Pięć milionów to kawałek grosza. Niemało, ale też pingwiny Humboldta byle klitką nie zadowolą się, a i Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów nie pozwoli, by ta sporej postury ptaszki (56 – 70 cm długości ciała i waga ok. 3,6 – 5,9 kg) mogły sobie żyć byle, gdzie i w byle czym. Do jesieni dawny wybieg dla nosorożców białych (także zagrożony wymarciem, jak peruwiańskie pingwiny) zostanie odpowiednio przebudowany i rozbudowany. Tak, żeby pingwinom było dobrze, a i zwiedzający też byli zadowoleni. Będzie można obserwować pingwiny na wybiegu zewnętrznym, pośród skał i zakamarków i pod… wodą, bo baseny będą częściowo przeszklone. Woda w nich będzie (bo musi być) uzdatniana i stąd też spore koszty inwestycji. Zatem jak wszystko dobrze pójdzie, to po 42 latach pingwiny Humboldta znów pojawią się w chorzowskim ZOO. Poprzednio żyły sobie, przywieziono je z Holandii, w nim od 1963 r.
Śląski Ogród Zoologiczny, jak cały Park Śląski, powstał na poprzemysłowych nieużytkach. Budowano je 4 lata. Pierwsi zwiedzający przeszli przez bramę wejściową w 1958 r. ZOO rozłożone jest na powierzchni 47,5 ha. Jest co do wielkości trzecim w Polsce, po ogrodach w Gdańsku-Oliwie i Poznaniu. Jest w nim 3 ponad 2,6 tys. osobników 362 gatunków zwierząt. Najwięcej jest ryb (104 gatunki, 1177 osobników) i ptaków (85; 613). Rocznie chorzowski ogród odwiedza ok. 400 tys. osób. Dyrekcja i władze samorządu wojewódzkiego liczą, że pingwiny będą przyciągającą atrakcją. W PRL przyciągały zwiedzających. – Nieloty szybko zyskały sympatię zwiedzających i stały się ich ulubieńcami, co rok odwiedzało je ok. milion osób – przypomina Daria Kroczek, dyrektor ŚOZ. Dodajmy, że pingwiny peruwiańskie można zobaczyć w krakowskim ZOO (17 ha powierzchni).