Na pozór fundusze celowe są dobrym pomysłem: rząd identyfikuje jakiś palący problem, a następnie wydziela osobny fundusz, z którego finansowałby jego rozwiązanie. W rzeczywistości jednak tworzą one wyłom w finansach publicznych. Obywatelom utrudniają ocenę rozdysponowania środków publicznych, a administracji – efektywne ich wydatkowanie. Po jakimś czasie, kiedy okazuje się, że na koncie funduszu zalegają środki, politycy nowelizują ustawy, dodając nowe cele, na które mogliby wydatkować pieniądze.
Świadkami takich procesów w ostatnich latach byliśmy wielokrotnie. Fundusz Reprywatyzacji został powołany w 2000 roku z przeznaczeniem na zaspokojenie roszczeń byłych właścicieli mienia przejętego przez Skarb Państwa. Jednak od 6 lipca 2016 roku, kiedy wprowadzono nowelizację ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, środki Funduszu Reprywatyzacji służą głównie finansowaniu powiększania sektora państwowego w gospodarce. I tak w 2016 roku przeznaczono z Funduszu Reprywatyzacji 30 mln zł na dokapitalizowanie państwowych mediów, a rok później aż 2,1 mld zł na:
1) na nabycie spółki Exatel od kontrolowanej przez państwo PGE (368,5 mln zł);
2) dokapitalizowanie państwowego Funduszu Rozwoju Spółek w celu realizacji „różnorakich zadań z zakresu szeroko rozumianej gospodarki morskiej”, czyli wsparcie dla państwowych stoczni (200 mln zł);
3) pokrycie kapitału zakładowego Polskiej Grupy Lotniczej (1,2 mld zł – to stąd pochodziły pieniądze na zakup niemieckiego Condora, który w końcu nie doszedł do skutku); 4) pożyczkę dla Telewizji Polskiej (350 mln zł).
SPRAWDŹ TAKŻE: Przedsiębiorcy czekają na estoński CIT – wyniki ankiety Pracodawców RP
Innym przykładem może być Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej (Fundusz Sprawiedliwości), z którego środki były wydatkowane m.in. na dotacje dla uczelni ojca Rydzyka, zakup sprzętu dla Ochotniczej Straży Pożarnej czy ustawową działalność Centralnego Biura Antykorupcyjnego (a dokładniej – według ostatnich doniesień medialnych – na zakup platformy Pegasus, czyli systemu inwigilacji telefonów komórkowych obywatel). Z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości sfinansowano też publikację książek, których tytuły nie wskazują na żaden związek z celami funduszu. Przykładami niech będą Ochrona trwałości małżeństwa i rodziny w prawie rozwodowym Peru czy Sposoby zapobiegania rozpadowi rodziny w Chorwacji: wskaźniki najważniejszych wartości gwarantujących sukces małżeński wg EVS 2008.
Z początkiem 2019 roku został uruchomiony Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Powstał on w odpowiedzi na protesty osób niepełnosprawnych. Podstawowym źródłem finansowania funduszu jest wprowadzona przez PiS danina solidarnościowa, wynosząca 4% od nadwyżki dochodów ponad kwotę 1 mln zł rocznie. Po roku funkcjonowania funduszu ustawę znowelizowano: Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych stał się po prostu Funduszem Solidarnościowym i pokrywa niemal całość wydatków związanych z wypłatami trzynastej emerytury (11,3 mld zł z 11,8 mld zł). Dzięki temu zabiegowi rząd mógł też wykazać na papierze fikcję „zrównoważonego budżetu” – dużą część wydatków zaplanował bowiem poza budżetem. Jeśli jednak uwzględnić dochody i wydatki całego sektora finansów publicznych (czyli budżetu, funduszy i samorządów), to deficyt zaplanowany na 2020 roku miał wynieść ok. 30 mld zł, a po odliczeniu jednorazowych dochodów ze skoku na OFE – ok. 50 mld zł.
Jednak to nie opisane powyżej na przykładach późniejsze zniekształcanie celów funduszy wydaje się w pomyśle Mateusza Morawieckiego najgorsze. Problem tkwi bowiem w tym, że rząd PiS próbuje podporządkować sobie oddolne inicjatywy. Od 2017 roku próbuje decydować o kierunkach rozwoju społeczeństwa obywatelskiego poprzez nadzorowany przez Piotra Glińskiego Narodowy Instytut Wolności. Promocją wizerunku kraju zajmuje się finansowana przez państwowe spółki Polska Fundacja Narodowa, której najsłynniejszym zleceniem była propagandowa kampania wymierzona w niezależne sądy – kampanię prowadziła spółka Solvere, założona przez Piotra Matczuka i Annę Plakwicz, osoby odpowiedzialne za dwie ostatnie kampanie wyborcze PiS oraz politykę informacyjną Rady Ministrów. Trudno uwierzyć, że środki z zapowiadanego Funduszu Patriotycznego dostaną organizacje dla partii rządzącej nieprawomyślne. A tam, gdzie rząd przejmuje kontrolę nad jakimś rodzajem działalności, pojawia się efekt wypychania – mniej miejsca pozostaje dla inicjatyw oddolnych.
ZOBACZ TEŻ: Dostałeś pomoc z tarczy antykryzysowej? ZUS wpadnie z kontrolą do firmy