Desert Trip: Rockowy festiwal wszech czasów? [ZDJĘCIA]

2016-08-28 20:00

Line-up kalifornijskiego festiwalu Desert Trip przyprawia fanów klasycznego rocka o szybsze bicie serca. Neil Young, Paul McCartney, Roger Waters, The Rolling Stones, The Who oraz Bob Dylan - średnia wieku powyżej progu emerytalnego w Polsce. Dinozaury rocka zarobią na tym miliony, a fani nie zwlekali z kupnem karnetów.

Jak szybko mogą wyprzedać się kilkudniowe bilety na festiwal muzyczny w cenie od 400 do 1600 dolarów (ok. 1500-6000 zł)? Okazuje się, że wystarczą niespełna trzy godziny. Tak było w przypadku Desert Trip, na który wejściówki trafiły do sprzedaży w maju. Po kilku godzinach pula 70 tys. sztuk miała już swoich właścicieli.

Zobacz też: Zarobki gwiazd muzyki. Sprawdź, kto najwięcej zyskał w ubiegłym roku

Zainteresowanie występem dinozaurów rocka na jednej scenie zaskoczyło samych organizatorów. Dlatego tydzień po całej imprezie postanowili dokładnie powtórzyć cały festiwal. Ponownie chętnych na wyjątkowo drogie bilety nie brakowało.

Za sprawą cen karnetów amerykański "Fobres" uznał kalifornijski festiwal za najbardziej dochodowy na świecie. Wpływy organizatorów szacowane są na 150 mln dolarów amerykańskich.

Na otwarcie Desert Tripu, który odbędzie się w Empire Polo Club w kalifornijskiej miejscowości Indio, zagrają The Rolling Stones i Bob Dylan, 8 października – Paul McCartney i Neil Young, zaś 9 października – Roger Waters, były lider Pink Floyd, oraz The Who.

Ściągniecie gigantów rocka na jedną imprezę musi się wiązać ze sporym wynagrodzeniem. Największą gażę otrzyma Mick Jagger, Keith Richards i spółka, czyli The Rolling Stones (ok. 4 mln dol.) za występ. Ok. 1,5 mln dol. zarobi z kolei ex-beatles Paul McCartney.

Na czarnym rynku bilety na Desert Trip osiągają zawrotną wartość. Na pierwszy festiwalowy wieczór u koników wejściówki chodzą po 2 tys. zł. Im później tym taniej. Na drugi dzień bilety w drugim obiegu warte są już ok. 1300 zł.

Desert Trip porównywany jest do kultowego Woodstocku sprzed ponad pół wieku. Z powyższego line-up na scenie zameldowali się wówczas jedynie The Who i Neil Young. Beatlesi już nie koncertowali, Dylan miał przerwę od muzyki, Floydzi byli jeszcze zbyt niszowi, a z kolei Stonesi zbyt rozchwytywani i obawiano się, że zdominują cały festiwal.

Fani muzyki do października będą modlić się, aby żadna z wiekowych gwiazd, z powodów zdrowotnych, nie odwołała występu. Jeśli dopisze szczęście, to posiadacze ultradrogich karnetów mogą zobaczyć wszystkich artystów na jednej scenie w tym samym czasie. Taki obraz przeszedłby do historii muzyki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze