4-dniowy tydzień pracy
„Rozpoczęła się prawdziwa debata naszych czasów" – napisał na Twitterze przewodniczący Mas Madrid, Inigo Errejon. Hiszpania jest jednym z pierwszych krajów na świecie, który podejmie się testowania firm redukujących czas pracy w takim wymiarze. Rząd na początku roku zgodził się na realizację i pokrycie kosztów programu, przeznaczając na niego 50 mln euro z funduszy europejskich na innowacje firm. Inicjatywa ruszy na jesieni, obejmie 200 małych i średnich firm z różnych sektorów gospodarki, a obserwowanie rezultatów potrwa 3 lata.
Polacy dostaną ogromny przelew! Specjalna ustawa jest już w Sejmie
Redukcja godzin pracy nie wiąże się z obniżeniem pensji pracowników ani ze zmniejszeniem zatrudnienia. Koszty projektu mają być pokryte przez rząd w 100 proc. w pierwszym roku, w 50 proc. w drugim i w 33 proc. w trzecim. Wyniki eksperymentu będą monitorowane przez ekspertów, w tym przedstawicieli rządu, przedsiębiorców i pracownicze związki zawodowe.
Zdaniem Errejona pracownicy mogą pracować mniej i być bardziej produktywni dzięki wprowadzeniu nowych technologii czy reorganizacji produkcji. Subwencje rządowe będą przekazywane firmom z przeznaczeniem na ich restrukturyzację i zachowanie dotychczasowego wynagrodzenia pracowników. Zakłada się, że po etapie przejściowym dzięki lepszej wydajności nastąpi wzrost produkcji mimo ograniczenia czasu pracy.
- Trzeba skończyć z kulturą obecności fizycznej w pracy, zgodnie z którą im więcej czasu spędzasz w biurze, tym bardziej jesteś produktywny. Nie zawsze tak jest. Dziś pracujemy mniej godzin niż przed wiekiem, a produkujemy więcej, bo produkcja nie polega na akumulowaniu godzin pracy, ale na wiedzy i technologii – powiedział Errejon w wywiadzie dla radia Cadena Ser. - Przyszłość to innowacja, lepsze technologie, pracownicy zdrowi i produktywni - dodał.
Według Errejona podczas pandemii wiele firm odkryło, że praca zdalna może być sposobem na pogodzenie zatrudnienia ze zdrowym stylem życia, lepszym dla środowiska i bardziej produktywnym.