Przed głosowaniem w Senacie, do ostatniej chwili trwały intensywne zakulisowe negocjacie między Republikanami i Demokratami. W sprawie interweniował także sam prezydent Donald Trump. Mimo to Republikanom nie udało się zgromadzić 60 głosów potrzebnych do uchwalenia prowizorium budżetowego, przez co doszło do pierwszej od 2013 r. niewypłacalności rządu federalnego USA. Biały Dom oskarżył Demokratów o „wzięcie Amerykanów za zakładników" swoich kalkulacji politycznych.
Sprawdź także: Jak Amerykanie zrobili interes wszech czasów na Francuzach
Konsekwencje zawieszenia rządu federalnego na początku odczują główie turyści, którzy nie wejdą w sobotę do muzeów w Waszyngtonie, na Statuę Wolności czy do Alcatraz. Będą mogli się wybrać jednak do parków narodowych, które jak zapewnił dyrektor budżetu Białego Domu John „Mick" Mulvaney, nie zostaną całkowicie zamknięte.
Czytaj też: PIT prezydenta USA. Miliarder Donald Trump zapłacił 36,5 mln dol. podatku
Jeśli senatorowie nie znajdą jakiegoś rozwiązania w weekend, już w poniedziałek problemy dotkną zdecydowaną większość Amerykanów. Ponad 850 tys. pracowników administracji publicznej zostanie odesłanych na przymusowe urlopy. W takiej sytuacji znajdą się także pracownicy kontroli lotów oraz osoby zajmujące się dostawani energii elektrycznej.
Zobacz również: Trump tnie podatki w USA. 70 tys. stron dokumentów do zmiany!
Służby federalne, niezbędne dla bezpieczeństwa państwa oraz podstawowe resorty nadal będą prowadziły działalność. Jednak funkjonariusze do czasu uchwalenia kolejnego prowizorium nie otrzymają za swoją pracę wynagrodzenia. Na zawieszeniu działaności rządu USA ucierpi także 8 mln dzieci z najbiedniejszych rodzin, które przez zaistniałą sytuację zostały pozbawione federalnego ubezpieczenia medycznego.
Źródło: pap.pl, tvp.info, wgospodarce.pl