Czekają nas głodowe emerytury. Możemy tego uniknąć
Jak wyjaśniła w rozmowie z "wyborcza.biz" prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak wysokość emerytur jest dostosowywana do zmieniającej się długości trwania życia. Przypomnijmy, że wysokość emerytury z ZUS oblicza się poprzez podsumowanie naszych składek z pracy, a następnie podzielenie ich przez liczbę miesięcy, które według danych GUS potencjalnie przeżyjemy. Dlatego jak zauważa Chłoń-Domińczak, wysokość emerytury w stosunku do naszych zarobków będzie spadać.
Jak dodaje szefowa Rządowej Rady Ludnościowej taki system pozwala na stabilizację przez państwo wydatków emerytalnych. Obecnie wydatki emerytury stanowią 10,2 proc. PKB, w 2030 mogą stanowić 11,3 proc., ale zgodnie z projekcją będą spadać do poziomu poniżej 11 proc. PKB. To jednak oznacza, że dzisiejsi pracownicy muszą sami zadbać o dodatkowe dochody na emeryturze.
Jak zwiększyć emeryturę o 1000 zł? Dodatkowe pięć lat pracy jest bardziej opłacalne niż emerytura i dorabianie
Co więc możemy zrobić? Jak wskazuje prof. Chłoń-Domińczak kluczowy jest wiek emerytalny, jednak decyzja o tym jest problematyczna politycznie i raczej nie zapadnie taka decyzja. Pozostaje nam więc praca dłużej, co nie tylko zaspokoi rynkowy popyt na pracowników, ale także da nam szansę na wyższe emerytury. W niektórych wypadkach nawet o 1000 zł.
Szefowa Rządowej Rady Ludnościowej, że Polacy często przechodzą na emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego, a potem i tak łączą pobieranie świadczenia z dorabianiem, w szczególności kobiety. Kiedy jednak kobieta przestanie pracować, zostanie z niższą emeryturą. Dlatego prof. Chłoń-Domińczak zauważa, że bardziej opłaca się pracować dłużej.
Jak wyjaśnia: kobieta która przejdzie na emeryturę w wieku 60 lat i będzie dorabiać, to będzie miała o 1000 zł niższe świadczenie, niż kobieta, która będzie pracować do 65. roku życia i nie będzie dorabiać.
Trudno w tym wypadku liczyć na pomoc państwa, bo jak wskazuje prof. Chłoń-Domińczak, przy utrzymaniu obecnej skali transferów socjalnych w relacji do wynagrodzeń dla wszystkich grup wiekowych, to za ok. 20 lat suma transferów będzie wyższa niż zarobki Polaków. A to oznacza, że gdyby Polska chciała finansować transfery publiczne tylko z podatków i składek od wynagrodzeń, to musielibyśmy płacić 100 proc. podatku, co jest niemożliwe do utrzymania. Co za tym idzie, pracownicy już teraz muszą myśleć o oszczędzaniu na emeryturę, a po przekroczeniu wieku emerytalnego, rozważyć pracę dłużej.
Polecany artykuł: