Według danych portalu e-petrol.pl z 22 czerwca br., średnia cena „dziewięćdziesiątki piątki” na polskich stacjach to 7,92 zł. Nie ma oczywiście sensu porównywać tej kwoty z ceną paliwa np. we Francji lub Holandii. Owszem, tam jest drożej, ale i średnie płace są wymiernie wyższe. Porównajmy jednak z cenami w naszym regionie Europy. Rumunia, czyli państwo, gdzie średnia pensja jest około dwa razy niższa, niż u nas – tu litr benzyny kosztuje 8,69 zł. Litwa – to cena 9,45 zł za litr, Czechy – 9,14 zł, Słowacja – 8,81 zł. Przywołajmy przykład Portugalii, w której wg Eurostatu poziom życia jest niższy, niż w Polsce: tu litr benzyny kosztuje 10,07 zł.
Można powiedzieć – słaba pociecha, gdy wszystko drożeje, w tym rata kredytu. Taka jest jednak cena uniezależnienia się od rosyjskich surowców. Te ceny nie wzięły się z kosmosu: na cenę paliwa, oprócz ceny baryłki ropy na światowych rynkach, wpływ mają m.in. koszty transportu i produkcji, a także popyt w Europie, który jest (zwłaszcza, jeśli chodzi o diesel) bardzo duży.
To dobra okazja nie do tego, by szukać spiskowych teorii dotyczących podwyżek, lecz by edukować. Wyjaśniać Polakom, co wpływa na cenę paliwa na stacjach. Wskazywać, co się na nią składa. Nie po to bynajmniej, żeby czynić z nich paliwowych ekspertów. To dobry punkt wyjścia do argumentacji za zielonymi zmianami. Do tej pory przeciwnicy odejścia od surowców kopalnych mieli podstawowy, żelazny argument: nisko- i zeroemisyjna energetyka jest droga. Dzisiaj widzimy, że droga jest energetyka konwencjonalna, drogie są paliwa ropopochodne. Polska buduje zieloną energię, jako członek UE nie ma zresztą alternatywy. Nieprzypadkowo powstający koncern multienergetyczny Orlen-Lotos-PGNiG jako swoje kluczowe zadanie traktuje właśnie inwestycje w przyjazną środowisku energię, m.in. morskie farmy wiatrowe i technologie wodorowe.
Polecany artykuł:
A skoro jesteśmy przy edukacji, to oprócz ekologicznej, przydałaby się też ekonomiczna. I nie tylko Polakom, ale również ekspertom i politykom. Pomysły, by giełdowa spółka, w której Skarb Państwa nie jest właścicielem większości udziałów, rezygnowała z zysku (a więc z pieniędzy na rozwój i nowe inwestycje), jest kuriozalny. Jego praktyczna realizacja zaprowadziłaby zarząd przed oblicze prokuratora za działanie na szkodę spółki. Pomijam inny, „drobny” szczegół – dlaczego inwestor, który swoje pieniądze włożył w akcje Orlenu, ma być zmuszany do straty? Warto też zobaczyć, o jaki „zysk” chodzi: marża sprzedażowa na litrze benzyny to 5-7 gr za litr, na litrze diesla ok. 1 gr. Całość przychodów (nie zysków!) Orlenu z detalicznej sprzedaży paliw to około 10% ogółu.
Z badań, które ogłosił Instytut Staszica wynika, że wojna na Ukrainie i konieczność rezygnacji z rosyjskich surowców spowodowały, że Polacy „przeprosili się” z farmami wiatrowymi i coraz więcej z nich nie ma nic przeciwko sąsiedztwu wiatraków. Może więc teraz drogie paliwo spowoduje, że wzrośnie nasz entuzjazm dla szybkiej, zielonej zmiany? Za to wypada trzymać kciuki!
Damian Kuraś
Dyrektor Instytutu ESG