"Super Express": Panie prezesie, przejęcie Lotosu i PGNiG przez PKN Orlen odbędzie w sposób bezgotówkowy. Jednocześnie w nowym podmiocie Skarb Państwa będzie miał około połowy udziałów. Skąd takie decyzje?
Daniel Obajtek: To bardzo dobra decyzja, biorąc pod uwagę wyzwania, jakie będzie miał nowy Orlen, który od trzech lat konsekwentnie przekształcam w multienergetyczny koncern. Kiedy ogłaszaliśmy plan fuzji pytano mnie skąd weźmiemy gotówkę na zakup Lotosu czy PGNiG i czy Orlen stać na te transakcje. . Zaproponowana bezgotówkowa forma przejęcia jest uczciwa i bezpieczna. Nie musimy drenować spółki z gotówki, która jest potrzebna na inwestycje w energetyce czy w petrochemii. Podsumowując: zapewniamy ciąg inwestycyjny, nie osłabiamy spółki gotówkowo i pokazujemy inwestorom, że mimo procesów inwestycyjnych zachowamy politykę dywidendową. A ta polityka potwierdza atrakcyjność naszej spółki. Fundusze patrzą nie tylko w przyszłość, ale chcą uczestniczyć tu i teraz w zysku spółki. Dlatego tak ważne jest wypłacanie dywidendy.
Mówił pan, że chciałby, aby Skarb Państw miał w nowym podmiocie udział zbliżony do 50 proc. ale jednak nie przekraczający tej połowy. Dlaczego?
Gdy prezentowałem plan fuzji straszono demonami. Mówiono, że Skarb Państwa w Orlenie ma „tylko” jedynie ponad 27 proc. udziałów. Że to grozi wrogim przejęciem. Przecinamy te spekulacje. Połączenie PGNiG, Lotosu i Orlenu daje szanse na zwiększenie udziałów Skarbu Państwa i zabezpieczenie naszych narodowych interesów. A dlaczego „do 50 proc.?” Nowa silna firma, którą budujemy musi działać szybko i elastycznie w zmiennym otoczeniu, konkurować z największymi graczami w Europie. .
10 maja złożyliście wniosek do UOKiK w sprawie fuzji z PGNiG. Kiedy spodziewacie się decyzji?
To sprawa UOKiK - musi zbadać koncentrację. Wierzę, że UOKiK zrobi to sprawnie i przejrzyście, aby nikt nie podważał tego procesu.
Jak od strony technicznej będzie wyglądała wymiana akcji PGNiG i Lotosu?
To bardzo prosta forma. Zostaną przygotowane wyceny spółek i proporcjonalnie do nich zostaną wyemitowane dodatkowe akcje, które obejmą akcjonariusze Lotosu i PGNiG. Kapitał będzie w akcjach Orlenu.
Która z transakcji będzie sfinalizowana pierwsza – z PGNiG, czy z Lotosem?
Uważam, że pierwsza zostanie sfinalizowana transakcja z PGNiG. Transakcja z Lotosem jest znacznie bardziej skomplikowana, bo łączą się podmioty o podobnych obszarach działalności. Stąd długotrwałe rozmowy z Komisją Europejską, a teraz wyłanianie partnera koniecznego do realizacji warunków zaradczych. Oba procesy fuzji chciałbym zamknąć w tym roku.
Na jakim etapie są rozmowy z partnerami w sprawie realizacji środków zaradczych?
Są na dobrym etapie.
Z iloma partnerami prowadzicie negocjacje?
Na pewno nie z jednym, ani z dwoma. Jest kilku partnerów.
Czyli między trzema a dziewięcioma?
(śmiech)
Czy oferty składne przez podmioty są równoważnie atrakcyjne?
To zależy jaki cel chce osiągnąć Orlen. Z mojego punkt widzenia: trzeba jeszcze negocjować i to robimy.
Jaki jest ostateczny termin zakończenia negocjacji?Mam podać ten termin i prowadzić z nimi rozmowy!? Nie uda się panu namówić mnie na tę odpowiedź.
Czy wśród koncernów zainteresowanych Lotosem jest Saudi Aramco i MOL?
Przemilczę.
Jak duże są szanse, że negocjacje zakończą się sukcesem?
To zależy od atrakcyjności ofert, ale jak wspomniałem, rozmawiamy z partnerami.
Orlen rusza z budową stacji tankowania wodorem. Dwie pierwsze powstaną w Katowicach i Poznaniu. I po co to robicie?
