Ekonomista uważa, że wprowadzona reforma podatkowa, choć wymaga pewnych poprawek i dopracowania, wytycza nowy kierunek, który w efekcie przybliży polską gospodarkę do krajów Europy Zachodniej. - Można dyskutować czy lepiej, żeby 100 tys. zł trafiło do 1000 osób zamożnych, czy też lepiej, żeby po 1000 zł trafiło do 100 tysięcy mniej zasobnych. Ja uważam, że drugie rozwiązanie jest korzystniejsze, ponieważ np. większy będzie miało to wpływ na konsumpcję, ale także więcej osób będzie mogło inwestować, mając np. wyższą zdolność kredytową - wskazał. Dodał, że Polski Ład, może sprawić, że wzrost siły nabywczej u blisko 18 mln podatników przyczyni się do jeszcze większego wzrostu gospodarczego w 2022 r., który może przekroczyć 5 proc., a to w konsekwencji przełoży się na wzrost przychodów przedsiębiorców.
Andrzejewski uważa też, że reforma podatkowa, choć była przygotowana przed wybuchem globalnej fali inflacyjnej, przyczyni się do ochrony najbiedniejszych rodzin przed skutkami drastycznego wzrostu cen. "Dla osób, których budżety domowe w wyniku wzrostu cen żywności czy paliw nie domknęłyby się, dodatkowe 200 czy 300 zł miesięcznie to, w tym trudnym czasie wysokiej inflacji, będzie stanowiło prawdziwe koło ratunkowe" - wskazał. Dodał, że dla osiągnięcia struktury społecznej, takiej jak w krajach zachodnich, niezbędne jest utrzymanie dalszego wzrostu wynagrodzeń, ale "powinien on być wyważony, nie wyższy aniżeli obecny poziom inflacji, a może nawet o ok. 1-2 proc. niższy, żeby zahamować jej dalszy wzrost. Nie powinno się podwyższać płac czy emerytur procentowo, gdyż to zawsze prowadzi do zwiększenia zróżnicowania wysokości wynagrodzeń. Program Polski Ład natomiast, co do zasady, te różnice zmniejsza".
Profesor przyznał, że reforma podatkowa ma niedoskonałości, które jak najszybciej powinny być naprawione przez Ministerstwo Finansów. - Pojawiają się różne luki czy wątpliwości interpretacyjne, dlatego uważam, że wszystkie wątpliwości, jakie się pojawiają, powinny być interpretowane przez księgowych i urzędników na korzyść podatnika. Księgowi nie są w żadnym stopniu winni temu, że wystąpiły dotychczas problemy interpretacyjne z naliczaniem wynagrodzeń. Co więcej, ta grupa zawodowa jest ważna dla skutecznego i efektywnego wdrożenia tej ważnej reformy społeczno – gospodarczej, jaką jest program Polski Ład - powiedział.
Wskazał, że doprecyzowania wymaga np. kwestia rozliczenia ulgi dla klasy średniej. "Do dziś nie wiadomo, czy jeśli ktoś przekroczy określony ustawą limit(od 68 412 zł do 133 692 zł netto) to musi oddać całą odliczoną ulgę, czy też tylko jej część, czyli zgodnie z mechanizmem złotówka za złotówkę" - wskazał.
Dodał też, że bardzo potrzebna jest opracowana przez resort finansów symulacja, która pomogłaby wybrać przedsiębiorcom czy rozliczać się z podatków na zasadach ogólnych, zostać na podatku liniowym, czy przejść na ryczałt.
- Dziś przedsiębiorca nie wie, jaki sposób jest dla niego najkorzystniejszy, dlatego uważam, że przedsiębiorca pod koniec roku, powinien mieć możliwość zmiany modelu, na taki, który pozwoli mu zapłacić niższy podatek - powiedział. Wyjaśnił, że "to byłaby taka ucieczka do przodu i ukłon w kierunku przedsiębiorców".
Pytany, czy zważywszy na pandemię i inflację reformy podatków nie należałoby odłożyć np. o rok, Andrzejewski powiedział, że "absolutnie nie, ale potrzebna jest pewna forma elastyczności ze strony resortu finansów, tak by na Polskim Ładzie przedsiębiorcy nie stracili.
- Warto rozważyć zawieszenie płacenia składki zdrowotnej po przekroczeniu pewnego pułapu wynagrodzenia, tak jak to się czyni w odniesieniu do składek ZUS (emerytalne, rentowe)albo rozszerzenie możliwości stosowania ryczałtowych wpłat z tego tytułu, co zostało dobrze przyjęte przez przedsiębiorców - wskazał.
1 stycznia weszła w życie podatkowa część Polskiego Ładu. Jedną z najważniejszych zmian, jakie wprowadza ten program w podatkach, jest podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł oraz progu dochodowego do 120 tys. zł. Jednocześnie znika ulga umożliwiająca odliczanie od podatku części (7,75 proc.) składki zdrowotnej, wynoszącej 9 proc. Ma to zrekompensować tzw. ulga dla klasy średniej, czyli osób zarabiających miesięcznie od 5 tys. 701 zł do 11 tys. 141 zł brutto.
W zeszłym tygodniu media informowały jednak o szeregu grupach zawodowych i społecznych, które po 1 stycznia otrzymały wyraźnie niższe wypłaty (m.in. niektórzy nauczyciele, funkcjonariusze służb mundurowych, emeryci). Przedstawiciele rządu zapowiedzieli zmiany, które mają - według nich - naprawić skutki wejścia w życie Polskiego Ładu. W zeszłym tygodniu minister finansów podpisał m.in. rozporządzenie zmieniające technikę poboru zaliczek na podatek dochodowy."