złotego, prawdopodobnie tańszego węgla, a także efektów bazy. Jeśli chodzi o kolejne kwartały, to zgodnie do listopadowej projekcji NBP w I kwartale przyszłego roku, wskaźnik inflacji może być jeszcze na wyższym poziomie niż obecnie. Będzie konsumował efekty odziaływania czynników regulacyjno-podażowych, w tym wycofania części obniżonych stawek podatkowych oraz opóźnionych efektów wzrostu cen surowców energetycznych. II kwartał przyszłego roku powinien przynieść systematyczny proces obniżania inflacji. Uprawnione są obecnie prognozy które, na to wskazują.
Część ekonomistów szacuje, że szczyt inflacji wypadnie w lutym – co wiąże się z przywróceniem wyższych stawek VAT na energię elektryczną, paliwo i gaz. Początek roku może też przynieść wzrost cen usług. Czy w I kwartale 2023 inflacja może przebić 20 proc.?
Większość prognoz i wypowiedzi analityków wskazuje na luty 2023 r. jako apogeum rocznego wskaźnika inflacji. I to jest zbieżne z listopadową projekcją NBP.
Jak już wspomniałem wysoka bieżąca inflacja wynika przede wszystkim z oddziaływania bardzo silnych szoków surowcowo-energetycznych, które wpływają na ceny zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio, a ich obniżanie będzie procesem stopniowym. Zgodnie przewidywany obecnie wzrost wskaźnika inflacji na początku 2023 r. wynika z faktu połączenia istotnych czynników mających wpływ na inflację mam na myśli kwestię rozwiązań podatkowych wynikających z Rządowej Tarczy Antyinflacyjnej, które częściowo będą wygasać. Należy pamiętać, że w tym czasie nastąpi też apogeum oddziaływania skutków sezonu zimowego, który wymaga dużego zapotrzebowania drogiej energii. To wszystko nakłada się na osłabienie wzrostu gospodarczego w Polsce i za granicą. Od II kwartału inflacja jednak powinna spadać w odczuwalny sposób tak jak pokazują wyniki listopadowej projekcji. Poruszamy się w omówionych tutaj ramach, ale trudno wyznaczać dokładny poziom wskaźnika CPI na I kwartał 2023r. Chciałbym zostawić tutaj przestrzeń do rozwoju dobrego scenariusza, który zawsze może napisać gospodarka i rynek.
W swojej prognozie NBP przewiduje, że inflacja zacznie spadać w przyszłym roku. Czy spadek będzie gwałtowny, czy powolny? Kiedy inflacja zostanie sprowadzona do celu inflacyjnego?
Oczekiwanie na spadek cen w przyszłym roku jest jak najbardziej uprawnione. NBP szacuje wiarygodnie, że proces dezinflacji ma być stopniowy. Można wyrażać przekonanie, że powinno się ten proces przyspieszyć, ale ci którzy tak uważają nie biorą pod uwagę kosztów gospodarczych i społecznych, mocnego oddziaływania tak pojmowanej polityki pieniężnej na rynek pracy i na osłabianie tempa wzrostu. Najbardziej rzetelne dostępne dane ekonomiczne i geopolityczne uprawniają do twierdzenia, że będziemy mieli inflację jednocyfrową pod koniec przyszłego roku. Osiągnięcie celu inflacyjnego NBP powinno nastąpić w 2025 r.
Wszelkie przywidywania są obarczone niepewnością większą niż zazwyczaj. Większość ryzyk ma charakter zewnętrzny. Wojna za wschodnią granicą, o ceny surowców, ale też trudna do oszacowania głębokość i czasokres osłabienia koniunktury w Europie itp. Wiele krajów europejskich pokazuje dziś prognozy recesji na przyszły rok, w Polsce koniunktura także słabnie, choć jesteśmy w dużo lepszej sytuacji niż nasi sąsiedzi. Przypomnę, że dynamika PKB w III kwartale wyniosła 3,6%, w tym sensie widzimy realizowany scenariusz spowolnienia wzrostu gospodarczego, ale jest ono stopniowe.
Dlaczego RPP na ostatnim posiedzeniu utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie?
Rada Polityki Pieniężnej począwszy od października 2021 podwyższyła stopy procentowe NBP 11 razy. Stopa referencyjna wzrosła do 6,65 punktu procentowego. To bardzo zdecydowane zacieśnienie. Widać już efekty oddziaływania takich decyzji w dynamice kredytu, na rynku budowlanym, a będzie widać je coraz bardziej w innych danych o koniunkturze i popycie w gospodarce.
