Windykacja

i

Autor: materiały prasowe Windykacja

Długi Polaków

Dzwoni windykator, mimo że nie masz długu? Możesz o nim nie wiedzieć

2,68 mln Polaków ma na koncie zaległe długi. Jak one powstały? Może być to wynik braku spłaty kredytu, pożyczki lub zakupów ratalnych, itp. Gdy zaciągnęliśmy zobowiązanie, a potem z jakichś przyczyn przestaliśmy je regulować, raczej spodziewamy się, że dostaniemy telefon z banku lub firmy pożyczkowej. Dlaczego w takim razie w tej sprawie dzwoni do nas nie firma, w której zaciągnęliśmy zobowiązanie, ale windykator? A co, jeśli przeciwnie – jesteśmy pewni, że nikomu nie jesteśmy winni pieniędzy, a mimo to odbieramy telefon od windykatora? Tymczasem, bywa tak, że posiadamy dług, o istnieniu którego nie mieliśmy pojęcia! Windykator może się z nami kontaktować np. w sprawie niezapłaconej kary za jazdę bez biletu w tramwaju, czy rachunku za prąd, o którym zapomnieliśmy. Rośnie także skala cyberprzestępstw.

Telefon od windykatora. Możesz nie wiedzieć, że masz dług

Telefon z firmy windykacyjnej z pewnością może wywołać stres, ale zawsze największe obawy budzi to, co nieznane, dlatego warto wiedzieć, jak w ogóle dochodzi do sytuacji, że windykator się z nami kontaktuje i na czym polega działanie firm windykacyjnych.  Firmy zarządzające wierzytelnościami zajmują się odzyskiwaniem należności, a przez to, że pomagają wierzycielom odzyskać środki za dostarczone towary i usługi, sprawiają, że firmy i w ogóle – cała gospodarka mogą lepiej funkcjonować. Firmy windykacyjne zakupują także portfele należności od wierzycieli. W takim przypadku dana agencja windykacyjna staje się tzw. wierzycielem wtórnym i działa w swoim imieniu. Bez względu na to, z którym „scenariuszem” ma do czynienia osoba zadłużona, należy wiedzieć, że nie warto unikać kontaktu z windykatorem, bo to osoba, która pomoże wyjść z zadłużenia, albo uniknąć naprawdę dużych problemów finansowych, jeżeli ktoś jest dłużnikiem i o tym nie wie. Poza tym, kiedy kontaktuje się z nami windykator, to paradoksalnie dobra informacja, ponieważ oznacza, że tematem naszego zaległego długu nie zajął się jeszcze sądi możemy rozwiązać problem w sposób polubowny.

Opóźnione płatności są ogromnym problemem polskiej gospodarki, za który płacimy wszyscy. Niespłacone kredyty, rachunki, mandaty, grzywny czy faktury, powodują w konsekwencji powstawanie zatorów płatniczych. Z kolei one przekładają się na to, że całe społeczeństwo, czyli wszyscy konsumenci, także ci, którzy sami nie mają długów, odczuwają to w postaci rosnących cen różnych usług i produktów. Dzięki działaniu firm windykacyjnych, zaległe długi mogą zostać odzyskane, co usprawnia obieg środków pieniężnych w kontekście całej gospodarki. Warto pamiętać, że za każdym razem, kiedy windykator kontaktuje się z osobą zadłużoną, obojętnie czy w swoim imieniu, czy też na zlecenie wierzyciela, występuje on w roli negocjatora, pośrednika, który na drodze windykacji polubownej chętnie pomoże konsumentowi ustalić przystępne i osiągalne dla niego warunki spłaty – mówi Magdalena Olechnowicz, ekspert Intrum.

Mandaty za brak biletu

Kara za jazdę bez biletu, rachunek za prąd czy telefon – to długi, których możesz nie być świadomy!