Kiedyś w Orlenie śmiano się z gazu LPG, a tymczasem powstawały dziesiątki małych stacji LPG. W efekcie Orlen musiał nadrabiać zaległości. Nie zatrzymamy trendów i musimy iść z duchem czasu. Takim trendem jest wodór. W tej chwili to jeszcze nie jest wielki biznes, ale trzeba zainwestować, rozpoznać rynek i przyzwyczajać klientów. Nie mówię, że mamy budować dwa tysiące stacji ładowania wodorem rocznie. Na pewno nie teraz. Robimy pilotaż. Podobnie jest z ładowarkami elektrycznymi, one się teraz słabo opłacają, ale przyzwyczajamy do nich klientów. W tym roku oddamy hub wodorowy w Orlen Południe, ale zaczynamy też budować hub we Włocławku. Nie chcę, aby Orlen za 10 czy 15 lat był w tyle. Stacja musi dostarczać różne rodzaje paliw.
Jak wygląda proces uruchamiania automatów paczkowych?
Zgodnie z planem. Pierwsze punkty powstaną na jesieni. W tym roku 500 a docelowo 10 tysięcy punktów odbioru i nadania paczek. To efekt budowania synergii pomiędzy Orlenem i zakupionym Ruchem. Wykorzystujemy cały potencjał tej wynikający z tej akwizycji .
A jaka jest sytuacja Ruchu?
Złośliwi twierdzą, że to Ruch bez ruchu. Ale to kłamstwo. Ruch jest stabilną firmą, jest nadal w procesie restrukturyzacji. A to, podobnie jak stworzenie wspólnej logistyki dla obu spółek wymaga czasu. A swoja drogą, ciekaw jestem, czy ktoś kiedyś doceni to, że przejmując Ruch tak naprawdę uratowaliśmy kolportaż prasy w Polsce. Ruch nie płacił wydawcom gazet przez długie miesiące. A teraz!? Ruch płaci, kolportuje prasę, płynność spółki się poprawiła. Ale ciągle słychać krytyczne głosy oponentów, jak choćby ten o ograniczaniu dostępu do niektórych tytułów prasowych. A to totalna bzdura! Czy w Ruchu nie ma gazet od lewa do prawa? Czy nie ma „Gazety Wyborczej” albo „Newsweeka”? Są.
Skoro już jesteśmy przy gazetach, to zapytam, czy to prawda, że decyzja o powołaniu Doroty Kani do zarządu Polska Press zapadła na Nowogrodzkiej, a pan miał inną kandydaturę?
Nie będę komentował żadnych personaliów. Powiem tylko, będąc właścicielem mamy prawo do ruchów kadrowych.
„Nie są planowane zwolnienia wśród pracowników Polska Press. PKN Orlen jako właściciel spółki będzie przestrzegał zasad wynikających z prawa prasowego i nie zamierza ingerować w treści dziennikarskie publikowane w tytułach wydawanych przez Polska Press” – to pańskie słowa z połowy kwietnia. Co się zmieniło od tamtego czasu?
Nic. To nieprawda, że Orlen robi jakieś czystki w Polska Press. Ludzie odchodzą za porozumieniem stron. I powtórzę, że jako właściciel mamy prawo do pewnych decyzji kadrowych na stanowiskach kierowniczych. Jak TVN, czy „Gazeta Wyborcza” dokonują zmian personalnych, to nikt im się w to nie wtrąca. A przecież w tych redakcjach zwalniano wielu ludzi i optymalizowano działalność. Nie przypominam sobie, by podnoszono wtedy taki wrzask, jaki się podnosi teraz, gdy właściciel Polska Press rozstał się z kilkoma naczelnymi za porozumieniem stron. Nie robiono zrzutek. Oni nie widzą belki w swoim oku, a dostrzegają drzazgę w oku konkurencji. Rozmawiałem z przewodniczącymi związków zawodowych z Polska Press i wiem, w jakich warunkach pracowali tam ludzie. Gdy niemiecki właściciel zwalniał kilkaset osób to nikt nie robił zrzutki dla zwalnianych, nikt się za nimi nie wstawiał. Od 2008 r. dziennikarze nie mieli w Polska Press podwyżek. A jakie mieli warunki lokalowe! Dramat! Dla mnie ważny jest szacunek dla pracownika. A teraz pracownicy Polska Press będą z szacunkiem traktowani przez nowego właściciela, przez Orlen.
Rozmawiał Hubert Biskupski