Zdecydowanie dążymy więc do obniżenia inflacji, ale w swoich decyzjach uwzględniamy już dokonane zacieśnienie, opóźnienia w mechanizmie transmisji, które należy szacować na kilka kwartałów a jednocześnie potrzebę szanowania stabilności makroekonomicznej i finansowej kraju do której ogromną uwagę przywiązują inwestorzy krajowi i zagraniczni. Rada nie powinna dokładać się do czynników recesyjnych, które i tak nieuchronnie nadchodzą z zewnątrz. W tym kontekście, ostatnie nasze decyzje o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie to świadoma decyzja o pożądanym tempie powrotu inflacji do celu i nie generowaniu nadmiernych kosztów społecznych i gospodarczych dezinflacji.
Czy to już koniec cyklu podwyżek stóp procentowych?
Obecny poziom stóp wydaje się właściwy przy informacjach jakie posiadamy dzisiaj. Co do przyszłych decyzji, to – jak dotychczas – będę analizować napływające dane i dostosowywać do nich moje preferencje w zakresie stóp. Proszę zwrócić uwagę na taki szczegół, że wiele organów banków centralnych na świecie wycofało swoje zapowiedzi dotyczące szybkiego tempa zacieśniania stóp procentowych. Kończono na samej narracji w tym zakresie ona ma też ogromną siłę oddziaływania na konsumentów i inwestorów.
Jaką decyzję, zdaniem pana, powinna podjąć RPP na najbliższym swoim posiedzeniu?
Na grudniowym posiedzeniu będziemy analizować najnowsze dane. Ocenimy jak przekładają się na oczekiwania co do przyszłego kształtowania się procesów inflacyjnych i koniunktury. W mojej ocenie w ciągu ostatnich tygodni nie napłynęły informacje, które skłaniałyby do wznowienia podwyżek stóp w grudniu, ale to Rada – jako ciało kolegialne – będzie podejmować decyzje.
W jakich okolicznościach RPP może zdecydować się o dalszym podnoszeniu stóp procentowych?
Obecnie nie widać przesłanek do takich kroków. Polska gospodarka ma silne fundamenty i pomimo ogromnej presji czynników zewnętrznych zapewnione jest stabilne działanie firm i wszystkich instytucji, amortyzowane są skutki oddziaływania na społeczeństwo wielu niekorzystnych czynników wynikających z potężnego zachwiania gospodarki światowej, konfrontacji i napięć międzynarodowych.
Jeżeli sytuacja makroekonomiczna będzie kształtować się inaczej niż przewidujemy, to będziemy na to reagować. Celem Rady jest trwałe obniżenie inflacji do celu inflacyjnego NBP.
Nic nie wskazuje obecnie na konieczność uruchomienia kolejnego cyklu podwyżek. Należy dodać, że obecny poziom stopy referencyjnej jest bardzo zbliżony również do projekcji jej wysokości, zapisanej w części opisowej do Budżetu Państwa na przyszły rok.
Rynki zakładają, że w przyszłym roku możemy zobaczyć pierwsze obniżki stóp procentowych? Czy to realny scenariusz?
Realia w jakich się poruszamy są bardzo dynamiczne. Można pytać o każdy kierunek zmiany podstawowych stóp. Nie zapominajmy jednak, że obecnie RPP utrzymuje stopy zdecydowanie poniżej inflacji. W przeszłości nigdy nie było takiej sytuacji. Nie wykorzystywano tego narzędzia w Polskiej polityce pieniężnej nawet w czasie ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego 2007-2009. Dodatkowo wyraźnie hamowano wtedy wydatki na inwestycje publiczne. Zwyczajowo chłodzono gospodarkę. Przekonanie o konieczności zapewnienia finansowania działalności podmiotów i dostępu do pieniądza dla najbardziej aktywnych uczestników obrotu gospodarczego ale również konsumentów jest realizowane poprzez utrzymywanie wysokich ujemnych realnych stóp procentowych. Taka polityka zabezpiecza szereg obywateli przed zubożeniem. Oszacowanie dobrego momentu na zwrot i obniżenie stopy referencyjnej będzie musiało mieć wyraźne przesłanki. W moim odczuciu będą one miały charakter zewnętrzny i będą pochodzić z rynków energii oraz dyplomacji związanej z zakończeniem konfliktu za naszą wschodnią granicą.
Co jest przyczyną tak wysokiej inflacji w Polsce?
Obecnie inflacja wynika przede wszystkim z oddziaływania bardzo silnych wzrostów cen surowców i energii (NBP szacuje, że wzrost tych cen odpowiada za ok. 70 proc. obecnej inflacji) w sytuacji silnego popytu. Wszystko to wpłynęło na ceny najpierw bezpośrednio a potem pośrednio poprzez wzrost kosztów dostaw, usług i powstałą presję płacową.
Z czego wynika tak duże zróżnicowanie poziomu inflacji w Europie?
