Już dwa razy miano zmienić prezesa w JSW. I tyleż razy związki zawodowe powiedziały stanowcze NIE. W ocenie związkowców powodem planowanego odwołania Ozona jest jego sprzeciw wobec nacisków Ministerstwa Energii dotyczących zaangażowania JSW w projekty inwestycyjne niezwiązane z działalnością spółki. Chodzi o żądanie resortu energii, aby spółka przeznaczyła 1,5 mld zł na budowę nowego bloku energetycznego w Elektrowni Ostrołęka. JSW, jeśli kierować się li tylko biznesowym podejściem do sprawy, nie ma interesu w tym, by wspierać energetyczne inwestycje, choćby dlatego, że nie jest producentem węgla energetycznego, lecz koksowego i koksu. – Nie pozwolimy niszczyć naszej firmy. Dlatego reprezentatywne organizacje związkowe ogłaszają akcję protestacyjną w Jastrzębskiej Spółce Węglowej – powiedział Sławomir Kozłowski, przewodniczący Solidarności w JSW podczas konferencji prasowej zorganizowanej 9 stycznia w siedzibie śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Minister energetyki Krzysztof Tchórzewski chciałby, by zaangażowanie JSW w projekt w Ostrołęce pochodziło z tzw. funduszy stabilizacyjnego JSW. To pieniądze na tzw. czarną godzinę, czyli na czasy, w których nastanie dekoniunktura na węgiel koksowy. – Niestety, analizy wskazują, że ta koniunktura znacznie się pogorszy już w 2020 r. W tej sytuacji zabranie JSW środków, które są na funduszu stabilizacyjnym, może doprowadzić do tego, że znowu gdy zabraknie pieniędzy, nastąpi uderzenie w pracowników. My na to pozwolić nie możemy – oświadczył Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Przypomniał, że w 2015 r. górnicy z JSW zgodzili się na obniżenie swoich wynagrodzeń o ok. 30 proc., aby ratować spółkę przed upadłością. Zaznaczył też, że budowa nowego bloku w Elektrowni Ostrołęka jest bardzo potrzebna naszemu krajowi, co nie znaczy jednak, że pieniądze na realizację tej inwestycji powinny pochodzić z JSW.