Długi, które powstają „mimochodem”, jak np. nieopłacona kara za jazdę bez ważnego biletu komunikacją miejską, wcale nie należą do rzadkości: takich kar nie płaci już 381 tys. Polaków i łącznie mają w sumie już ponad pół miliarda złotych zaległości za „jazdę na gapę”[2]!  Wystarczy „małe” zaniechanie i sprawa może szybko przybrać bardzo niekorzystny dla nas obrót:

– Dużym zaskoczeniem jest dla wielu osób fakt, że do Krajowego Rejestru Długów można zostać wpisanym już za niezapłacenie na czas 200-złotowego mandatu. Jeśli dług pozostanie niespłacony, to z czasem będzie rósł, bo powiększy się o opłaty dodatkowe i odsetki. W efekcie wszystkie koszty mogą wielokrotnie przekroczyć wyjściową kwotę samego mandatu. Takich nieprzyjemności najłatwiej uniknąć, od razu regulując karę w terminie podanym na nakazie zapłaty. Warto przy okazji przestrzec też te osoby, które z rozmysłem nie płacą nałożonych kar za brak biletu, bo liczą na szybkie przedawnienie się należności: przypomnijmy, że zgodnie z prawem przewozowym[3] przedawnia się ono po roku, ale wierzyciel może nas wpisać na listę dłużników już po 30 dniach od chwili, gdy minie termin uregulowania wspomnianej wyżej 200- złotowej kary, tak jak w przypadku innych niespłaconych należności. Mitem jest też to, że jeśli nie zapłacimy takiej kary, zostanie ona „ściągnięta” ze zwrotu podatku przy rozliczeniu PIT. W świetle prawa ta opłata nie jest bowiem mandatem karnym, tylko ma charakter cywilonprawny. Jedynym bezpiecznym wyjściem, aby się jej pozbyć, jest po prostu uregulowanie zgodnie z terminem podanym na wezwaniu – podkreśla Magdalena Olechnowicz, ekspert Intrum.

Innym przykładem niespłacanych należności, które trafiają do windykacji są np. rachunki od firm telekomunikacyjnych lub od zakładów energetycznych.

Telefony od oszustów

Bywają też sytuacje, gdy zadłużenie na naszym koncie powstaje nie w wyniku naszego zapominalstwa, ale przy udziale osób trzecich – na drodze przestępstwa. To możliwe w przypadku kradzieży tożsamości, danych takich jak imię, nazwisko, nr PESEL czy numer dowodu osobistego, ale nie tylko! Bardzo cenne są dla złodziei także takie z pozoru „niewinne” dane jak numer telefonu, adres albo też login i hasło do kont w mediach społecznościowych. Często dochodzi do kradzieży takich informacji, gdy mamy niewystarczająco silne hasła, czyli zbyt krótkie, składające się np. z samych cyfr lub samych liter albo co gorsza – tych samych haseł i loginów używamy w różnych miejscach: do skrzynki mailowej, Facebooka, Instagrama czy też do logowania w sklepach internetowych. To wielki błąd, którego należy unikać! Wystarczy, że przestępca złamie hasło w jednym miejscu i błyskawicznie ma dostęp do pozostałych: np. naszego adresu zameldowania, pod który zamawiamy zakupy, faktur za zamówienia, na których często widniej numer konta bankowego. A jeśli w sklepie internetowym mamy oprócz tego zapisany na stałe numer karty kredytowej czy debetowej wraz z kodem CVV, to mamy gwarancję, że pieniądze z naszego konta znikną błyskawicznie, a do tego zostajemy z debetem, czyli długiem. Natychmiastowymi stratami finansowymi kończą się też popularne ataki phishingowe, gdy oszuści podszywają się pod banki, instytucje publiczne czy firmy kurierskie, mając na celu nakłonienie nas do wykonania przelewu na fałszywe konta. Jedno kliknięcie w niebezpieczny link przekierowujący do podejrzanej strony internetowej, także może się skończyć kradzieżą danych, a w konsekwencji – długiem.

Sonda
Dostałeś kiedyś mandat za kierownicą?
Pieniądze to nie wszystko - Piotr Maciążek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze