Jeśli prześledzimy historię Lotosu, to okaże się że ani temat, ani obawy nie są nowe. W zasadzie o możliwości i celowości połączenia Lotosu i Orlenu mówi się od lat 90-tych, zaś co jakiś czas - w rytm politycznych deklaracji - obie spółki przymierzają się do działań w tym zakresie, które później były z kolei zarzucane. Dlaczego? Poza jakże typową metodą zapowiedzi i deklaracji, za którymi nie idą działania, kolejnym problemem były właśnie obawy o utworzenie „monopolisty" oraz oczywiście protesty gdańszczan i związanych z Gdańskiem polityków. Tym razem może się jednak udać z dwóch powodów: inna jest metoda połączenia i metoda decydowania.
Zobacz też: Największe spółki naftowe na świecie. Jak wypada Orlen i Lotos? [INFOGRAFIKA]
Po pierwsze, jak wynika z zapowiedzi Orlenu, nie byłoby to typowe połączenie dwóch firm, lecz zdecydowano się włączyć Lotos do grupy Orlen tak jak są w nim spółki działające w innych krajach - Unipetrol w Czechach czy Możejki na Litwie. Te spółki są własnością Orlenu, realizują jego strategię, korzystają np. ze wspólnych zakupów w celu obniżenia kosztów, a jednocześnie są formalnie odrębnymi przedsiębiorstwami płacącymi podatki na miejscu i sprzedającymi paliwa pod własną marką. Wydaje się, że ta metoda może rozwiązań potencjalne problemy, które do tej pory „kładły" kolejne pomysły połączenia firm. Drugim czynnikiem sukcesu jest fakt, że nowy prezes Orlenu, Daniel Obajtek, zamiast wzorem poprzedników najpierw szumnie zapowiedzieć połączenie, a potem resztę kadencji spędzić na żmudnych negocjacjach ze wszystkimi stronami, wykonał prawdziwy biznesowy „blitzkrieg", w dwa tygodnie od nominacji podpisując list intencyjny i przedstawiając koncepcję połączenia.
Czy połączenie ma sens? Połączenie Orlenu z Lotosem stworzy jeden silny organizacyjnie i finansowo koncern, który będzie mógł na rynku europejskim konkurować z większymi od siebie rywalami nie tylko z „nowej" Unii, którzy w dużej mierze są także spółkami kontrolowanymi przez państwo. Po prostu, inne kraje już to zrobiły.
Czytaj również: Nowy podatek od benzyny. Za litr zapłacimy ponad 10 groszy więcej
Pojawiają się też obawy czy za połączenia zapłacą kierowcy czy „monopolista" nie będzie nazbyt rozpychał się na polskim rynku? Poza rodzimymi koncernami na rynku detalicznym rządzą w segmencie premium: zagraniczne sieci, zaś w ekonomicznym: sieci lokalne i pojedynczy detaliści i to z nimi rywalizowały koncerny. To, że zamiast dwóch spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa będzie jedna niewiele zmieni, rynek paliw jest na tyle konkurencyjny, że o nowym CPN-nie nie ma mowy.
Polska nie jest izolowanym rynkiem i krajowe koncerny nie mogą sobie robić z cenami, co im się tylko podoba. Mamy otwarte granice więc naturalnie cena hurtowa paliwa na polskim rynku musi być dostosowana do tego, co się dzieje w Europie.
Sprawdź koniecznie: Jak połączenie Lotosu i Orlenu wpłynie na ceny paliw?
Za to być może zmniejszenie kosztów, a także np. lepsza pozycja negocjacyjna z dostawcami surowców czy też likwidacja dublujących się struktur obu firm może zmniejszyć koszty wytwarzania paliwa.
Dr Dawid Piekarz, ekspert Instytutu Staszica