Stołeczna policja bada okoliczności, w jakich dwa drony dostały się do strefy lądowania na warszawskim Okęciu. Jedno z urządzeń zauważno w pobliżu płyty lotniska, drugie zostało namierzone w pobliskim Lesie Chojnowskim.
W strefie kontrolnej lotniska, której promień ma kilka km od miescja przylotówy i odlotów, obowiązuje zakaz ruchu powietrznego. Obiekty nie miały prawa przebywać w tym obszarze. Ruch powietrzny w frefie kontrolowanej może odbywać się tylko po wcześniejszym uzyskaniu zgody Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Zezwolenie PAŻP na przelot drona można uzyskać jedynie w wyjątkowych sytuacjach.
Przeczytaj również: Unia kupi drony, żeby tropić łodzie migrantów?
To nie pierwszy przypadek, kiedy drony dostały się w polbliże warszawskiego lotniska. Jakiś czas temu na wysokości położonego niedaleko Okęcia Piaseczna dron minął samolot pasażerski, który podchodził do lądowania. Niecodzienny widok mieli klienci linii lotniczych Luthansa. Obiekt przeleciał w odległości 100 m od samolotu.
Do konfrontacji samolotów pasażerskich z obiektami latającymi dochodzi coraz częściej. Tylko w 2016 r. Polska Agencja Żeglugi Powietrzna przyjęła kilkanaście zgłoszeń dotyczących dronów i innych urządzeń, które znalazły się na drodze startu lub lądowania samolotu. Miesiąc temu PAŻP zorganizowała konferencję na temat bezpiecznego używania dronów.
Źródła: wprost.pl, tvnwarszawa.tvn24.pl