- Obniżamy ceny na stacjach! Działamy zdecydowanie, żeby polscy kierowcy tankowali najtańsze paliwa w Europie – zadeklarował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Oznacza to, że olej napędowy potanieje na litrze o równo 34 grosze będzie kosztować 7,55 zł. Benzyna, którą polscy kierowcy najczęściej zasilają samochody stanieje o 20 gr na litrze, a obiecywana przez Obajtka cena wyniesie równo 6,79 zł.
Prezes Orlen dla porównania przywołał dane zza granicy. Czesi za litr benzyny płacą 7,54 zł, a Litwini aż 8,81 zł.
Kierowców uspokaja także analityczny serwis e-petrol.pl, który przekonuje, że sytuacja na rynku paliw powinna zacząć się w końcu poprawiać i możliwe są korekty ostatnich podwyżek, choć nie powinniśmy spodziewać się drastycznych i szybkich cięć cen. Jeśli trend utrzyma się kilka kolejnych dni, paliwa mogą kosztować nawet poniżej 6 zł, jeśli wziąć pod uwagę przełożenie cen hurtowych na ceny na stacjach.
Do Naftoportu w Gdańsku przypłynął tankowiec z ropą, którą PKN Orlen zaimportował z norweskich złóż na Morzu Północnym. Orlen sprowadził ok. 130 tys. ton ropy Johan Sverdrup – poinformował w poniedziałek PKN Orlen.
„Grupa Orlen sprowadziła ok. 130 tys. ton ropy Johan Sverdrup z norweskich złóż na Morzu Północnym. Tankowiec z surowcem zakupionym przez koncern przypłynął do Naftoportu w Gdańsku. PKN Orlen porozumiał się również w sprawie zwiększonych ilości innych dostaw spoza kierunku wschodniego. Podejmowane działania w pełni zabezpieczają ciągłość produkcji w rafineriach Grupy Orlen w Polsce, Czechach i na Litwie" – podano w poniedziałkowym komunikacie PKN Orlen.
Dodano w nim, że działania te są kontynuacją dywersyfikacji dostaw ropy naftowej, prowadzonej przez koncern na przestrzeni ostatnich czterech lat. Przypomniano, że jeszcze w 2013 roku aż 98 proc. surowca przerabianego w Płocku stanowiła ropa Rebco, czyli ze Wschodu. Obecnie ten gatunek jest przerabiany w zaledwie ok. 50 proc., reszta pochodzi m.in. z Arabii Saudyjskiej, USA, Afryki Zachodniej, a także z Norwegii.
- Zakup surowca z norweskich złóż to kolejny przykład prowadzonej przez nas dywersyfikacji dostaw ropy, która gwarantuje stabilność i ciągłość pracy naszych rafinerii, a także wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne Polski. Zapotrzebowanie Grupy Orlen na ropę w kraju, już po połączeniu z Grupą lotos, wyniesie rocznie około 26 mln ton. Skala ma znaczenie. Umożliwi dalsze nawiązywanie i wzmacnianie relacji ze światowymi producentami surowca. To właśnie strategiczny cel budowy koncernu multienergetycznego. Umowy, które podpisaliśmy w ramach procesu fuzji z Lotosem, obejmują dostawy do 20 mln ton wysokiej jakości surowca z pewnego źródła i oznaczają zacieśnienie relacji handlowych. To zwiększy niezależność koncernu i bezpieczeństwo energetyczne całego regionu – powiedział prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
W komunikacie dodano, że w Polsce nie brakuje paliwa i że w razie konieczności Orlen ma możliwość ewentualnego uzupełniania dostaw zarówno z dwóch rafinerii Grupy w Czechach, jak i z rafinerii w Możejkach. W przypadku rafinerii na Litwie transport możliwy jest zarówno drogą kolejową, jak i morską. W pierwszej kolejności rafinerie Grupy Orlenie w Czechach i na Litwie będą jednak zaspakajały potrzeby w regionie. Orlen podał także, że zabezpieczone są wszystkie procesy logistyczne związane z dostawą paliw i że nie występują przerwy w funkcjonowaniu terminali i baz magazynowych.