Kryzys w branży aptekarskiej
Dualizm prawny, z którym mamy obecnie do czynienia, sprawia, że o funkcjonowaniu aptek franczyzowych decydują - często odmiennie - dwie różne instytucje: UOKiK oraz GIF. Przedsiębiorcy apteczni, prowadzący apteki w modelu franczyzowym, znaleźli się obecnie w bardzo trudnej i niepewnej sytuacji, która nie powinna mieć miejsca w państwie prawa. Pomimo, że prawo farmaceutyczne nakazuje inspektorom farmaceutycznym stosowanie zapisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów przy badaniu przynależności farmaceuty do grupy kapitałowej, Inspektoraty Farmaceutyczne wydają własne decyzje stojące w sprzeczności z decyzjami UOKiKu. - W Polsce jest coraz więcej miejscowości, w których decyzjami GIF zamknięto aptekę i nie można ponownie jej otworzyć, gdyż nie pozwala na to prawo, co skutkuje tym, że przestają one istnieć tam, gdzie dalej są potrzebne i funkcjonowały wcześniej przez wiele lat - komentuje dla Superbiz.pl, pani Karolina, magister farmacji z Pomorza.
ZOBACZ: Biedronka zamyka wszystkie sklepy! Kiedy nie zrobisz zakupów?
GIF odrzucił zgodę na otwarcie nowej placówki pani Karoliny, pomimo, że pozytywną opinię wydawał Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny. - W konsekwencji od dwóch lat nasza apteka jest zamknięta, co wiąże się z tym, że pacjenci, którzy wychodzą ze szpitala i potrzebują wykupić leki, aby wrócić jak najszybciej do zdrowia, nie mają dostępu do najbliższej apteki - wyjaśnia.
Decyzja GIF-u spowodowała straty idącą w setki tysięcy złotych, które farmaceutka wraz ze wspólnikiem zainwestowała w otwarcie nowej placówki. Od decyzji Inspektoratu złożyli odwołanie na drodze sądowej. - Czekamy na rozstrzygnięcie, ale spodziewamy się, że może być to kwestia nawet kilku lat. Na podstawie tych samych przepisów mogę prowadzić trzy apteki, ale czwartej już nie - choć prawo na to pozwala - dodaje.
Przez cztery ostatnie lata z rynku zniknęło ok. 1500 aptek oraz zlikwidowano ok. 3 tys. miejsc pracy, a prawie tysiąc farmaceutów odeszło od wykonywania zawodu w aptece. W środowisku aptekarskim spekuluje się, że zamkniętych powinno zostać jeszcze 2-3 tys. aptek, ponieważ „jest ich za dużo”. W wielu miejscowościach, gdzie do niedawna funkcjonowało kilka aptek, a obecnie została jedna, pacjenci już teraz skarżą się na wzrost cen oraz spadek dostępności leków. Nierzadko, by wykupić lekarstwa, bardziej opłaca im się udać do pobliskiego większego miasta, gdzie aptek jest więcej, niż zrealizować receptę na miejscu, czekając czasem nawet kilka dni na potrzebny lek, którego apteka nie ma na stanie. Mniej zamożni i mniej mobilni pacjenci rezygnują w ogóle z wykupienia leków, ze względu na barierę cenową, albo konieczność wielokrotnego odwiedzenia apteki, która nie zapewnia odpowiedniej dostępności preparatów. - Mniej aptek oznacza nie tylko mniejszą konkurencję na rynku i wyższe ceny leków. To przede wszystkim problem z dostępną leków, realizowaniem recept i kontynuowaniem leczenia - podkreśla farmaceutka.