Najpierw mieliśmy do czynienia z negatywnym oddziaływaniem pandemii. W czasie jej trwania nastąpiło zerwanie utartych szlaków wymiany towarów w precyzyjnie funkcjonującej sieci połączeń handlowych i usług. Cała Europa dotkliwie odczuwa skutki brutalnej agresji Rosji na Ukrainę, ale w oczywisty sposób liczy się tutaj pozycja geograficzna odległości od konfliktu i bieżące zaangażowanie w jego zakończenie. To nie wszystko. Oddziaływanie cen energii jest różne w poszczególnych krajach w zależności od zasobów surowcowych i posiadanej infrastruktury do jej generowania. Wielkie znaczenie dla tych cen ma również polityka klimatyczna i wprowadzanie zielonego ładu w Europie, oddziaływanie na rynki poszczególnych krajów czynnika kosztotwórczego produkcji energii jakim są prawa do emisji CO2. Duże znaczenie mają decyzje związane z polityką fiskalną rządów. Udział wydatków na energię i żywność w portfelach obywateli mniej zamożnych krajów jest zdecydowanie wyższy. Nawet taka sama skala wzrostu wyceny tych dóbr nie przekłada się jednakowo na ogólny poziom cen. Stąd np. w Hiszpanii w listopadzie inflacja, według wstępnych danych Eurostatu, wyniosła 6,6 proc., a w krajach bałtyckich już od kilku miesięcy przekracza 20 proc. Dzisiaj PKB w Polsce jest ponad 9 proc. wyższy niż przed pandemią, a Hiszpania nie odrobiła jeszcze pandemicznych strat gospodarczych.
Czy rząd kierując na rynek olbrzymi strumień pieniędzy poprzez programy społeczne i osłonowe oraz tzw. tarcze antyinflacyjne nie przyczynia się do utrzymywania wysokiej inflacji?
W wielu krajach Europy rządy prowadzą działania osłonowe z użyciem narzędzi polityki fiskalnej i społecznej. Nie zapominajmy, że zakres wzrostów kosztów utrzymania gospodarstw domowych i zapewnienia ciągłości działania firm jest ogromny. Tylko w Polsce wyrosło już całe pokolenie osób, które nie znało pojęcia inflacji w takiej skali. Ta sytuacja osłabia koniunkturę i negatywnie wpływa na koszty i dochody. Stąd każde działania amortyzujące te nadzwyczajne okoliczności są oczekiwane a jeśli przychodzą w porę pozwalają szybciej pokonać trudności i wrócić na ścieżkę wzrostu.
Ostatnie zapowiedzi o nieprzedłużaniu znacznej części Tarczy Antyinflacyjnej oznaczają, że w przyszłym roku polityka fiskalna nie będzie luzowana. Rada w Opinii do projektu Ustawy budżetowej na przyszły rok oceniła, że polityka fiskalna w 2023 r. będzie neutralna.
Według danych GUS, PKB w III kwartale spadł do 3,6 proc. wobec 5,5 proc. w II kwartale. Według analityków, w IV kwartale wzrost spowolni do 1,0-1,5 proc. Aktywność przemysłu będzie słabsza z uwagi na niższy popyt zagraniczny oraz problemy sektorów energochłonnych. Zdecydowanie spowolni również aktywność na rynku budowlanym. Czy to oznacza, że w przyszłym roku Polsce grozi recesja? Do jakiego poziomu spadnie PKB?
Nieznacznie lepsze niż szacowano są dane o wzroście PKB w III kwartale chociaż duży wkład do wzrostu PKB mają powiększane zapasy. Wyhamowała konsumpcja i spowolnił wzrost inwestycji. Utrzymuje się ryzyko globalnej recesji ze wszystkimi tego konsekwencjami oddziaływania na naszą gospodarkę. Według listopadowej projekcji NBP w Polsce możemy mieć do czynienia z tzw. „miękkim lądowaniem”, tj. spowolnieniem wzrostu gospodarczego, ale bez wystąpienia recesji w sensie ekonomicznym, a wiec takiej recesji, której towarzyszy silny i długotrwały spadek produkcji w wielu sektorach gospodarczych i bezrobocie. Na razie napływające dane raczej potwierdzają, że scenariusz „miękkiego lądowania” jest prawdopodobny. Korzystnie może na gospodarkę oddziaływać niższy niż zakładano poziom cen gazu ziemnego i węgla na rynkach światowych.
Na ile prawdopodobna jest groźba stagflacji?
Obniża się dynamika PKB co nie pozostanie bez wpływu na rynek pracy. Obecnie ustępują też negatywne skutki szoku podażowego będące konsekwencją bliskości działań wojennych po agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę. Obniża się cena gazu ziemnego i ropy na rynkach światowych. Wraz z ustępowaniem tych drastycznych zaburzeń funkcjonowania gospodarki inflacja CPI ma szansę się obniżyć a nasza gospodarka może ponownie generować dobry wzrost.
Obecnie scenariusz stagflacyjny w dłuższym horyzoncie wydaje się mało prawdopodobny.
Rozmawiał Hubert Biskupski